wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 12: "Dla mnie już na zawsze zostaniesz słodkim, niebieskim Smerfem!"


            - Jesteś głupia! Zwyczajnie, po ludzku głupia! – wykrzyknęła Lizzy z rozbawieniem
- Tak, wiem, wiem – odpowiedziałam i spojrzałam przez wielkie okno na Zakazany Las.
            Było czwartkowe popołudnie. W powietrzu było czuć przyjemną wilgoć, a błonia Hogwartu pokryte były lekką mgiełką. Niebo pokrywały grube warstwy ciemniejących z każdą minutą chmur. Gdzieś w oddali śpiewały ptaki, może wróble, nie jestem pewna.
Siedziałam właśnie z Lizzy w sowiarni. Była w trakcie wypowiadania się na temat mojej głupoty w sprawie pocałunku z Harrym. Niestety, przyznaję, miała rację. Jak teraz tak an to patrzę, to ta chwila nie powinna mieć w ogóle miejsca. Przez to w środę nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa, tylko niewinne uśmieszki. Hermiona i Ron wypytywali się nas, dlaczego nie mamy pracy domowej i co robiliśmy w nocy. Musieliśmy skłamać… Harry powiedział, że to nieważne, a ja, że spotkanie zabłądziłam w zamku. Chyba to kupili, chociaż do teraz Miona spogląda na mnie podejrzliwie. Wracając do małej chwili namiętności między mną, a Harrym… Jest mi z tym głupio. Chciałabym cofnąć czas, no ale cóż.
            Wczorajszego dnia, czyli w środę, stało się coś jeszcze. Mianowicie pan Draco arystokrata, potrącił mnie na schodach. Tym sposobem moja torba sturlała się na sam dół, pozostawiając za sobą książki na stopniach. Malfoy zaśmiał się szyderczo i spytał kpiąco, czy dam sobie pomóc. Miałam już mu odpowiedzieć jakąś ripostą, ale przeszkodzili mi w tym George, Fred i ich przyjaciel Lee, którzy odciągnęli mnie od Ślizgona i pozbierali moja rzeczy. Tak mnie korciło, aby podbiec z powrotem do Dracona i… Nie wiem, co, ale byłoby to brutalne, znając życie.
- Ale w sumie, to nie jesteś jedyną tak głupią osobą w Hogwarcie, która najpierw całuje, a potem zrywa kontakt – oznajmiła Lizzy melodyjnie.
- Wcale nie zerwałam kontaktu z Harrym… – zaśmiałam się. – Nie jedyna? To kto tak jeszcze zrobił? – spytałam po chwili.
- Ja – oświadczyła moja przyjaciółka, okręcając się wokół własnej osi. – i George Weasley.
Zamarłam. Elisabeth i jeden z Weasleyów?! Nie wierzę!
- Serio?! – wytrzeszczyłam na nią oczy do granic możliwości. – Gdzie?! Jak i kiedy?!
- Gdzie? Za chatką Hagrida, tego gajowego. Jak? Namiętnie, moja panno! Kiedy? Hmm… Jakiś rok temu – puściła do mnie oczko.
            Uniosłam głowę ku górze. A to dopiero nowina!
- Tylko się nie wygadaj – Lizzy dźgnęła mnie palcem w ramię. – Bo zabiję gołymi rękoma. Nawet Fred o tym nie wie – zachichotała.
- Och, to rzeczywiście wielki sekret – powiedziałam śmiertelnie poważnym tonem, po czym wybuchłam śmiechem.
Wtedy z oddali nadleciała czarna jak noc sowa. Mój Sauron. Rodzic w końcu odpowiedzieli na mój list. Szybko dorwałam się do ich odpowiedzi. Rozłożyłam karteczkę i zaczęłam czytać.

Kochana córeczko!
Bardzo się cieszymy, że w szkole wszystko dobrze i, że bardzo Ci się w niej podoba. Wybacz, że dopiero teraz odpisujemy, ale mieliśmy urwanie głowy. Tyle rzeczy się teraz dzieje! Mamy nadzieję, że kolejne dni będą dla Ciebie równie wspaniałe.
Pozdrawiamy! Buziaki!
Mama i Tata.

PS. KOCHAMY CIĘ!


- Kochani rodzice – mruknęłam, chowając z uśmiechem pergamin do kieszeni spodni.
- Zawsze byli baaaardzo rozmowni – dodała Lizzy.
            Potem rozeszłyśmy się do dormitoriów. Gdy szłam do mojego pokoju, natknęłam na Harry’ego.
- Powodzenia, Potter – rzuciłam, kiedy mnie mijał.
- Co? Ach, tak. Dzięki – odpowiedział i tyle go widziałam.
Kilka minut potem, ze zrezygnowaniem rzuciłam się na łóżko. Chyba jednak zapowiada się na to, że nasz kontakt się urwie.

            Następnego dnia rano, kiedy wszyscy uczniowie jedli śniadanie w Wielkiej Sali, ja uciekałam po całej szkole przed plotergeistem Irytkiem. Rzucał we mnie bombami z atramentem. Biegłam ile sił w nogach i unikałam niebieskich kul jak zawodowy ninja, ale jednak kilka razy dostałam takim pociskiem, więc gdy trafiłam na posiłek, byłam cała niebieska. Kilka osób wzięło mnie za wierną i oddaną Krukonkę, a reszta się śmiała. Nie obchodziło mnie to, ale kiedy spojrzałam na Ślizgonów, którzy pokazywali na mnie palcami i śmiali się jak nie wiem co, ogarnęła mnie złość. Wściekła usiadłam obok Hermiony, która z opuszczoną głową, starała się stłumić chichot.
- Nie wychodzi ci udawanie, Hermiono – szturchnęłam ją i nałożyłam sobie parę pomidorków na talerz.
- Co ci się, na brodę Merlina, stało? – wykrzyczał Ron.
- Spytaj kochanego Irytka – odpowiedziałam ironicznie, pochłonęłam parę warzyw i wstałam od stołu.
- A ty gdzie? – zawołali jednocześnie Harry, Ron i Hermiona.
- Przebrać się i umyć – oznajmiłam. – Przecież nie pójdę tak na lekcje! – pomachałam im i pognałam do Wieży Gryffindoru.
            Szłam dość szybkim krokiem, a nie biegłam, ponieważ tą druga czynnością byłam już wystarczająco zmęczona. Na dworze panowała dziś wspaniała pogoda. Świeciło słońce i na niebie nie było ani jednej chmurki. Zakazany Las wydawał się bardziej żywy i zielony, jezioro lśniło jak nowiutkie szkło w promieniach światła, a sowy latały wokół Hogwartu niczym dopiero co wypuszczone strzały.
            Przyśpieszyłam kroku, gdy nagle za sobą usłyszałam czyjś głos.
- Hej, Smerfie – w tej chwili nie wiedziałam, że będę tak nazywana aż do dorosłości.
Obróciłam się i od razu na moją twarz wkradł się uśmiech wielkości banana. Przede mną stał ten chłopak, z którym wymieniłam spojrzenie na zielarstwie kilka dni temu. Wyglądał tak samo świetnie, jak wtedy, kiedy widziałam go po raz pierwszy. Czarne włosy, niebieskie, jak morze oczy i śnieżnobiałe zęby… Matko! Dziwna się stałam w tym Hogwarcie! Przedtem nie patrzałam prawie w ogóle na płeć przeciwną, a teraz? Coś ze mną nie tak… Albo to jakieś dziwne schorzenie, albo zaczynam dojrzewać emocjonalnie.
- Hej, chłopaku z ziel…
- Tom – przerwał mi. – Mam na imię Tom.
- Zatem, hej, Tom – podałam mu rękę. – Jestem Evangeline.
- Miło mi cię poznać – mówił, kiedy potrząsał moją ręką.
Na chwilę zapadła niezręczna cisza, którą przerwałam ja.
- Wybacz, ale muszę iść do dormitorium – oznajmiłam. – Sam widzisz, że nie wyglądam najlepiej.
- Dla mnie wyglądasz całkiem w porządku – zaśmiał się. – No ale skoro musisz iść, to pa, Smerfie.
- Jestem Evangeline, a nie żaden Smerf – poprawiłam go.
- Dla mnie już na zawsze zostaniesz słodkim, niebieskim Smerfem! – puścił mi perskie oko.
            Uniosłam głowę i kąciki ust ku górze, obróciłam się i ruszyłam do siedziby Gryffindoru.
- Evangeline! – usłyszałam wołanie Toma.
- Taaak?
- Masz wolne popołudnie?
- Taaak!
- To czekaj na mnie wpół do piątej przed wejściem do swojego Pokoju Wspólnego!
- Okej! – odkrzyknęłam.
            Puściłam się biegiem przed siebie i już kilka minut potem byłam w swoim dormitorium. Położyłam się na łóżku i krzyknęłam w poduszkę. Tak, jestem dziwna. Tak, zwariowałam. Ale Tom jest taki… Ach!

            Lekcje minęły dzisiaj wyjątkowo szybko. Nawet na eliksirach było cudownie. Nic nie było w stanie popsuć mi humoru. Sama się zdziwiłam swoim zachowaniem, kiedy pomachałam przyjaźnie w kierunku Malfoy’a, gdy ten obgadywał mnie z swoim czarnoskórym przyjacielem, Blaisem Zabinim. Byście widzieli ich miny! Blaise wyglądał, jakby zobaczył zjawę, a Draco starał się udawać obrzydzenie.
- Co się z tobą dzisiaj dzieje, Lucy? – spytała mnie dyskretnie Hermiona, kiedy szłyśmy na historię magii.
- Nic, zupełnie nic – odpowiedziałam melodyjnie. – Jestem zupełnie normalna!
- Normalna Gryfonka nie macha do Ślizgonów, podczas gdy oni perfidnie ją obmawiają – Herm spojrzała na mnie znacząco. – gadaj, albo wyduszę to z ciebie siłą.
- Kojarzysz takiego Toma z Hufflepuffu? – przeczesałam ręka włosy.
- Tak, kojarzę. To bardzo miły chłopak – Hermiona zrobiła rozmarzone oczy. – No i bardzo przystojny…
- Spotykam się z nim dzisiaj – oświadczyłam szybko z dumą w głosie, wypinając pierś do przodu.
- Ty chyba sobie żartujesz – oczy Hermiony wyglądały jak piłeczki golfowe. – Jesteś mega, ale to mega szczęściarą!
- Szczęściarą w czym? – spytał Harry, który właśnie nas dogonił z Ronem.
- Em… - Miona zrobiła zakłopotaną minę.
- Mam dzisiaj takie małe spotkanie z pewnym kolegą – wyjaśniłam.
            W pierwszej chwili Harry zdziwił się, ale potem na jego usta wstąpił miły, jak zawsze, uśmiech.
- W takim razie, powodzenia – poklepał mnie po ramieniu.
Dodał mi tym wielkiej otuchy. Nasza przyjaźń chyba nie jest skazana na stracenie!
            Historia Magii była nudna, ale jak wcześniej wspomniałam, nie była w stanie popsuć mojego wspaniałego nastroju. Gdy tylko lekcje się skończyły, wszyscy uczniowie udali się do Wielkiej Sali na obiad. Najadłam się tam, że ojej. Z resztą, Hermiona i Lizzy, która postanowiła dzisiaj jeść z Gryfonami, też się objadły. Z pełnym brzuchem i głową w chmurach, poszłam się zrobić na tak zwane bóstwo. No… Założyłam tylko zwykły, niebieski sweter i spodnie, ale co tam! Bóstwo i tyle!
            Kiedy wyszłam przed portret Grubej Damy, Tom już na mnie czekał. Chwilę wcześniej w dormitorium, Hermiona dała mi kopniaka i życzyła powodzenia, chichocząc przy tym, więc prawy pośladek trochę mnie bolał.
Postanowiliśmy z Tomem, że pójdziemy na sprawdzian drużyny Gryffindoru w quidditcha. Tak, dowiedziałam się w końcu, co to quidditch. Jest to gra, która polega na lataniu na miotle, rzucaniu piłek, unikaniu ich. Są cztery piłki: kafel, dwa tłuczki i złoty znicz. Jest też siedmiu graczy. Zadaniem obrońcy jest bronić trzech obręczy przed kaflem, ścigający muszą strzelać do tych obręczy, pałkarze odbijają tłuczki w przeciwników, a szukający musi złapać znicza i wtedy zdobywa sto pięćdziesiąt punktów dla swojego teamu i kończy tym mecz.
            Dotarliśmy na stadion i usiedliśmy na trybunach, z których idealnie było widać szybujących już w powietrzu, być może, przyszłych graczy drużyny. W pewnej chwili zauważyłam Rona. Starał się on o pozycję obrońcy. Marzył o tym od tak dawna! Pomachałam przyjacielowi, a ten zatoczył koło wokół boiska na swojej nowej miotle.
            Tom okazał się być wspaniałym słuchaczem, jak i rozmówcą. Mówił o sobie tak ciekawie! Dowiedziałam się, że jego rodzice są Polakami, a on sam urodził się w Polsce i, że jest czystej krwi. No i, że ma na nazwisko Sokalski.
- Twoja kolej – powiedział Tom, kiedy skończył wychwalać swoją ojczyznę.
- Kolej na co? – spytałam.
- Opowiedz coś o sobie – zachęcił mnie.
Uśmiechnęłam się i w mgnieniu oka przypomniałam sobie wszystkie fałszywe informacje o mnie, które wymyśliliśmy z rodzicami.
- Okej… To, że nazywam się Evangeline McGrean, to już wiesz… Pochodzę z Liverpoolu, moi rodzice Anna i Phill, są mugolami… No to na tyle – skończyłam.
- Cóż za ciekawe informacje – odparł Tom z udawanym zamyśleniem, wywołując u mnie atak śmiechu. - Powiedz coś jeszcze, twoje cechy szczególne i takie tam – powiedział teatralnie, drapiąc się po brodzie.
- Czy to, że jestem metamorfomagiem, jest cechą szczególną? – wzięłam w palce kosmyk moich włosów.
- Co?! Ale kosmos! – wykrzyknął. – Też nim jestem!
- Poważnie?! – zdziwiłam się.
- No raczej, nie inaczej – zamknął oczy i nagle jego fryzura zmieniła kolor na jaskrawy róż. –Teraz ty, Smerfiku!
- Dobra, dobra-a – nie mogłam przestać krztusić się przez śmiech. On tak śmiesznie wyglądał!
Zmrużyłam powieki i pomyślałam o soczyście niebieskiej barwie. Chwile potem taki kolor przybrały moje, dotychczas brązowe, włosy.
- Super! I teraz zostajemy tak na parę dni – poruszył śmiesznie brwiami.
- Że co?! – krzyknęłam. – Tom, nie! Ja mam niebieskie włosy! Rozumiesz? N-I-E-B-I-E-S-K-I-E! – histeryzowałam, a Tom spojrzał na mnie spod swojej neonowo-różowej czupryny. – Hm… Dobra, wygrałeś – zachichotałam. – Masz gorzej… Merlinie! Tak!
Zaczęłam krzyczeć, bo oto Ron Weasley został przyjęty do drużyny.
            Ja i Tom wywołaliśmy wielkie poruszenie, gdy godzinę później zawitaliśmy na kolację z taką paletą barw na głowach. Hermiona i Lizzy krztusiły się sokiem z dyni przez cały czas posiłku.
            Kiedy żegnałam się z Tomem, ustaliliśmy, że za tydzień zmieniamy kolory na jeszcze bardziej szalone. Bardzo go polubiłam. Był miły, przyjacielski i optymizm go nie opuszczał.
            Wieczorem odbyła się gryfońska impreza w Pokoju Wspólnym, na której Fred i George prezentowali niektóre ze swoich wynalazków. Z trudem powstrzymywałam Hermionę, aby im nie przerwała. Kilka godzin potem, Harry wrócił ze szlabanu. Razem z Ronem i Mioną, usiedliśmy we czwórkę w kącie, a ja kazałam pokazać im bliznę Pottera. Nie będę opowiadać kłamstw, było jeszcze bardziej krwawe i widoczne niż ostatnio.
- Ta podła jędza! – jęknęła Hermiona. – Harry, to jest zakazane! Musisz iść do Dumbledore’a!
- Nie, nie pójdę. Daj spokój, Hermiono – powiedział łagodnie Harry. – tak przy okazji, świetny kolorek, Line!
- Dzięki… - zaczerwieniłam się lekko.
- Ta ropucha musi dostać za swoje – warknął Ron, który zrobił się cały czerwony.
- I dostanie… W swoim czasie – oznajmiłam ze złośliwym uśmieszkiem.
- Niby jak? – spytała Miona.
- Chyba mam pewien plan – mój uśmieszek stał się bardziej szatański.
- No raczej się nie przemetamorfomagujesz w Umbridge, aby zrobić jakieś świństwo – powiedziała sarkastycznie przyjaciółka, na to ja tylko obdarzyłam ją szaleńczym spojrzeniem, nie pozbywając się mojego uśmiechu.
- Lucy! – szepnęła, prawie piszcząc.
Po chwili cała nasza czwórka śmiała się w niebogłosy i wymyślaliśmy, jaki to można zrobić kawał znienawidzonej profesorce. Brzuch mnie już bolał, ale nadal wydobywałam z siebie kolejne salwy śmiechu. Między mną a Harrym znikło to okropne napięcie. Było jak dawniej.



*****
Nie bijcie! Wiem, że rozdział miał być o wiele, wiele wcześniej, ale miałam urwanie głowy! :c
Mam nadzieję, że wam się podoba <3
Dedykacja dla: Adrianny, Panny Zdredkowej i Marcelki :*
Kolejny w następną sobotę!
A teraz ADIOS! Idę się pakować do Londynu *O*
Papa *-*

36 komentarzy:

  1. Podoba mi się rozdział :) Dobrze, że Harry i Lucy w końcu zachowują się tak, jak dawniej :) Jestem ciekawa co ten Malfoy kombinuje :D Tom taki słodki, niezły pomysł z tym kolorem włosów. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, bo interesuje mnie to, co to za plan będzie na Umbridge :P Pozdrawiam, Rose.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę cudowny :) Malfoy... Ojjj coś mi w nim nie pasuje! Albo po prostu jest sobą :/ no nic. Jeśli chodzi o zamiłowania Lucy do chłopców to wybiera tych najlepszych XD Tom jest milusi i musi ładnie wyglądać w neonowych włosach :D Plus Harry... Ciesze się , że to napięcie zniknęło! :*

    Lizzy i George?! No tego to się nie spodziewałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, nareszcie, nie mogłam się doczekać! :D Rozdział wyszedł Ci genialnie, no zresztą jak zwykle. ;p Jak chcę następny. xD To może po kolei: cieszę się, że Harry i Lucy znowu dobrze się dogadują. :) Strasznie spodobał mi się Tom, boski jest. I to, że jest metamorfomagiem? Świetny pomysł, cudowny! I ich piękne fryzury. xD Neonowy róż, hmm. Jak on mógł z takimi chodzić? :D No ale powiedział, że po czasie zmienią sobie na bardziej szalone, strach się bać. XD Bardziej mi Lucy i Tom na przyjaciół pasują niż na parę, ale jeszcze nic nie wiadomo. ;p Naprawdę się super dogadują. Fajny pomysł, że rodzice Toma są Polakami. ;p Aha i kolejna kwestia.. Lizzy i George? ;o Jakoś nie wierzę, że wspomniałaś o tym mimochodem, na pewno w przyszłości ten sekret ujrzy światło dzienne. :D No i oczywiście.. Ciekawi mnie jaką zemstę wymyślisz na różową landryno-ropuchę. Ma być złaaaaa... Ale serio, ta zemsta musi być mistrzowsko urządzona, na pewno opiszesz ją tak, że z podłogi nie wstanę, mam nadzieję! :D Weny!! Zazdroszczę Ci wyjazdu do Londynu, Smerfie! :) Dziękuję za dedykację. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, co będzie między Lucy, a Harrym i Tomem ^^
    I nie mogę się doczekać metamorfozy w Umbridge :D:D :D :D :D :D :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Tom i Lucy są świetni. Mam nadzieje, że Harry i Lucy będą teraz normalnie gadać. Grorge i Lizzy? Nie powiem, tu mnie zaskoczyłaś. Czekam na nn i życzę weny.
    ~Jess

    OdpowiedzUsuń
  6. No więc tak:
    1. Hej, pewnie sie ucieszysz gdy Ci powiem że masz kolejną czytelniczke :)
    2.Cały blog baaardzo mi się spodobał, a najbardziej Lucy :)
    Uwielbiam Dracona i jego zachowanie tutaj jest nadwyraz interesujące...
    3. Dzisiejszy rozdział również jest świetny :)
    Nie moge się doczekać ich kolejnych szalonych kolorków :)
    4. Życze duuuuuuużo weny i pozdrawiam
    Nowa czytelniczka
    Panna Weasley-Malfoy
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooooo co ja widzę?? Nowy rozdział!! Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogłam się doczekać :D
    Co do rozdziału to.. Wspaniały!!! Ciekawa jestem czy Lucy wytrzyma z tymi niebieskimi włosami cały tydzień xd Tom różowe.. xD świetny pomysł ;D
    Czekam z utęsknieniem na nowy wpis ;D
    Weny życzę i pozdrawiam ;**
    ~Lil

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział! Brak słów. Nawet nie wiem co napisać...

    OdpowiedzUsuń
  9. Jebać to. PIERWSZA!!! <3
    Tu będzie komentarz, kiedy ogarnę się ciut i znajdę czas. Czyli w piątek/sobotę c:
    Miłego wyjazdu, mam nadzieję, że zaszalejesz :D * Ale psywiezieś mi pamiątkę? ^^ *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha :D
      Matko, muszę w końcu u Ciebie nadrobić...

      Usuń
  10. Uff.. to był nic nieznaczący pocałunek.. i dobrze! Mi tam ona pasuję do Draco <3 Albo... no ten Tom zaczyna mnie intrygować!
    Nie mogę doczekać się kolejnego <3
    Zapraszam do mnie;
    - http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny rozdział :D
    Jejciu, te ich kolory włosów hahaha :D
    Dobrze, że między Harrym i Lucy jest wszystko w porządku. Ciekawa jestem, co kombinuje Malfoy...
    Mam nadzieję, że niedługo się dowiem :)
    Chcę dedykację przy następnym rozdziale haha :D
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
    Klaudia (Dawniej Catherine Grande)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakie to było słodkie <3 Awwwwwww! *_* W ogóle... Już lubię Toma XD No i Harry! <3
    Pierwsze zdanie rozdziału mnie rozwaliło >.<
    Super! Baw się dobrze, Londyńczyku :*
    Dziękuję za dedykację <3
    Luuuuuuuumos!

    OdpowiedzUsuń
  13. Super! Extra! I przede wszystkim- NARESZSZCIE ♥ Mimo że dopiero 2 dni temu dodałaś rozdział, już czekam z niecierpliwośćią na next *-*

    Pozdrawiam i życzę weny, LadyNatty♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział! :D
    Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie miałam zupełnie czasu ;c
    Cieszę się,że między Harry' a Lucy jest okej ^^
    Aww, Tom już mi się podoba, jest taką pozytywną postacią, że nie da si.ę go nie lubić :D
    Pomysł ze zmianą koloru włosów - cudowny! Hahahah <3
    Jak ja ci zazdroszczę tego Londynu ;c
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy będzie następny rozdział? ;o <333
    Już się doczekać nie mogę..:D

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo mi się podoba . :D Pisz dalej . Tymczasem ja zapraszam do mnie na 1 rozdział i proszę o komentarze :D Przepraszam za spam ..

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy następny? ;oo + świetnie piszesz! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. SUPER BLOG <333
    świetnie piszesz ;D
    hmm może dodasz po prawej jakąś zakładkę czy coś "terminy następnych rozdziałów" ;)
    ŻYCZĘ WENY!
    PS. Mam nadziej, że następny rozdział będzie dziś. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wchodzę już chyba 15 raz na tą stronkę, a tu brak nowego rozdziału ;c
    Kiedy będzie ? ;**

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej, rozdział... bomba! ;*

    Mam nadzieję, że Lizzy i George jeszcze się połączą i powstanie z tego nowy wątek! ^^
    Nowa postać - Tom. Super! <3 No i fajnie, że z Huff'u, bo zazwyczaj ten dom zawsze zostaje odtrącany ;3
    Jestem bardzo ciekawy jaką "niespodziankę" Lucy, Harry, Hermiona i Ron przygotują Umbrydż :D XD
    No i mam nadzieję, że Harry i Lucy nie tak szybko zapomną o swoim pocałunku! Fajnie by było gdy jeszcze coś z tego wynikło :3

    Pa ^^

    OdpowiedzUsuń