Obudziły mnie promienie letniego słońca wpadające radośnie do
mojego nowego miejsca zamieszkania, czyli do dormitorium dziewcząt,
piątoklasistek domu Gryffindor. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju.
Moje współlokatorki jeszcze smacznie spały. Zegarek wskazywał godzinę 6.50,
więc miałam jeszcze czas na przemyślenia tego, co aktualnie się działo w moim
już nienormalnym życiu. Wstałam po cichu i podeszłam do okna. Widok był
nieziemski. Zobaczyłam ogromne jezioro, które lśniło niczym dopiero co
wypolerowane zwierciadło, błękitne i czyste niebo, na którym tylko
gdzieniegdzie były chmury, wyglądające jak posklejane kulki lodów
śmietankowych. Za zbiornikiem wodnym rozpościerał się wielki, lekko ciemny,
Zakazany Las.
Z wielkim
uśmiechem na twarzy wzięłam przygotowane wczoraj rzeczy na dzisiaj i udałam się
do łazienki. Nie minęło 5 minut, a ja już byłam gotowa na pierwszy dzień w
nowej szkole. Stanęłam przed dużym lustrem, które wisiało między moim miejscem
spania, a Hermiony. Zamknęłam oczy i zmieniłam kolor włosów na ciemny brąz,
który w promieniach słońca lśnił na rudo i lekko je podkręciłam. Zalety bycia
metamorfomagiem. Popatrzałam na mój wygląd. Biała, starannie wyprasowana koszula z
podwiniętymi rękawami, plisowana, czarna spódniczka przed kolano,
rubinowo-złoty krawat i na to czarna szata z godłem Gryffindoru, czyli lwem na
również rubinowo-złotym tle. O takim stroju do szkoły marzyłam od zawsze. Gdy
mieszkałam we Francji, to chodziłam do publicznej placówki, więc mogłam ubierać
się, jak chciałam.
- Hermiona… Hermiono, wstawaj – powiedziałam do przyjaciółki
na ucho.
Lecz panna
Granger w ogóle się nie ruszyła, tylko jęknęła. Przewróciłam oczami i ponowiłam
próbę obudzenia brunetki.
- Hermiono… Spóźniłaś się na lekcje…
Podziałało
od razu. Miona szybko wyskoczyła z łóżka i spanikowana złapała w rękę swoje
ubrania.
- Jak to?! Zaspałam?! – wysapała.
Zaczęłam się
śmiać. Ona tak śmiesznie reagowała, jak się ja podpuszczało co do lekcji.
- He he he. Bardzo śmieszne, McGrean… A przy okazji, ładne
włoski – wytknęła mi język i zerknęła na zegarek. – Zemszczę się – wymamrotała
z udawaną złością i poszła się przebrać.
- Co wy tak w środku nocy zakłócacie mój sen? – jęknęła Fay,
po czym ziewnęła.
- Środek nocy? Za około 45 minut śniadanie! – rzuciłam w nią poduszką.
Pół godziny
potem Fay, Lav i Parvati poszły do Wielkiej Sali, natomiast ja z Hermioną
poczekałyśmy chwilę na Rona i Harry’ego. Wszyscy w Pokoju Wspólnym byli bardzo
zaspani i mieli ponure miny. Tylko ja i Granger byłyśmy w świetnym nastroju na
dzisiejszy, pierwszy dzień nauki. Gdy rudzielec i okularnik w końcu zeszli
(Och! L… Evangeline! Śliczna fryzura!), pognaliśmy na posiłek. Muszę przyznać,
że Hogwart za dnia wydawał się jeszcze większy, niż w godzinach wieczornych. Wysokie
kolumny, wesołe postacie w obrazach i wiele innych rzeczy nadawało temu miejscu
uroku.
Na śniadaniu
było przyjemnie. Usiadłam obok Harry’ego i cały czas starałam się go pocieszyć,
ponieważ od wczoraj kilka razy zarzucono mu, że kłamie w sprawie powrotu Lorda
Voldemorta. Ron opowiedział parę naprawdę zabawnych żartów. Hermiona udławiła
się prawie owsianką, kiedy Weasley wymyślał spontanicznie teksty o
nauczycielach. Wtedy podeszła do nas profesor McGonagall, wręczając nam plan
lekcji.
- Panie Potter – zwróciła się do Harry’ego. – wraz z panną
McGrean nie będziecie dzisiaj mieli Historii magii. Pańskim zadaniem jest
oprowadzenie naszej nowej uczennicy po szkole – wykrzywiła wargi w uśmiechu i
poszła dalej do młodszych uczniów, a Harry posłusznie kiwnął głową, posyłając
mi przyjazne spojrzenie.
Zerknęłam na
rozkład zajęć. Wspomniana Historia magii, dwie godziny eliksirów (skaranie
Boskie!!!), wróżbiarstwo i dwie godziny obrony przed czarną magią z tą ropuchą
Umbridge. Teraz nie wiem, kto jest gorszy, czy ona, czy Snape!
- Szczęściarze! – jęknął Ronald. – Nie będzie was na lekcji z
Binnsem! I to w pierwszy dzień szkoły!
- Czemu szczęściarze? Binns jest taki okropny? – spytałam i wzięłam
olbrzymiego kęsa kanapki z serem.
- Nie to, że okropny, ale potwornie przynudza – wyjaśnił Potter
grzebiąc w owsiance. – No i jest duchem.
- Nie przesadzaj – oburzyła się Hermiona. – Profesor Binns
jest miłym i ciekawym czło… Znaczy się duchem. Należy mu się szacunek, do jego
przedmiotu również… Merlinie! Ron! Spóźnimy się na lekcję – pociągnęła rudzielca
za kołnierz w stronę wyjścia. – Widzimy się na eliksirach… Szybciej, Ron! – i już
ich nie było.
Zaśmiałam
się i w ciszy dokończyłam jedzenie.
- To od czego zaczniemy oprowadzanie, przewodniku? –
spytałam, kiedy skończyłam jeść.
- Może od czegoś przyjemnego… na przykład od Wieży
Astronomicznej! A nie… Tam są teraz lekcje… Co powiesz na chodzenie tylko po
korytarzach? Klasy i boisko do quidditcha zwiedzimy w ciągu tygodnia – odparł Harry
i wstał z krzesła.
- Pewnie, chodźmy – rzuciłam i oboje poszliśmy w stronę
korytarzy.
Zaczęliśmy
od najniżej położonego poziomu w Hogwarcie, czyli od lochów. Było tam zimno i
wilgotno. Znajdowała się tam między innymi sala od eliksirów i wejście do
Pokoju Wspólnego Slytherinu.
- Wiesz, że Tiara chciała mnie przydzielić do Slytherinu? –
powiedziałam, wpatrując się w pochodnie, palące się lekkim światłem.
- Poważnie? To tak samo, jak mnie! – Harry nagle się
rozweselił. – Tylko czemu cię tam nie przydzieliła?
- Powiedziała, że pasowałabym tam idealnie, ale jest we mnie
jedna, jedyna rzecz, która eliminuje przydzielenie mnie do tego domu – oznajmiłam.
- A można wiedzieć, jaka to rzecz?
- Gdybym była w stanie ci to powiedzieć, już byś był o tym
poinformowany – szturchnęłam go przyjaźnie pięścią w ramię.
W kolejnych
piętrach zamku nie było nic szczególnego. Sale lekcyjne, pokój nauczycielski,
łazienki. W końcu dotarliśmy na najwyższe piętro, na którym znajdowało się
wejście do Wieży Gryffindoru. Trochę się namęczyliśmy wchodząc na górę,
ponieważ ruchome schody ciągle się przestawiały.
- Mimbulus mimbletonia –
powiedziałam do Grubej Damy, a ta wpuściła nas do środka.
- Za pięć minut widzimy się tutaj – ustalił Harry i każde z
nas podążyło do swojego dormitorium.
Szybko spakowałam
potrzebne rzeczy, odświeżyłam oddech i wróciłam do Pokoju Wspólnego. Harry już
na mnie czekał.
- Chodźmy szybciej, bo się spóźnimy, a wiesz, jaki jest Snape
– zaśmiał się.
- Tak, tak, wiem… Harry?
- Hm?
- Dziękuję ci za to oprowadzanie… Wiem, że to było twoim
obowiązkiem, ale i tak dziękuję – powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Potter
strasznie się zarumienił, ale udałam, że tego nie zauważyłam.
- N-nie ma za co… To była dla mnie przyjemność – wybełkotał,
ale zdobył się na lekki uśmieszek.
Chyba za
bardzo się pośpieszyliśmy, bo do eliksirów zostało nam jeszcze paręnaście minut,
więc wyszliśmy na szkolne błonia, dołączając do Rona i Hermiony. Pogoda się
zmieniła. Było mgliście, ale przez chmury prześwitywały gdzieniegdzie promienie
słoneczne.
- Oto i szczęśliwcy! – powitał nas Ron.
- Hej! Jak było na historii magii? – spytałam.
- Ciekawie – powiedziała szybko Hermiona, aby powstrzymać
Weasley’a przed rzuceniem jakiejś nieodpowiedniej uwagi na temat profesora
Binnsa.
- To fajnie…
- Cześć, Harry! – usłyszeliśmy słodziutki głosik za nami.
Należał on
do Cho, plastikowej dziewczyny, która wczoraj weszła do naszego przedziału w
pociągu.
- Jeśli nie zauważyłaś, tu nie stoi tylko Harry – upomniałam Azjatkę.
- Och, no fakt! Hej Ron! Witaj Hermiono – uśmiechnęła się milutko,
a ja otworzyłam już usta i nabrałam powierza, aby jej dogryźć.
- Ty mała flą… - zaczęłam wysokim tonem.
- No cześć, Cho – wtrącił szybko Harry. – Jak wakacje?
- Było naprawdę w porządku – odpowiedziała czarnowłosa i zmierzyła
mnie wzrokiem. – To na razie, lecę na zajęcia.
- Pa – powiedzieli razem troje moich przyjaciół.
- Udław się! – zawołałam, gdy Cho odeszła na bezpieczną
odległość.
Idąc na
eliksiry, Ron, Harry i Hermiona przekonywali mnie, że Chang nie jest taka zła,
na jaką wygląda. Ja trzymałam się mojego zdania. Głupia flądra i tyle!
Przed salą
od eliksirów było bardzo głośno. Uczniowie rozmawiali i wygłaszali swoje oponie
na temat tego, dlaczego Snape się spóźnia.
- Może w końcu utopił się w jednym ze swoich eliksirów –
powiedział rozmarzonym głosem Ron, na co Hermiona uderzyła go podręcznikiem w
głowę.
- No, no, no! Kogo my tu mamy! – kpiący głos wybił się ponad
wszystkie. –Grzmotter, Wieprzlej i dwie szlamy!
Nie musiałam
się odwracać, aby wiedzieć, kto wypowiedział te słowa.
- Malfoy, daję ci pięć sekund na ucieczkę. Inaczej pożałujesz
– oznajmiłam melodyjnym głosem, podnosząc wzrok do sufitu.
- Ale się boję! Znowu mnie uderzysz? Nawet walnąć kogoś w nos
porządnie nie umiesz – powiedział, a jego koledzy ze Slytherinu ryknęli śmiechem.
- Odezwał się mistrz sztuk walki – zakpił Harry.
- Uważaj sobie, Potter, bo jak… - Malfoy chyba chciał mu
zagrozić, ale przerwał mu profesor Snape, który właśnie nadszedł z pokoju
nauczycielskiego.
- Zamknąć się – warknął i otworzył drzwi od klasy.
Sala od
eliksirów była dość przerażająca. Na półkach stały przeróżne słoiki z
najdziwniejszymi eliksirami. W niektórych były kończyny zwierzęce. Panował tu
półmrok, a jedyne światło było zielonkawe. Na samym wstępie stwierdziłam, że to
miejsce będzie moim najmniej lubianym w całej placówce.
Usiadłam
razem z moimi przyjaciółmi w ostatniej ławce.
- Zanim zaczniemy dzisiejszą lekcję, pragnę was poinformować
i przypomnieć, że pod koniec tego roku szkolnego czekają was ważne egzaminy –
zaczął Snape, ale dalej go nie słuchałam.
Gadał tylko
o tych egzaminach. Tak samo było w wakacje. Sumy to, sumy tamto… Ile tak można?
Zaczęłam
myśleć o tym, co jeszcze miał się dzisiaj wydarzyć, a mianowicie spotkanie z
znajomą nieznajomą. Wydaje mi się, że kiedyś już ją widziałam, tylko nie wiem
gdzie. Gdyby była nieco niższa, miała krótsze włosy i inny głos, to
stwierdziłabym, że to moja Lizzy, ale przecież ona nie jest czarownicą i nie ma
nic wspólnego z magią. W sumie, to bardzo tęsknię za Elisabeth. Brakuje mi jej śmiechu,
żartów i dobrego humoru nawet w najczarniejsze dni. Wiele bym dała, aby z nią
porozmawiać na żywo…
- McGrean! Powtórz proszę, co teraz powiedziałem – powiedział
z wyższością Snape, wyciągając mnie z zadumy.
- Em… Uczcie się pilnie eliksirów, aby zaliczyć dobrze sumy i
miejcie wysoki poziom wiedzy jak i inteligencji? – położyłam specjalny nacisk
na ostatnie słowo.
Profesor
Snape wykrzywił się i zaczął mówić dalej. Czyli chyba dobrze odpowiedziałam!
Kilka minut potem nasz profesorek zadał nam zadanie – sporządzić eliksir
spokoju. Dla mnie to była prości zna. Przez wakacje robiłam go już dużo razy, a
sposób przyrządzania i ingrediencje miałam w małym paluszku. Zabrałam się do
pracy. Wszystko szło zgonie z opisem na tablicy. Pozostali uczniowie patrzyli
się na mnie jak na dziwadło. No tak, „mugolak”, a umie szybko przyrządzić eliksir
na poziomie piątej klasy.
- Teraz z waszego wywaru powinna się już unosić srebrna para –
oznajmił Severus Snape, kiedy zostało nam do końca pracy tylko dziesięć minut.
Z całej
klasy tylko ja, Miona, jakiś ciemnoskóry chłopak i Malfoy (tfu!), uwarzyliśmy eliksir
tak, że unosiła się nad nim idealnie srebrzysta mgła. Reszta klasy (czyt.
Harry) dostał ochrzan za to, że nie dodał jednego składnika.
Następnym
przedmiotem, który mieliśmy, było wróżbiarstwo. Niestety, Hermiona nie
studiowała tego, więc poszła na jakąś inna lekcję. Na moje szczęście okazało
się, że tą godzinę mamy z Krukonami, a
więc może będę miała okazję porozmawiać z tą nieznajoma dziewczyną. Skąd wiem,
że jest z Ravenclawu? Wczoraj miała na sobie szatę z ich herbem.
Nie myliłam
się. Gdy tylko z Harrym i Ronem weszliśmy do klasy, zobaczyłam ją siedzącą
samotnie przy stoliku w kącie sali. Od razu do niej podeszłam.
- Hej, siedzisz już z kimś, czy mogłabym zająć miejsce obok
ciebie? – spytałam uprzejmie.
- Jasne, siadaj – dziewczyna się rozpromieniła.
Sala
wróżbiarstwa była bardzo dziwną salą. Było tu duszno, wszędzie wisiały
wisiorki, suszone kwiaty i kadzidła. Okna zakrywały chusty i szale. Na fotelu
na środku klasy siedziała dosyć młoda kobieta. Miała na sobie pełno apaszek,
szat i paciorków. Oczy kryły się za wielkimi okularami, a włosy były w
nieładzie. Szalona pani!
- Dzień dobry – odezwała się rozmarzonym i nieobecnym głosem.
– Śledziłam wasze losy przez całe wakacje i cieszę się, że powróciliście tu
cali i zdrowi, czego była całkowicie pewna. Pragnę powitać naszą nową
uczennicę, pannę Evangeline – tutaj zaszczyciła mnie spojrzeniem. – Na wszystkich
stolikach leżą egzemplarze Sennika
Iniga Imago. Interpretacja snów jest bardzo ważna, więc wykorzystajcie Sennik do zinterpretowania waszych
ostatnich snów!
Popatrzyłyśmy
po sobie z moją sąsiadką ze stolika i zaśmiałyśmy się cicho. Profesor Trelawney
była nieźle pokręcona.
- A tak w ogóle, to jak się nazywasz? – spytała niebieskooka.
- Evangeline McGrean – uniosłam kąciki ust ku górze.
- McGrean? Żartujesz! – wytrzeszczyła oczy.
- Nie, nie żartuję – odparłam z rozbawieniem.
- Czy ty przypadkiem nie jesteś kuzynką Lucy McGrean? –
spytała.
Zatkało
mnie. Ona mnie zna… Czyli… Nie! To niemożliwe!
- Lizzy?! – lekko zapiszczałam.
- Tak, to ja, ale… - urwała, a jej oczy przybrały wielkość
piłek golfowych. – O… Mój… Boże! Proszę pani! Razem z koleżanką musimy szybko
wyjść! Ona… Zapomniała różdżki!!!
Lizzy
złapała mnie za rękę i pognałyśmy do wyjścia.
- Dobrze dziewczynki, tylko uważajcie na witraże, gdyż one… -
zawołała nauczycielka, kiedy złaziłyśmy po drabinie.
Gdy już
byłyśmy na dole stanęłyśmy naprzeciw siebie.
- Ty! Tutaj! – pisnęła Lizzy.
- Nie wierzę!
- Ja też!
- To jakiś kosmos!
- No ja wiem!!! – krzyknęła moja przyjaciółka i rzuciłyśmy
się sobie w ramiona.
To, co
czułam w tamtej chwili, było nie do opisania. Odzyskałam moją kochaną
Elisabeth! Moje wnętrzności eksplodowały ze szczęścia, na twarzy gościła taka
radość, jak nigdy. Po kilku minutach ściskania, odsunęłyśmy się od siebie.
- No, no, McGrean! Wyrosłaś na niezłą laskę! – zażartowała Lizzy.
- Ty też jesteś niczego sobie, Blue! – odpowiedziałam. – Ale tak
na serio, to mam na nazwisko Black, tylko nikomu nie mów. Zakon by mnie zabił! –
dodałam ciszej.
- Spoko! Przecież wiem, jak naprawdę się nazywasz. Lucille
Evangeline Black, bardzo oryginalnie – odparła.
- Skąd ty?...
- Moi rodzice też są w Zakonie Feniksa. Moja mama to Mary
McDonald… Mówi ci to coś?
Mary McDonald,
Mary…. Wiem!
- Ona była przyjaciółką mojej mamy za czasów szkolnych –
olśniło mnie.
- Dokładnie! Widzę, że sporo już wiesz, Evangeline – śmiesznie
zaakcentowała moje Hogwarckie imię.
- Wiem więcej, niż ci się wydaje, moja droga – szturchnęłam ją
w ramię.
Tak zaczęła
się nasza godzinna rozmowa. Oparłyśmy się o ścianę i rozmawiałyśmy o wszystkim.
Okazało się, że Lizzy od początku wiedziała, że jestem czarownicą, ale nie
mogła mi tego powiedzieć. Wszystko dla mojego bezpieczeństwa. Ja natomiast
opowiedziałam jej o skrzyni, listach, wakacyjnych lekcjach z nauczycielami
Hogwartu (nie zapomniałam powiedzieć o moim przykrym zdarzeniu z profesorem
Snapem) i o moich relacjach z Gryfonami. Nim się spostrzegłyśmy, zabrzmiał
dzwonek oznaczający koniec lekcji. Pędem wpadłyśmy do klasy wróżbiarstwa i
zabrałyśmy swoje torby.
- Co teraz masz? – spytała Elisabeth, kiedy schodziłyśmy z
wieży.
- Dwie godziny obrony przed czarną magią – odpowiedziałam biorąc
kęs jabłka.
- Uuuu, nie zazdroszczę. Miałam z nią dzisiaj rano. Okropna
baba – wzdrygnęła się Lizzy. – Odprowadzę cię pod klasę, okej? Będę miała po
drodze na eliksirki z Severuskiem! – zaświergotała.
- Ha ha, dobra – odparłam.
Pod klasą
czekali już na mnie Harry, Ron i Hermiona. Na widok mój i Lizzy, żegnających
się całusami w oba policzki, zaniemówili.
- Znacie się godzinę i już przyjaciółki na zawsze? – spytał Ron,
kiedy czarnowłosa poszła w stronę lochów.
- Pamiętacie jak mówiłam wam o mojej przyjaciółce z Francji? –
wyrzuciłam ogryzek po jabłku.
- Tej pokręconej Elisabeth?
- Tak! – klasnęłam w dłonie. – To właśnie ona!
- Czyli teraz nas opuścisz? – spytał Harry, robiąc minę
szczeniaczka.
- Ja was nigdy nie opuszczę, skarbusie – odpowiedziałam i
każdego z nich poczochrałam po włosach, wywołując salwę śmiechu.
Ten dzień
był cudowny i nikt nie był w stanie go zepsuć. Ani Snape, ani Malfoy, ani Chang, ani nawet
ta żaba Umbridge!... No, przynajmniej tak mi się zdawało…
*****
Witam, witam, witam! :)
Mam kilka spraw do omówienia, więc napiszę w punktach :D
Po pierwsze: Wybaczcie, że rozdział nie ukazał się wczoraj! Byłam na imprezie urodzinowej u przyjaciela i wróciłam bardzo, bardzo późno ;C
Po drugie: Mam nadzieję, że rozdział się podoba :3
Po trzecie: Dodałam zakładkę "O Autorce", więc jeśli ktoś z was chce się czegoś o mnie dowiedzieć, lub jakoś ze mną skontaktować, to zapraszam w tą zakładkę ;)
Po czwarte: Rozdział dedykuję: Marcelce, Reducto, Adriannie, Makowej Pani, Szymonowi i Filusiowi <3
Po piąte: Droga Makowa Pani! Jeśli to czytasz (mam nadzieję, że tak), to wiedz, że bardzo, ale to bardzo starałam się nie robić powtórzeń i myślę, że mi wyszło. Ogólnej korekty jeszcze nie robiłam, ale jeśli coś zauważysz, to pisz! :D
Po szóste: Chcesz być na bieżąco? Popatrz na prawo i wstąp do obserwatorów :>
Po siódme: Czytasz? Proszę, skomentuj :) To wielka motywacja!
Po ósme: W zakładce "Bohaterowie" zmieniłam aktorkę, która według mnie powinna zagrać Lucy. tak tylko mówię, dla ciekawskich... :D
i w końcu Po dziewiąte::... Kocham was! <3
Następny w sobotę :3
Paaa :*
Pierwsza XD Przypadeg?
OdpowiedzUsuńCzy Ty wiesz, jakie to było słodkie? :) Chciałabym skomentować ten rozdział po kolei, ale nie wiem, czy mi się uda!
UsuńZa wszelki chaos odpowiada autorka, wstawiając na bloga taki rozdział, jaki wstawiła :c <3
Od czego by tu zacząć? Zauważyłam zmianę fryzurki :3 Brąz, hm? Ciekawie :) Ja bym jakiś zieleń dała XD Harry jest taki słodki! Tak się od razu zarumienił *_* A ponoć mu się Cho podoba... Podejrzana sprawa XD A propos panny Chang... Widzę, że znajomość przybiera ciekawą drogę :3 Już nie mogę się doczekać spotkań Gwardii Dumbledore'a. No i jestem ciekawa, czy zrobisz kanonowy romansik Pottera i Chang! Może jakiś wątek zazdrości się wplecie? ;> Czekam na to :D
No proszę, jaka mądra Lucy (Evangeline) :D Eliksir sobie uwarzyła idealnie :3 Składam jej szczere gratulacje ^_^
Lizzy! Wiedziałam to od samego początku <3 Zanim Lucy przyjechała do Hogwartu! Wiedziałam, że ich tak łatwo nie rozdzielisz :D Zresztą, gdzie Lizzy mogła się udać, hm? :) Na dodatek dziewczyny pisały listy, a nie telefonował do siebie XD
Ale to ich spotkanie było takie słodkie *_* Takie kochane *_* Takie urocze *_*
Teraz jestem ciekawa, co wydarzy się na obronie przed czarną magią, hyhyhy 3:)
Po pierwsze: nie wróciłaś późno :< kłamiesz :< zdążyłaś ze mną pogadać, więc nie było późno :< koniec tematu, do widzenia, kropka!
Po drugie: podoba :3
Po trzecie: słodziutkie zdjęcie <3
Po czwarte: Awwwwwww *_* Kolejna dedykacja! <3 Dziękuję, thank you, merci, danke i inne dzięki, których nie znam XD
Po piąte: Makowa Pani to nowy fejm blogspota <3
Po szóste: ja zawsze jestem na bieżąco >.< Przypadek? Nie sądzę!
Po siódme: właśnie to robię! :D
Po ósme: Ah, jej, nie spodziewałam się :D
Po dziewiąte: to dziwne, to ja też Cię kocham <3
Czekam do soboty! <3 :*
A teraz moja ulubiona część, hyhyhy:
LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! x milion pięćset sto dziewięćset!
Pozdrawiam i życzę weny,
Adrianna Wołtosz-Malfoy-Slavatore-Longpottom-Weasley-Potter-Wate-Smith-Mellark-Odair-Pevensie-Eaton-Wayland-Lupin- Jackson-Black-Carruthers... i tak dalej, i tak dalej <3
PS Mam nadzieję, że Ci się podobał mój komentarz :D
tfu! Longbottom* XD
Usuń"Po piąte: Makowa Pani to nowy fejm blogspota <3"
UsuńCo to ma znaczyć? Klapsa dostaniesz xD
Ja się Ciebie nie boję XD
UsuńAda! Dziękuję <333
UsuńKochana jesteś, no! Tyle Lumosów, że szok! *-*
PS. Makowa! Taki fejm, jakich mało xD :D
Ktoś napchał opisów ;p - opinia przed przeczytaniem.
OdpowiedzUsuńUnikaj podziałów na akapity, które nic nie wnoszą, a powinny być część poprzedniego/następnego.
Kilka błędów interpunkcyjnych – przecinki.
„Było TAM zimno i wilgotno. Znajdowała się TAM między innymi sala od eliksirów i wejście do Pokoju Wspólnego Slytherinu.”
tam taram tam tam
Imiesłowy – zapominasz o przecinkach, albo nie potrzebnie wstawiasz je.
„powiedziałam, wpatrując się w pochodnie BEZ PRZECINKA palące się lekkim światłem.”
„Trochę się namęczyliśmy PRZECINEK wchodząc na górę”
Opis sali od eliksirów – dla mnie jest nieudany, ponieważ składa się z kilku zdań wyrwanych nie wiadomo skąd.
„Sala od eliksirów była dość przerażająca. OK Na półkach stały przeróżne słoiki z najdziwniejszymi eliksirami. BYĆ MOŻE W niektórych były kończyny zwierzęce. (I TO jest zdanie bardzo dziwne, bo zaraz po nim przechodzisz do ->) Panował tu półmrok, a jedyne światło było zielonkawe. (ŚWIATŁO zielone jest stosunkowo dziwne i diabeł wie skąd wydobywa się.)
Z nóżek żaby przeskakujesz do zielonej poświaty. Sam w sobie cały tekst jest dosyć płynny, ale przez opis, który jest „wyliczeniem” staje się jak lista, po której skacze się.
„a mianowicie spotkanie ZE znajomą nieznajomą”
„czego byłaM całkowicie pewna.” - chyba literówka
„więc wykorzystajcie Sennik do zinterpretowania waszych ostatnich snów”
tutaj nie musi być już wyróżnione, ani dużą literą
„moje Hogwarckie imię”
z małej h
Taki obszerny początek, a zakończenie? Już brakło weny? XD
Pod względem technicznym podoba mi się - jest ponad przeciętną. Jakiś odkurzacz wciągnął powtórzenia. Rzadko pojawiają się, a jeśli już to w dosyć naturalnych sytuacjach.
Jakieś podsumowanie, puenta? Parę zdań więcej, albo coś co będzie klamrą zamykającą. Tego mi brakowało po takim obfitym rozdziale. Zaburzyła się trochę kompozycja, początek napchany, a koniec napisany na „ostatkach”, jakby komuś atramentu już brakowało xD
Pierwsze 2 akapity są w porządku – to jest właśnie opis z pomysłem. Widać, że pracowałaś nad nimi – widać zmiany.
Myślę, że jeszcze 2 lub 3 rozdziały i będziesz klarowne, płynne opisy robić. Opisy też mogą mieć jakąś koncepcję, ale tą tajemnice już zostawiam dla Ciebie do odkrycia.
Przecinki! Na polskim jest to samo. Mam jakiś dziwny nawyk wstawiania przecinków tam, gdzie ich nie powinno być xD
UsuńJak się cieszę, że dałam sobie nawet radę z tymi powtórzeniami! :D
A opisy będą coraz dłuższe :3
PS Dziękuję za dedykację.
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo <3
UsuńCudo, cudo, cuuudo!
OdpowiedzUsuńNie mam słów, aby opisać ten rozdział :)
Czekam na nn <3
Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
Catherine
Dziękuję :D ;*
UsuńRozdział! Nareszcie!!! Już się bałam że nie wstawisz. Nie strasz mnie tak więcej, zrozumiano?!! ;D Wybaczę Ci to jednak bo rozdział świetny xD :3 Wiedziałam że to Lizzy! Snape jak zwykle uroczy i taki miły xDD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Dużoo weny życzę :)
Pozdrawiam :*
~Lil
Zrozumiano! Nigdy Cię tak nie przestraszę :D
UsuńDziękuję ;*
Ten rozdział jest: genialny, cudowny, zajebisty, wspaniały, idealny, NAJLEPSZY! Piszesz tak, że to wszystko zaczynam sobie wyobrażać, że ja tam jestem, cudo! Odpuszczam Ci czekanie na rozdział, za co, że ten jest taki długi i po prostu świetny. Sytuacja z Cho.. A to wredna małpa! Dokładnie jak Lucy to określiła, flądra! xD Mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie jeszcze kilka kłótni z: Umbridge, Cho i fretką Malfoy'em. :D Kocham czytać Twoje kłótnie, są piękne. xD Cho przesadziła, oby jej się za to dostało. Harry Przewodnik to był super pomysł! Aha i Lizzy! Wiedziałam, że to ona :PP. Ciekawe czy zaprzyjaźni się z resztą przyjaciół Lucy. Moment "poznania" z Lizzy był genialny. :D W Twoim opowiadaniu jest taki cudowny klimat.. Streszczając: rozdział po prostu boski, strasznie się cieszę, że taki długi i oby tak dalej, DUŻO weny, chociaż pewnie nie potrzebujesz, po notkach widać, że Ci jej nie brakuje. Dziękuję za dedykację, kocham Cię! :D Widziałam twoje zdjęcie w "O Autorce", piękna! A tak poza tym to mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie dłuższyyyy, proszę. :D
OdpowiedzUsuńTak! Następny będzie dłuższy, a przynajmniej mam taką nadzieję, bo jeśli weny zabraknie... XD
UsuńSerio moje kłótnie są piękne? Dziękuję! :D
<3
Tak, są przepiękne. :D Zawsze się przy nich śmieję. xD
UsuńJak miło to słyszeć :')
UsuńMogę Ci powiedzieć, że od teraz każda kłótnia będzie dedykowana Tobie :D ;*
Cudowny! Sam pomysł na przewodnika Harrego był boski! Cho bardzo, a to bardzo przegięła i nawet jak Potter Lucy przerwał, powinna dokończyć swoją wypowiedź ^^ Taki mhroczny opis sali do eliksirów <3 Bardzo mi się spodobał... :3 Tylko trochę mnie zdziwiło, że Lucy "zapomniała" różdżki i nie było jej godzinę, do końca lekcji... Nie wydaje się to podejrzane? ^^ No, ale cóż... ich nauczycielka zawsze była dziwna xD
OdpowiedzUsuńTeż Cię kocham! <3 (odp. Kocham Was :*)
Życzę weny! I oby następny rozdział był dłuższy... hmm... 3 razy? x3
/Lil.
Lucy nie zapomniała różdżki, tylko Lizzy wymyśliła to spontanicznie, aby wyrwać się z lekcji :D
UsuńTaaaa będzie dłuższy :3
Dziękuję <3
No wiem, ale raczej nauczycielka wzięła to za prawdę x3
UsuńByleby! :D
Trelawney można wszystko wcisnąć XD
UsuńGrzmotter, Wieprzlej i dwie szlamy! -to mnie rozwaliło! :D Fajnie że do Hogwartu chodzi też Lizzy! Już nie mogę się doczekać konwersacji z Umbridge :D
OdpowiedzUsuńHah, no z Umbridge trochę zamieszania będzie :D
UsuńAWWWWWWWW *O*
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuje za dedykacje <33
Rozdziaaaaaaaał, huurraa! *o*
Cudeeńko :3
Rudawe włoski to coś co tygryski lubią najbardziej :3 Lucy będzie wyglądać tak jak ja @_@ *o* Jeeej XD
Harry taki przewodnik ^^ A już myślałam, że dojdzie do czegoś... więcej..? XD hahah.. Ja i ta moja buuujna wyobraźnia... bywa xd
Dobrze, tak trzymaj, pokaż Chang gdzie jej miejsce! XD opcjonalnie możesz złamać jej nos... O:)
Urzekła mnie ta wielce koleżeńska pogawędka w lochach.. Już miałam nadzieje, że rozpęta się bójka :C XD I głupi, wredny Snape nie przechytrzy mojej dziewczyny! BUJA FRAJERU. :3
Lizzy! wiedziałamwiedziałamwiedziałam! XD
noo to będzie wesoło... xD tylko trochę szkoda, że nie jest w Gryfindorze.. Ty coś knujesz w związku z nią! XD
Dobra dobra.. koniec domysłów, bo tylko się ośmieszam XD
Weny, weny, LUMOS, LUMOS i czasu! :3
Fili ;33
P.S. Zapomniałam, w tym komentarzu jeszcze nie powiedziałam, że Cie uwielbiam. UWIELBIAM CIE <3 *o*
P.P.S. Zdjęcie jest pięęęękne *@*
Dojdzie do czegoś więcej, ale to potem :D
UsuńHyhy 3:) zakładamy fanklub anty-fanów Cho? 3:)
Dziękuję, Filusiu <3
Jestę jasnowidzę :3 XD
UsuńTaaaaaaaaaaak, zakładamy *@* i to w trybie NOW :3
Jej *O*
UsuńANTY-FANI CHO! ŁĄCZMY SIĘ! XD
Zabij mnie!
OdpowiedzUsuńMoże trochę dziwnie zaczynam komentarz ale..
Jest mi tak strasznie wstyd że nie weszłam wczoraj na twojego bloga i nie przeczytałam tego rozdziału!
Ale zaraz się dodam do obserwatorów, będę na bieżąco i nie będziesz musiała mnie zabijać.
AJAJAJJAJAJ! Ha! Wiedziałam że to będzie ona! (znaczy się Lizzy) No to teraz zaczęła się wojna! Bardzo podoba mi się porównanie Lucy, Cho jako plastikowej dziewczyny! Teraz mnie ciekawi czy Harry będzie wolał piękną Lucy czy plastikową Cho? Wybór jest prosty, ale chłopcy są dziwni...
Mam pytanie, Czy Black polubiła Lav?
Bo skoro ta cała Lav, ma coś do Rona (u Ciebie na blogu ma, czy nie?), a Hermiona jest zazdrosna to po czyjej Lucy stanie stronie?
Rozdział jak zwykle, za krótki! Ale genialny i tak bardzo przyjemnie i miło się go czytało że Ci wybaczę. <3
I moje podstawowe pytanie:
Kiedy kolejny rozdział?
Oby szybko.
A to zostawiłam sobie na sam koniec: Bardzooo dziękujęę Ci za dedykację, to wiele dla mnie znaczy. :*
Życzę ci dużo weny, której nie potrzebujesz bo jesteś genialną pisarką. :) KOCHAM CIĘ!
~Reducto
PS Jak napiszesz książkę to nie zapomnij o swojej wiecznej czytelniczce. (czyt. Będę wtedy chciała autograf.)
Nie zabiję Cię! :o <3
UsuńA z Lavender to jeszcze nic takiego się nie dzieje :D
Dziękuję baaaaardzo ;*
Heloł xd
OdpowiedzUsuńNo ten rozdzail mi się podobal najbardziej ze wszystkich :3
Ale ja... uwielbiam Cho, no wiesz XD
Pozdrawiam i zyczę weny !
#Iryna.
Ojej, potem Cho też się wybije XD
UsuńDziękuję <3
Hej, hej hej!
OdpowiedzUsuńNo i przyjaciółki znowu razem!
Nie spodziewałam się tego szczerze mówiąc, myślałam, że będzie ona podobna do Lizzy, czy coś takiego :D
Hahaha, też nie lubię Cho! <3
"Głupia flądra" <3
"Może w końcu utopił się w jednym ze swoich eliksirów " ---> Boże, padłam! xDD
Czyli jednak Malfoy wróg? :/
Nadal mam nadzieję, że coś się zmieni! :d
No oczywiście, rozdział super, jakby inaczej!
Czekam na następny! ^^
Pozdrawiam Cię kochana! ♥
-------------------------------
Nowy rozdział u mnie!
Tak, znowu :P
A 15 już się szykuje :3
http://poczuj-magie.blogspot.com/
Malfoy wróg? Kobieto! To fan fiction dopiero się zaczyna :D XD
UsuńDziękuję <3
******************************
Już skomentowałam! Cudny <3
AAAA! W końcu nowy rozdział <3 Jak wspaniale , że to jest jej przyjaciółka. Malfoy mi działa na nerwy -.- wrrr. Mam nadzieję, że jednak coś między nim , a Lucy.. coś zaiskrzy :3 Jestem ciekawa co do lekcji OPCM :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie! <3
Hyhyhy 3:)
UsuńZobaczysz jeszcze, co szykuję dla Malfoy'a :D
Dziękuuuuję <3
ojej, dziękuję <3 *-*
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście Zgredek zawsze ostatni, bo nikt nie może poczekać bym mogła skomentować przed nim :( No dobra mniejsza z moim zażaleniem... Lizzy. Lizzy. Lizzy! Już ją lubię! Jak ona świetnie kłamie :D Koleżanka zapomniała różdżki... Mogę się założyć, że Lucy trzymała ją w ręce! :D Piszę coraz krótsze i głupsze komentarze, ale mój brak czasu zwiększył się do maksimum. W poniedziałek to, we wtorek to, w czwartek, środę i piątek tamto... Można pierdolca dostać! No i jeszcze się uczyć, uczyć, uczyć. Znaleźć czas dla przyjaciół do których muszę zapierdalać na rowerze siedem albo cztery kilosy, ale to nic. Zgredek wszystko wytrzyma! No i jeszcze w sobotę nie mogę spać do jedenastej, bo goście przyjeżdżają, jutro do kościoła i potem znowu goście bo urodziny wyprawiam... Ja pierdole, chyba zaraz naprawdę wykituję. No i gdzie miejsce na sen? W tygodniu idę spać o pierwszej a wstaję o wpół do siódmej. -,- Dobra! Koniec użalania się nad sobą xD Lucy... Jak ja ją uwielbiam! No czyli ciebie, bo ty jesteś Lucy. Co nie?! Potter zakochał się w Lucy, Potter zakochał się w Lucy! :D No to intuicja mnie zawiodła i to nie Pansy ;c Ale Lizzy może być, bo też jest zajebista! <3 Malfoy, to dupek i jak ja mu zaraz wykurwię, to go Cyzia nie pozna! Jak można byc takim bezczelnym gnojkiem?! Ja go kocham, ale to teraz jest nie ważne... Ty pieprzony arystokrato za dychę! Prawie ryczałeś gdy ta ci pizła fenomenalnym sierpowym, a teraz jeszcze kłamiesz?! Nie no ja tu zaraz pierdolca dostanę! Serio! Blaise, Pansy ogarnijcie go, bo mu wyjebię! Lucy i Lizzy szybko się skapnęły, że są przyjaciółkami! Naprawdę baaardzo szybko, bo przecież one się nie znają przez tyle lat i długo się nie widziały, to można zapomnieć przyjaciółkę xDDD No i jeszcze te teksty o wyglądzie :D Biedny Binns... Co on wam takiego zrobił, że nie lubicie z nimi historii magii? Bo co? Bo jest duchem? Dlatego? Dlatego, że jest nudno? Dyskryminacja! Powtarzam, dyskryminacja! No wiesz ty co, Ron?! W moim opowiadaniu jesteś spoko, u Evi (skrót od Eveneth *-*) też. W takim razie dlaczego mówisz tak o Binnsie, a sam jesteś rudy :D Lucy umie dojebać Malfoyowi! A ten tak się wtedy miesza, że można posikać się ze śmiechu! Masz szczęście Black (to do ciebie autorko), że nie chce mi się teraz sikać, bo już by była kałuża xDD Wtedy to by była twoja wina i ty byś sprzątała :P Nie dziwię się, że nikt nie lubi Umbrige, bo to stara, spróchniała, różowa ropucha! "Nie będę opowiadać kłamstw" -,- Ona jest jakaś nienormalna! Gdyby mi powiedziała, że mam jej powiedzieć, że różowy wcale jej nie pogrubia i że jest ładna i fajna, to bym wtedy zaśmiała się jej prosto w oczy słowami "Przepraszam pani profesor, ale nie będę opowiadać kłamstw" i taki szatański śmiech. Buahahahahahahahahah! :D No dobra kończę z tym głupim i krótkim komentarzem :P
OdpowiedzUsuńWeny i (choć nie wiem o co chodzi :D)
LUMOS, LUMOS, LUMOS, LUMOS, LOMOS
LUMOS, LUMOS, LUMOS, LUMOS, LUMOS
LUMOS, LUMOS, LUMOS, LUMOS, LUMOS
Panna Zgredkowa
PS. Ty chyba mnie nie lubisz... Znaczy mojego bloga. Dawno nie widziałam żadnego komentarza :( Jeśli nie podoba ci się coś to napisz co ;p
U mnie pojawił się nowy rozdział i liczę na dłuuugi komentarz :)
Zapraszam także na mojego bloga o Huncwotach :D
http://huncwoci-huncwotki.blogspot.com/
Nominuję Cię do Liebster Award. :D
OdpowiedzUsuńhttp://fredweasleyifelicjariddle.blogspot.com/
Świetny rozdział! Hahaha, flądra Chang :D Jeeej, jak fajnie, że tą znajomą, nieznajomą okazała się Lizzy :D Pozdrawiam, Rose.
OdpowiedzUsuń