sobota, 15 marca 2014

Rozdział 7: Hogwart

- Powtórzmy jeszcze raz… Jak się nazywasz? – spytała po raz kolejny mama.
- Nazywam się Evangeline McGrean – odpowiedziałam.
- Skąd pochodzisz?
- Z Liverpoolu.
- Status krwi?
- Mugolak.
- Jak dowiedziałaś się o tym, że jesteś czarownicą?
- Profesor Albus Dumbledore zjawił się w naszym domu w samym środku wakacji i poinformował o tym mnie i moich rodziców Annę i Philla McGreanów. Zaproponował mi też, abym przeniosła się z rodzicami do Londynu i zamieszkała z rodziną Weasley’ów. Stąd ich znam.
- No i perfekcyjnie, Lucy – powiedział tata i poklepał mnie po ramieniu.
- Nadal nie rozumiem, po co mam mieć inną tożsamość w szkole – podrapałam się po głowie.
- Dla bezpieczeństwa naszego i twojego, skarbie – mama się uśmiechnęła. – Wtedy nikt nie będzie podejrzewał, że wróciliśmy do Londynu.
- Ech, okej – odparłam. – To jak? Bierzecie eliksir wielosokowy i wszyscy idziemy?
- Tak, tak – powiedział tata i wziął do ręki szklankę z eliksirem. Mama uczyniła podobnie. – Do dna, kochanie!
            Wypili po kilka łyków eliksiru i po chwili wyglądali zupełnie inaczej. Tata był wysokim rudzielcem, a mama pulchną brunetką.
- Zatem idziemy! – mama klasnęła w dłonie i ruszyliśmy do wyjścia, gdzie wszyscy już na nas czekali.
            Od rana w domu przy Grimmauld Place 12 było wielkie zamieszanie. To właśnie dzisiaj młodsza część mieszkańców tego miejsca rozpoczynała swój rok szkolny w Hogwarcie. Ja miałam pojechać tam po raz pierwszy. Trochę się stresowałam, bo nie wiedziałam, czy uda mi się zaklimatyzować w nowym miejscu, które będzie moim domem przez najbliższe 10 miesięcy. Niestety, będę musiała okłamywać moich nowych znajomych co do mojego pochodzenia i do statusu krwi. Tak naprawdę jestem czarownicą czystej krwi.
            W końcu udało mi się znieść mój kufer z rzeczami do korytarza wyjściowego. Tata niósł klatkę z Sauronem, więc miałam i jeden bagaż mniej.
- No nareszcie jesteście! – wykrzyknęła ciocia Weasley.
            Zauważyłam, że wokół nas biega duży i czarny pies.
- Skąd tu się wziął pies? – spytałam stawiając kufer na ziemi.
- To Syriusz – powiedział Ron.
- Uparł się, że chce odprowadzić nas na dworzec Kings Cross – wyjaśniła Hermiona.
- Chociaż Dumbledore mu zabronił!... Pogadacie w drodze – pogoniła nas ciocia Molly. – A teraz idziemy!
            No i ruszyliśmy zostawiając za sobą Grimmauld Place i portret matki Syriusza („WY PLUGAWE MIESZAŃCE! ZDRAJCY W DOMU MOICH PRZODKÓW!!!”). Szliśmy jakieś dwadzieścia minut. Syriusz biegał wokół nas jak szaleniec, ganiał za kotami i skakał na ludzi. Widać było, że dawno nie wychodził z domu. Tego dnia wszystko wydawało się być o wiele weselsze. Miasto tętniło życiem. Wszyscy byli uśmiechnięci, nawet Harry, który niezbyt często się śmiał. Coś go przytłaczało, tylko nie wiem co.
Do czytania tego fragmentu polecam piosenkę ---> Say Something <klik!>
            Gdy dotarliśmy na dworzec, wzięliśmy sobie po wózku na bagaż. Syriusz nadal wariował, a ciocia się nieziemsko denerwowała i ciągle mówiła „Syriuszu, przestań!”. Dlatego wymyśliliśmy Syriuszowi imię Wąchacz. Przecież każdy mogli ją usłyszeć! Po kilku minutach od wejścia na dworzec, stanęliśmy między peronami dziewiątym i dziesiątym. Kiedy zrobiło się mniej tłoczno wszyscy po kolei wbiegali, wchodzili, lub opierali się o barierkę między peronami i tak po prostu znikali. Na końcu zostałam sama z rodzicami.
- I mam tam tak normalnie wbiegnąć? To wszystko? – spytałam lekko przerażona.
- Tak, to wszystko – mama mnie objęła, dodając mi otuchy.
- Jeśli chcesz, to zrobimy to razem – uśmiechnął się tata i wziął mnie pod ramię. – To jak?
- Razem – odpowiedziałam i zacisnęłam pięści na wózku i razem zaczęliśmy biec w kierunku barierki.
            Ale nie zderzyliśmy się z nią. Normalnie przebiegliśmy przez nią, jak przez chmurę. No i nagle znaleźliśmy się na podobnym dworcu z tabliczką 9 i ¾ , tyle, że było tu tłoczniej. Przy peronie stał ogromny, czerwono-czarny pociąg, Express z Londynu do Hogwartu. Z każdej strony dochodził śmiech, pohukiwanie sów, miauczenie kotów. Tu było tak wspaniale.
- Niesamowite – wyszeptałam z zachwytem.
- No to poczekaj, aż zobaczysz Hogwart! – zaśmiał się tata.
- Phill – mama z naciskiem wypowiedziała to imię. – My tu nigdy nie byliśmy!
- Masz rację… Anno – powiedział tata i pocałował mamę w policzek.
- Evangeline! – usłyszałam krzyk Hermiony. – Evangeline, tutaj!
            Po chwili zorientowałam się, że woła do mnie. No tak! Od dzisiaj nie jestem Lucy, tylko Evangeline! Podeszliśmy do reszty naszej ekipy i zaczęliśmy się żegnać. Uścisnęłam się z Remusem, Tonks, z Moodym uścisnęłam dłoń, ciocia Weasley wycałowała mnie i wyściskała po wszystkie czasy, Syriusza to ja wyściskałam, a on polizał mnie po nosie i radośnie merdał ogonem. Fred i George zabrali mój kufer do pociągu, mówiąc, że oddadzą go Ginny. Zachowali się bardzo miło. Nadszedł czas na pożegnanie z rodzicami. Nie wiem czemu, ale zebrało mi się na łzy. Nigdy nie rozstawałam się z nimi na dłużej niż na miesiąc.
- Lucy, ja… - zaczęła mama, ale nie dałam jej dokończyć. Wtuliłam się w nią.
- Kocham cię, mamo – poczułam jak łza spływa mi po policzku.
- Och, skarbie – mama pogładziła mnie ręką po włosach i przytuliła mocniej do siebie. – Ja… Znaczy ja i tata też ciebie kochamy.
- Nad życie – dodał tata i przytulił nas obie.
            Teraz rozryczałam się na dobre.
- Będę bardzo za wami tęsknić! Już tęsknię! – otarłam łzy rękawem mojej fioletowej bluzy.
            Teraz to mama rzuciła się na mnie i wyściskała mnie.
- Żałuję, że nie wyglądam normalnie – powiedziała, pociągając nosem.
- To dla bezpieczeństwa… No to… - urwałam. – Nie jestem dobra w pożegnaniach, przecież wiecie.
- Wiemy, Lisiczko – powiedział tata.
- Tato! – jęknęłam śmiejąc się. – Nazywałeś mnie tak jak miałam 6 lat!
- Oj tam! Dla mnie zawsze będziesz moją małą, pięcioletnią Lucy – teraz to jemu spłynęła łza po policzku.
- To będzie wspaniały rok – powiedziałam. – Żegnajcie. Mamo, tato, kocham was – ostatni raz spojrzałam na rodziców, pomachałam im i trzymając w prawej ręce klatkę z Sauronem weszłam do pociągu.
            Wiedziałam, że w tej chwili rozpoczynam nowy rozdział w moim życiu. Muszę być samodzielna i umieć radzić sobie z problemami, bo rodziców nie będzie przy mnie. Naprawdę będzie mi ich brakować. Pociąg ruszył, a ja podbiegłam z powrotem do jeszcze otwartych drzwi pociągu. Wychyliłam się i jeszcze raz pomachałam do mamy, taty i do reszty.
- Będę pisać! – krzyknęłam.
- Dobrze! Już tęsknimy! – odkrzyknęła mama, a ja ponownie zaczęłam szukać kogoś ze znajomych.
 Szłam przed siebie i powoli zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że już nic nie będzie tak jak dawniej. Idę do magicznej szkoły! Jeszcze dwa miesiące temu to było nie do pomyślenia!
- Harry! Ginny! – zawołałam, kiedy zauważyłam przyjaciół.
- O, Lucy! Chodźmy poszukać przedziału – powiedziała Ginny i dała mi mój kufer.
- A gdzie reszta? – spytałam.
- Hermiona i Ron w wagonie dla prefektów, a Fred i George są z Lee Jordanem – wyjaśnił Harry.
            Zaczęliśmy poszukiwania miejsca. W ostatnim wagonie natknęliśmy się na pewnego bruneta, który trzymał w ręku ropuchę.
- Neville! – powiedziała Ginny. – Część!
- Hej, Ginny! Hej, Harry! – wysapał i zauważył mnie. – I hej…
- L… Evangeline – podałam mu rękę z uśmiechem, a on ją uścisnął. – Miło mi.
- Wszędzie taki tłok – odparł Neville. – Nie mogę znaleźć miejsca…
- O czym ty mówisz? –spytała Ginny i wychyliła się. – Tam siedzi tylko Luna Lovegood!
- Ale ja nie chcę nikomu przeszkadzać… - wymamrotał brunet.
- Och, nie bądź głupi! Luna jest w porządku – oburzyła się Ruda.
            Weszliśmy do przedziału, gdzie siedziała panna Lovegood.
- Witaj, Luno – powiedziała przyjaźnie Ginny. – Możemy się dosiąść?
            Siedząca przy oknie Luna przeleciała nas spojrzeniem. Miała bardzo łagodne rysy twarzy, potargane blond włosy sięgające jej do pasa, jaśniutkie brwi i wyłupiaste oczy, przez co sprawiała wrażenie wiecznie zdziwionej, ale wyglądała na bardzo miłą i przyjazną. Różdżkę miała wetkniętą za lewe ucho, na szyi wisiał naszyjnik z kapsli od piwa i czytała jakiś magazyn, trzymając go do góry nogami. Kiwnęła głową.
- Dzięki – odparła Ginny i opadła na siedzenie obok Luny. Ja usiadłam naprzeciw jej.
            Chłopakom zajęło to trochę czasu, ale w końcu wsadzili cztery kufry i klatki z Hedwigą i Sauronem na półkę.
            Moi towarzysze zaczęli rozmowę. Nie włączałam się do niej, ale dowiedziałam się, że Luna jest z Ravenclawu, że Neville dostał na urodziny jakąś dziwną roślinę Mimbulus mimbletonię, która ma zdumiewający mechanizm obronny i łaskawie raczył nam go pokazać. Gdy tylko miał dźgnąć roślinę piórem, wiedziałam, że coś może wybuchnąć, więc szybko padłam na ziemię i lekko wpełzłam pod siedzenie. Nie myliłam się. Z każdego bąbla Mimbulus mimbletonii wytrysła kleista, gęsta, ciemnozielona i cuchnąca ciecz.
            Usiadłam z powrotem na swoim miejscu zadowolona z mojej reakcji na dźgnięcie rośliny-mutanta. Popatrzałam na znajomych. Ginny miała tak jakby beret z cieczy, Luna miała poplamiony magazyn,  Neville był cały umazany cuchnącym płynem, a Harry nim pluł. Zaczęłam się śmiać.
- Mogłaś krzyknąć „Padnij!”, czy coś w tym stylu – bąknął Harry kiedy już wypluł tzw. odorosok, cuchnący jak sfermentowane odchody.
- Wiem, ale wtedy nie byłoby tak zabawnie – odparłam i poczochrałam włosy Potterowi.
            W tym momencie ktoś wszedł do przedziału. Była to bardzo ładna, czarnowłosa dziewczyna z azjatyckimi rysami. Wydała mi się szkolnym „plastikiem”, ale to tylko moje domysły. Kiedy dziewczyna zauważyła, że czochram włosy Harry’emu, zmierzyła mnie, a ja cofnęłam rękę.
- O… Hej, Cho – powiedział Harry.
- Cześć, Harry – lekko poróżowiała. – Wpadłam tylko, by się przywitać… To na razie – rzuciła i wyszła.
            Harry lekko zmarkotniał.
- Ojej! Zaraz się tego pozbędziemy – powiedziała energicznie Ginny, wyjęła różdżka, zawołała: „Chłoszczyść!” i odorosok zniknął.
            Po godzinie dołączyli do nas Ron i Hermiona, kiedy wózek z przekąskami odjechał. Kupiłam sobie czekoladową żabę i fasolki wszystkich smaków. Bardzo wymyślne słodycze.
- Umieram! Dajcie mi jeść! – wyjąkał Ron, stawiając klatkę z Świstoświnką na półce i zabierając Harry’emu czekoladową żabę.
- Z każdego domu wybrali na prefektów chłopaka i dziewczynę, piątoklasistów – powiedziała Hermiona z zniesmaczoną miną, siadając między mną i Harrym. – I zgadnijcie kto jest prefektem Slytherinu?
- Malfoy – warknął szybko Harry.
- Tak! Malfoy i ta paskudna mopsica Parkinson! UGH! Głupia krowa!
- A Hufflepuff i Ravenclaw? – spytałam.
- Z Hufflepuffu wybrani zostali Ernie Macmillan i Hanna Abbot, natomiast z Ravenclawu Anthony Goldstein i Padma Patil – westchnął Ron i zaczął pochłaniać kolejną żabę.
            Potem Harry pożyczył od Luny jej magazyn. Był to „Żągler” I czarodzieje uważali, że są tam wypisane same bzdury, ale gdy Hermiona to oznajmiła, to Luna się oburzyła. Jej ojciec był wydawcą tej gazety.
            Właśnie wtedy drzwi przedziału otworzyły się. Stał w nich chłopak o bladej skórze, stalowo-błękitnych oczach i platynowo-blond włosach. Zaniemówiłam. Nie wiem czemu, ale odebrało mi mowę. Źrenice mi się pewnie powiększyły maksymalnie, usta lekko rozchyliły. Trwałabym dalej w takim zaślepieniu, gdyby nie to, że chłopak się kpiąco uśmiechnął i zerknął na Harry’ego.
- Czego, Malfoy? – warknął Harry, zanim blado-skóry się odezwał.
            Malfoy! Draco Malfoy! Ten, który wyzywa Hermionę i innych! No to będzie ciekawie.
- Zachowuj się, Potter, bo będę zmuszony cię ukarać – wycedził blondyn. Jego towarzysze, czyli dwóch grubych chłopaków przypominających przerośnięte prosiaki, zachichotali. – Tak się złożyło, że to JA, a nie TY, zostałem prefektem i to JA, a nie TY, mogę wymierzać kary.
- Ale ty, w przeciwieństwie do mnie, jesteś nic nie wartym gnojkiem, więc wypad stąd.
            Ron, Neville, Hermiona, Ginny i ja wybuchliśmy śmiechem, a Pan Blond Księżniczka wykrzywił się.
- Powiedz, Potter… Jakie to uczucie, być gorszym od Weasleya?
            Tego było za wiele. Wstałam, szybkim ruchem wyjęłam różdżkę z kieszeni i przyłożyłam ją do gardła tego irytującego Ślizgona.
- Powiedz tak jeszcze raz, a pożałujesz, że w ogóle wsiadłeś do tego pociągu, kretynie – wycedziłam z obrzydzeniem.
            Draco się zmieszał i zrobił wielkie oczy. Po chwili jednak kpiący uśmieszek wrócił na jego twarz.
- Coś tu strasznie śmierdzi szlamem – warknął mi prosto w twarz.
- Nie obrażaj Hermiony! – krzyknęłam i mocniej wbiłam różdżkę w jego skórę.
- Tym razem nie mówiłem o Granger, rudzielcu – prychnął, patrząc mi prosto w oczy. Mówił o mnie.
            Momentalnie złagodniałam. Cofnęłam rękę z różdżką i uśmiechnęłam się słodko.
- W takim razie nie ma sprawy – powiedziałam przesłodzonym głosem i odwróciłam się na pięcie.
            Malfoy zaśmiał się, a jego goryle razem z nim. Wtedy właśnie coś mnie tchnęło do następnego ruchu. Schowałam różdżkę do kieszeni i wycelowałam pięknego prawego sierpowego prosto w szczękę Dracona Malfoya. Byście zobaczyli jego reakcję! Był bliski płaczu! Upadł na ziemię i chyba przygryzł sobie lekko język, bo splunął krwią, po czym wstał.
- W każdym razie uważajcie, bo ja zawsze WYWĘSZĘ, czy się nie wychylacie – wycedził, obdarzył mnie pogardliwym spojrzeniem i wyszedł.
            Usiadłam zadowolona z siebie. Malfoy’owi należał się ten cios.
- Lucy! To było… Fenomenalne! – wykrzyknął Ron.
- Niczym ja na trzecim roku! Tyle, że o wiele mocniej! – Hermiona zaklaskała.
            Po jakimś czasie przebraliśmy się w szaty szkolne i zaraz potem zajechaliśmy na dworzec w Hogsmeade – miasteczka czarodziejów. Wzięliśmy swoje kufry i wyszliśmy z pociągu. Szłam w grupie z Gryfonami, gdy usłyszałam znany mi od miesiąca kobiecy głos.
- Witam, panno McGrean – powiedziała profesor McGonagall.
- Dobry wieczór, pani profesor – uśmiechnęłam się do nauczycielki. – Coś się stało?
- Przyszłam tutaj, aby zabrać cię na twoją Ceremonię Przydziału – oświadczyła.
            Ach, no tak… Przydział.
- Jak się dostaniemy do Hogwartu?
- Polecimy! – profesorka obdarzyła mnie miłym uśmiechem i wyciągnęła zza pleców dużą miotłę, wzięła ode mnie kufer i przywiązała go do miotły. – Klatkę z sową będziesz trzymać w ręku. Gotowa?
- Ta..Tak – wyjąkałam. Nigdy nie leciałam na miotle. NIGDY.
            Stanęłam za profesor McGonagall, złapałam ją wolną ręka w pasie i po chwili leciałyśmy nad wielkim jeziorem. Wtedy otworzyłam oczy. Na niebie nie było żadnej chmury, a gwiazdy świeciły cudownie. Zauważyłam wielki, ale to wielki zamek i zrozumiałam, że to właśnie Hogwart. Wstrzymałam oddech z wrażenia. Widok lśniącego jeziora, gwieździstego nieba i wielkiego zamku był cudowny. Do tego wiatr rozwiewał mi włosy, że czułam się jak w najpiękniejszym filmie. Ta chwila mogła trwać wiecznie.
            Wylądowałyśmy na dziedzińcu przed wejściem do szkoły.
- I jak przeżycia? – spytała moja nauczycielka transmutacji.
- Tu jest tak pięknie – oznajmiłam z zachwytem.
- Cieszę się, że ci się podoba, Lucy – odparła profesorka. – A teraz proszę za mną.
            Weszłyśmy do Sali wejściowej, a następnie udałyśmy się do gabinetu pani profesor. Po drodze wszystkie postacie z portretów obracały się za mną i witały miłymi okrzykami.
            Gabinet profesor McGonagall był dość przestronny. Było tu dużo półek, książek itp. Obok okna stało duże biurko. Na środku pokoju stał stołek, a na nim leżała stara, przetarta Tiara Przydziału.
- Teraz, Lucy – pani profesor podniosła Tiarę. – usiądź, następnie zostaniesz przydzielona.
- Tak jest, pani profesor – powiedziałam.
            Powoli podeszłam do stołka i usiadłam na nim, profesor McGonagall nałożyła mi Tiarę na głowę. To właśnie ta chwila, na którą czekałam przez połowę wakacji… Zostanę przydzielona do jednego z domów w Hogwarcie. Przez chwilę panowało milczenie, które przerwała Tiara Przydziału.
- Proszę, proszę, proszę! Kolejna z rodu Blacków! Jesteście jak Weasleyowie! Gdzie by cię tutaj przydzielić… Widzę szczerość, sprawiedliwość, ambitność… Typowe dla Hufflepuffu, ale nie! To nie to! Och… Promyk chęci do zdobywania wiedzy, zdolność do szybkiego uczenia się! RAVENCLAW!... Byłby idealny, ale jednak nie! – byłam nieźle zestresowana, a Tiara mówiła dalej. – Chwila… Czystość krwi, spryt, przebiegłość i umiejętność wymigania się z najtrudniejszej sytuacji… Slytherin…
            Odetchnęłam nerwowo. Czyli padło na Slytherin… Będę musiała przyzwyczaić się do niezbyt miłych znajomych. Już miałam wstawać, gdy Tiara przemówiła po raz ostatni.
- Tak… Slytherin byłby idealny. Pasujesz tam, ale jest w tobie jedna, jedyna rzecz, która eliminuje przydzielenie cię do Slytherinu. Zatem… GRYFFINDOR! – krzyknęła ostatecznie.
            Uśmiechnęłam się z ulgą.
            Pani profesor zabrała Tiarę i wzięła stołek.
- Teraz leć do Wielkiej Sali na ucztę powitalną. To tam, gdzie wchodziłyśmy do zamku. Łatwo tam trafisz – powiedziała.
- Dobrze, proszę pani – odpowiedziałam i otworzyłam drzwi by wyjść.
- Lucy… - zaczęła profesorka.
- Tak?
- Cieszę się, że trafiłaś do mojego domu – uśmiechnęła się.
- Ja także. Do zobaczenia na uczcie – wyszłam i z radością popędziłam do Wielkiej Sali.
            Dotarłam tam po paru minutach. Serce łomotało mi w piersi jak oszalałe. „No to wchodzimy!”, pomyślałam i otworzyłam wrota Wielkiej Sali. Była ona przepełniona uczniami, którzy w momencie otwarcia zaprzestali rozmów i spojrzeli w moją stronę. Poczułam się trochę skrepowana.
- Przepraszam, ale gdzie jest stół Gryffindoru? – spytałam głośno wysokim tonem.
- Evangeline! Tutaj! – krzyknęła Ginny, wstając i machając do mnie ręką, a uczniowie ponownie zaczęli głośno rozmawiać.
            Szybko podeszłam do niej i do reszty moich znajomych.
- Jak cudownie! Jesteś z nami w Gryffindorze! – wykrzyknęła Hermiona.
- Tez się bardzo cieszę – powiedziałam prawdę.
- A kto to jest? – spytał Ron wskazując na stół nauczycieli.
            Wszyscy spojrzeliśmy w tamtą stronę. Od razu wiedziałam o kogo chodziło Ronowi. Siedziała tam niska, pulchniutka pani, ubrana cała na różowo. Miała puszysty sweterek, opaskę z kokardką i jej twarz wyglądała jak u ropuchy. Jednym słowem: straszna.
- To jest ta Umbridge… - powiedział Harry.
- Kto? – Hermiona zrobiła zdziwiona minę.
- Ona pracuje w ministerstwie. Była na moim przesłuchaniu… Pracuje dla Knota!
- Twarzowy sweterek – Ron zachichotał złośliwie.
- Taki wyjściowy – dodałam i zachichotałam jak Ron.
- Pracuje dla Knota? To co ona tutaj robi?... – spytała retorycznie Hermiona. – Nie.. Chyba nie powiedzą, że…
            Wtedy Hermiona przerwała, bo profesor McGonagall weszła na salę, a za nią pierwszoroczni. Następnie odbyła się Ceremonia Przydziału, a potem głos zabrał Albus Dumbledore.
- Witam was, naszych nowych uczniów. Witam naszych starych znajomych! Nadszedł czas na wygłoszenie długiej mowy powitalnej, ale jej nie będzie! Wsuwajcie!
            Wybuchły oklaski, śmiechy, a na talerzach i tacach pojawiły się przeróżne przysmaki. Zaczęła się wielka uczta. Po jakimś czasie zaczęliśmy rozmawiać z duchem (tak, nieźle się go wystraszyłam) Prawie Bezgłowego Nicka. Był bardzo sympatyczny. Mówił, że Tiara Przydziału mówiła, że czeka nas wszystkich wielkie niebezpieczeństwo i że mamy być silni od wewnątrz i trzymać się razem.
            Kiedy uczta się skończyła, dyrektor znowu zabrał głos. Poinformował nas o tym, że nie wolno wchodzić do Zakazanego Lasu i o innych zakazach oraz przedstawił nauczycieli. Panią profesor Grubbly-Plank i tą ropuchę, profesor Umbridge. Już miało się wszystko zakończyć. Już mieliśmy udać się do łóżek, ale rozległo się głośne i przesłodzone „Ekhem”. Profesor Umbridge zabrała głos.
            To było chyba najdłuższe i najnudniejsze przemówienie jakie kiedykolwiek słyszałam. Wychwalanie szkoły, wychwalanie dyrektora, nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Gadała chyba z pół godziny, jak nie więcej!
            Kiedy w końcu skończyła, uczniowie mogli udać się do swoich dormitoriów. Wyszłam z Wielkiej Sali razem z Ginny, a Hermiona poszła oprowadzać pierwszaki. Szłyśmy gadając o tym, jaki to okropny był wykład pani profesor Dolores Umbridge (ha ha ha, idiotyczne!), gdy nagle na kogoś wpadłam. Była to czarnowłosa dziewczyna mojego wzrostu o pięknych, dużych i niebieskich oczach. Wydała mi się dziwnie znajoma.
- Wybacz, nie chciałam cię potrącić – powiedziałam, pomagając jej wstać.
- Nie ma sprawy – oznajmiła przyjaźnie. – Pogadałabym z tobą, ale niestety muszę lecieć. Może jutro się poznamy? Widzę, że jesteś nowa.
- Pewnie, do jutra – odparłam, a dziewczyna odeszła, machając mi na pożegnanie.
            Dotarłyśmy do portretu Grubej Damy, za którym było przejście do Pokoju Wspólnego Gryfonów.
- Witajcie dziewczynki – powiedziała wesoło kobieta z portretu.
- Witaj – odpowiedziała Ginny. – Chwila.. jak to szło… O! Mimbulus mimbletonia – powiedziała Ginny, a obraz się odsunął, odsłaniając wejście do Pokoju.
            Pokój Wspólny był cudowny, taki przytulny i duży. Nie było w nim jeszcze prawie nikogo. Tym lepiej, bo nie miałam ochoty przedstawiać się wszystkim. Na to przyjdzie czas jutro.
            Ginny zaprowadziła mnie krętymi schodami do mojego dormitorium.
- Witaj w domu! Słuchaj, ja już muszę iść. Hermiona powinna zaraz tu już być. Do jutra! – uściskałyśmy się i Ginny poszła.
            Weszłam do dormitorium. Było tam pięć łóżek, pięć szafek nocnych i pięć kufrów. Szybko znalazłam moje łóżko, bo obok niego stała klatka z moim Sauronem. Usiadłam na legowisku i po chwili do pokoju weszły trzy dziewczyny. Czarna, brunetka i blondynka. Przedstawiłam się, tak samo one. Dowiedziałam się, że czarna to Parvati, brunetka to Fay, a blondynka to Lavender. Jakieś pół godziny potem dołączyła do nas Hermiona. Po kolei skorzystałyśmy z łazienki i weszłyśmy pod kołdry. Ta noc była taka, jak moja pierwsza noc na Grimmauld Place. Było przezabawnie i miło.
            Po naszych nocnych rozmowach poszłyśmy spać. Ja chyba zasnęłam jako ostatnia. Nadal nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę…
Poukładałam sobie jeszcze plan na jutro. Czyli poskromić Malfoy’a, zaklimatyzować się i poznać tą dziewczynę ze znajomą mi twarzą.
            Moje rozmyślania trwały jeszcze długo, ale w końcu poszłam w objęcia Morfeusza. Tak, ten rok będzie wspaniały.

            

*****

Tam dam! Jeden z dłuższych rozdziałów :D Podoba się? :3
Pisałam go parę godzin, słuchając soundtracku z piątego sezonu "Pamiętników Wampirów" <3
Dodałabym wcześniej, ale był taki wiatr, że prąd mi w domu wysiadł xD
W każdym razie, rozdział jest i muszę przyznać, że to jeden z najlepszych, jakie napisałam :)
Następny za tydzień :*
Czytasz? ---> Skomentuj, proszę :D

Pa <3

60 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ta nieznajoma to ta znajoma? <3 Ale super *_* Umbridge, grrrr! Draco? Wredny, ale i tak go kocham <3 W ogóle... wszystko takie super <3 wreszcie zaczęłaś pisać, leniuchu :P Kocham Cię <3 LUMOS x 123456789009876544213565212456789765432
      Do następnej notki <3

      Usuń
    2. Tak :D Ta nieznajoma, to ta znajoma, ale Lucy jeszcze nie wie, że to znajoma, więc nadal myśli, że to nieznajoma z znajomą twarzą :D
      Dziękuję! <3 Też Cię Kooocham :*

      Usuń
  2. Masz szczęście, że dodałaś! Bo już miałam... ehh nie umiem się na ciebie złościć. :c
    Od czego zacząć...
    Ha! Mówiłam że Lucy będzie w Gryffie.. <3
    Kiedy mówiłaś o piosence, posłusznie wyjęłam słuchawki i słuchałam, żeby nie było!
    Nadal jaram się że Black jest ze mną w domu!
    M... Draco wpadł w oko Lucy. Jak pięknie! :')
    Ahh... to troszkę dziwnie że teraz ona będzie mieć inne imię. :c Znaczy, inaczej ją będą nazywać.
    Już nie mogę się doczekać więcej i więcej.

    Proszę pisz szybko, weny, weny i jeszcze raz weny ci życzę! <3
    ~Reducto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EJ!
      Chwila, chwila czyżby Cho i Lucy walka o Harry'ego?
      E?
      Jeśli tak to:
      LUCY! LUCY! LUCY! :D
      ~Reducto

      Usuń
    2. Dokładnie!! :DD Lucy, Lucy! xD

      Usuń
    3. Kochana Reducto!
      Nie martw się. Gryfoni szybko odkryją, że Evangeline McGrean to tak na serio Lucy Black, więc jak ona będzie sam na sam z Gryfonami, to będą używać jej prawdziwego imienia :3
      A co do Cho... Taaa... Będzie wojna 3:)
      Dziękuję, wena się przyda <3

      Usuń
    4. Jej, tak się cieszę. To bardzo dobrze. :)
      Wojna? uhuhu, jestem ciekawa przebiegu zdarzeń, zazdrosna Lucy, to niebezpieczna Lucy! (No nie wiem czy koniecznie zazdrosna, Cho raczej zazdrosna ale nigdy nic nie wiadomo). Trzymam kciuki za Lucy!

      A tak w ogóle, gdzie nowy rozdział?
      Dodawaj, raz, raz! :D
      Tu ja, Reducto ale postanowiłam się zalogować. :)

      Usuń
    5. Rozdział dodam za 2 lub 3 godziny :) i wyjaśnienia co do opóźnienia bedą pod rozdziałem :3

      Usuń
  3. Ooo, w końcu Hogwart! <3
    Draco jest jednocześnie irytujący i taki awww xd
    Po cichu jednak liczyłam, że Lucy trafi do Slytherinu :c
    Oo, ciekawe co to za znajoma nieznajoma ^^
    Boże, gdybym ja zobaczyła Umbridge i ten różowy sweterek to bym ją avadą pierdzielnęła!
    Zemsta na Draco! Ciekawe co Lucy szykuje : >
    Czekam na kolejny :3
    Pozdrawiam :*
    Ps. U mnie nowy rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedną z pierwszych opcji było to, aby Lucy trafiła do Slytherinu, ale moja głupia głowa wymyśliła coś ważnego, przez co Lucy nie mogła zostać tam przydzielona :3
      Też nienawidzę pani Umbrydż e.o Avada! *-*
      Dziękuję za komentarz i na pewno wpadnę na Twojego bloga :*

      Usuń
  4. Świetne! <3
    Przyznam, że byłam pewna, że Lucy trafi do Rav :P A tu taka niespodzianka!
    Mam nadzieję, że w końcu będzie mogła używać nazwiska Black :)
    Pisz więcej, życzę Ci weny i pozdrawiam!
    http://remphadore.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trafiła do Ravu, ale to nie koniec jej przygody z tym domem :D
      Dziękuje <3

      Usuń
  5. Rozdział cudowny ;)
    No nareszcie Hogwart! :D Draco oberwał buaahaha xD Cieszę się że Lucy trafiła do Gryfindoru :DD czekam na następny!
    pozdrawiam :**
    ~Lil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No oberwał 3:) i dobrze mu tak 3:)
      Dziękuję i również pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Nareszcie Lucy w Hogwarcie!
    Hahahahahaha, Draco nieźle oberwał :D
    Myślałam, że Lucy będzie w Slytherinie, chciałabym wtedy zobaczyć minę Malfoya :D
    Czekam na nn <3
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny,
    Catherine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę, że Lucy w końcu jest w Hogwarcie. Mam większe pole do popisu i manewrowania :D
      Dziękuję i także pozdrawiam <3

      Usuń
  7. Doczekałam się Umbridge i Luny! :D Dobrze tak Malfoyowi! A co :P Jak zawsze wyszło ci świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam muzykę z 5 sezonu <3
    Rozdział wspaniały! Myślałam, że trafi do Slytherinu.. szkoda. Pewnie częściej miałaby wtedy konfrontacje z blond księżniczką :3. Jestem na prawdę ciekawa jak ta historia dalej się potoczy. Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybko. Czekam z niecierpliwością !! <3
    Zapraszam do mnie.
    http://hermionariddle-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... Muzyka z 5 sezonu jest cudowna *-* tak samo jak z innych sezonów *-*
      Nie obawiaj się, to, że Lucy nie jest w Slytherinie, to nie znaczy, że nie będzie akcji z Malfoy'em :D
      Dziękuję <3

      Usuń
  9. Huhu, a jednak Gryffindor :D
    Taaa, świetnie, jak za każdym razem.
    Ale czytając ten rozdział coś sobie uświadomiłam, trochę to paradoksalne.
    Nie lubię Lucy!
    Haha, jakoś sama nie wiem, jak to wyszło.
    Ale czytać dalej będę, bo historia jest ciekawa
    ;p
    Zastanawiam się, jakie utworzysz parringi :3

    Zapraszam do mnie, jest nowy rozdział
    thatisveriyinteresting.blogspot.com

    #Iryna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że jej nie lubisz xD
      Dziękuję :*

      Usuń
    2. No mam nadzieję, ze nie masz mi tego za zle.
      Bo ona jest taka hmmm buntownicza :D
      A jakos nie mam ochoty na buntowniczkę. XD
      Chocisz ją podziwiam, zeby nie bylo :D

      Usuń
  10. Mi moment zachwycenia Draco na razie wystarczy! :D
    Cudowny rozdział! ^^
    Jeju, jak ja nigdy nie lubiłam Cho... Matko!
    Tu też chyba jej nie polubię :/
    Prawy sięrpowy!
    Ha! :D
    No i jednak Gryff!
    I bardzo dobrze, prawidłowo! :3
    No co jeszcze mogę powiedzieć,..
    Że czekam na następny!
    Pozdrawiam i życzę weny! <3
    ---------------------------------------
    http://poczuj-magie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawidzę Cho o.O
      Dlatego Lucy też jej nie polubi 3:)
      Dziękuję <3

      Usuń
  11. Cudowny!! :D Strasznie nie mogłam się go doczekać!! Masz takie świetne pomysły.. No więc, od początku :D. Dobrze tak Malfoy'owi, należało się fretce :D. Ten cios był piękny :DD. Lucy trafiła do Gryffindoru! Wiedziałam :DD. Fajnie było jak dostała się do Hogwartu z prof. McGonagall na miotle :P. To byłoby bez sensu gdyby trafiła do Slytherinu, mało widziałaby się z przyjaciółmi. A i Harry będzie wspominał o testralach? Nie mogę się doczekać sprzeczek z Umbridge xD. Muszę się przyzwyczaić, że na Lucy będą mówić drugim imieniem, sama mam dwa, ale jakoś nie wyobrażam sobie, żeby do mnie tak mówili :D. Mam nadzieję, że będzie więcej sprzeczek: Lucy vs. Malfoy :D. Pisz, pisz, pisz, tydzień to za długo :D. Strasznie cię cieszę, że dodałaś taki długi rozdział, boy była tak dalej! Bardzo, bardzo dużo weny, chociaż pewnie jej nie potrzebujesz :D. A i ta dziewczyna na końcu, jestem niemal pewna kim ona jest. Czyżby to była Elizabeth? (jak wyjadę kiedyś za granicę to właśnie tego imienia będę używała, bo kryje się tu moje 2 imię! :D). Skrót tego imienia byłby bardziej oczywisty, bo był już wspomniany u Ciebie, ale nie napiszę go tu, na pewno wiesz o kogo mi chodzi :D. Mam nadzieję, że mnie nie zabijesz, że to tu piszę, wybacz mi :). Piszesz tak cudownie, czekam na kolejny rozdział! (Jak kiedyś napiszesz książkę, to chcę egzemplarz z autografem :D) Wszędzie powstawiałam te buźki ":D", jakby co to nadmierna radość z rozdziału! :D (no i znowu!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tej znajomej nieznajomej, masz dobre przeczucia :D
      Dziękuję za tak miły komentarz <3

      Usuń
  12. Cudownie. A więc jednak Gryffindor? Nie wiem czy to dobrze, ale chyba tak x3
    Tak jak inni, nie lubię Cho. Jakoś do mnie nie przemawia i tyle. Wszystko mi się bardzo podoba, cudem nie umarłam, a wcześniej nie mogłam dać komentarzu, bo goście byli, ale ogólnie... BOSKIE <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Malfoy!! Hahahaha! Jak dostał w twarz to wytrzeszczyłam oczy na kompa. o.o Ale rozdział fajny i ogólnie ciesze sie z Gryffindoru, bo sama jestem w tym domu XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhy 3:) nie wiem czemu, ale lubię, kiedy Malfoy obrywa :D

      Usuń
  14. Znalazłam ten blog i od razu się zakochałam. Bardzo ładnie piszesz, posty są długie choć dla mnie i tak za krótkie, bo czytam je zbyt szybko. Bardzo mi się spodobały, że na pewno będę dodawać często komentarze. Zachowanie Lucy i Malfoya było super. Wszyscy na prawdę bardzo do siebie są podobni, pod względem to opowiadanie, a książka.
    Nie chcę pisać drugiego komentarza więc napiszę od razu tutaj. Miniaturka była po prostu cudowna. Wzruszająca, piękna i najcudowniejsza pod słońcem. Czytałam ją parę razy, bo tak mi się spodobała. Według mnie powinnaś za nią zająć pierwsze miejsce, ale cóż... ludzie mają różne gusty, bo przecież gdyby każdy byłby taki sam to nudno by było! Liczę, że napiszesz jeszcze miniaturki.
    Sama mam ochotę założyć bloga z Malfoy i Lily (wymyślona postać), ale zobaczymy :) Najpierw muszę obmyślić jeszcze raz jak wszystko się potoczy i założyć go. Takie jeszcze mam pytanie~ czy sama robiłaś te piękne tło czy może gdzieś zamówiłaś? I jak zrobiłaś, że cała strona się przesuwa, a nie obrazek z tyłu, że się powtarza? c:
    Życzę weny droga Eveneth i żeby następny post był baardzo długi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam bloga: http://always-expecto-patronum.blogspot.com/
      Myślę, że jakoś mi pójdzie i taka prośba do Ciebie~ czy mogłabyś zajrzeć? c:

      Usuń
    2. Dziękuję, dziękuję, dziękuję <33
      Szablon mam z Zaczarowanych Szablonów :)

      Usuń
    3. To ja dziękuje, że weszłaś <3
      Pewnie w Zaczarowanych później zamówię, ale na razie zostanie ten co mam ;)
      Już nowy rozdział z dedykacją dla ciebie! <3

      Usuń
    4. Już jest nowy rozdział ;) Zapraszam mój autorytet do czytania <3
      http://always-expecto-patronum.blogspot.com/

      Usuń
  15. :C dla mnie było stanowczp za krótko! Chcę więcej, więcej, już, natychmiast!
    Aww, Dracze się pojawił ^^ ciekawe, co wymyślisz w relacjach między nim a Luc.... Evangeline, przepraszam :D Będą się nienawidzili, czy może Draco się w niej będzie kochał, a może pominiesz ten wątek? Ach, głowę mam już pełną pomysłów. Dodawaj ten rozdział! Natychmiast! (Mówi ta, co sama nie wchodziła na bloga jakieś dwa, może więcej tygodni).
    Fajnie, że zaczęłaś rozdział od wypowiedzi bohatera. Lubię to, bo od razu coś się dzieje. Ale nie rozumiem, dlaczego Lucy... ma udawać Evangeline i być (o Matko!) mugolaczką. Smuteg :C
    Zainteresował mnie moment z przydzieleniem Lucy do domu. Oryginalnym było to, że Lucy nie stała w Wielkiej Sali wraz z pierwszoroczniakami.
    Ta ,,nieznajoma'' od razu skojarzyła mi się z przyjaciółką Lucy. Jak jej tam było? Lizzy, czy to nie to? Łoj tam.
    Dobra, spadam. Następny post ma być napisany na pięćdziesiąt stron w Wordze, albo inaczej - dodawaj krótkie rozdziały co dwie godziny codziennie. xD
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, Lizzy :D
      Ceremonię Przydziału zrobiłam w gabinecie McGonagall, bo znudziły mnie te opowiadania, gdzie nowe uczennice lub uczniowie są na sali z pierwszorocznymi. W miniaturce popełniłam ten błąd o.o XD
      Dziękuję i następny będzie dłuuugi :* (mam nadzieję xd)

      Usuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialne *-* Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej! Wspaniała jesteś!!! Nie mogę się oderwać od twojego bloga:) Czy ta znajoma osoba, to przypadkiem nie Lizzy?Nie mogę się doczekać nowego rozdziału:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak :3 Twpje przypuszczenia są słuszne :D
      Dziękuję ;*

      Usuń
  19. No no. Fajne imie dla sowki :D Sauron <3 Sie usmialam przy tym jak roslina Nevilla wybuchla haha xd "sfermentowane odchody"? Fuuuuj ! :c xd czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Też mi się to imie baaardzo podoba :D
    Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Zdania wydają się przyjemnie złożone. Tekst czyta się swobodnie.

    Występują powtórzenia: głównie pojawiają się te same określenia osób np. wielokrotnie „mama”, „tata”, i imiona.

    „zacisnęłam pięści na wózku i razem zaczęliśmy BIEC w kierunku barierki. Ale nie zderzyliśmy się z nią. Normalnie PRZEBIEGLIŚMY przez nią, jak przez chmurę.”

    Później powtarza się słowo „przytulać” i „łza”. Zawsze można wymienić to na „obejmowanie”, „słoną kroplę”.

    Tata, tata, mama, mama, rodzice, rodzice – często powtarza się.
    Pomachałam x2

    „POCIĄG ruszył, a ja podbiegłam z powrotem do jeszcze otwartych drzwi POCIĄGU”
    Skrzaty wyczarowały 2 takie same wyrazy w 1 zdaniu

    Znów powtarzają się imiona.

    „Siedząca przy oknie Luna przeleciała nas spojrzeniem”
    Kiepsko to brzmi, proponuję zamiast „przeleciała” tooo... „przeszyła”, „spiorunowała”, „zmierzyła”, „zbadała”

    Plus za opis Luny! :)

    „- Dzięki – odparła Ginny i opadła na siedzenie obok Luny.”
    Opisałaś Lunę więc wystarczy napisać „obok niej”, bo wiadomo o kogo chodzi. W końcu poświęciłaś jej trochę słów – unikniesz kolejnego powtórzenia imienia.

    Wybuch rośliny wydaje się być napisany dwutorowo. Z jednej strony coś spokojnie opisujesz, pokazujesz reakcję bohaterki, a na koniec efekt końcowy. Było bum, ale nie było zaskoczenia, ani napięcia. Zbierało się na „burzę”, ale przeszła ona bokiem.

    Cuchnący x2

    „sfermentowane odchody” - rozbawiło mnie to określenie xD

    Harry, Harry, Harry – powtórzenia. Czekoladowa żaba x3 różdżka x3

    Zawołali Lucy? Zdradzili ją przed Luną i Nevillem?

    Jezioro, niebo, piękne x2

    Już nie wspominam o ciągłym powtarzaniu imion, tytułów postaci.

    Zachichotać x2

    „MÓWIŁ, że Tiara Przydziału MÓWIŁA”
    Mimbulus mimbletonia – hasło, a zarazem roślina Nevilla?

    Jeszcze jedna sprawa: Czy udawanie mugolaka jest bezpieczne? Przecież zawsze byli prześladowani...

    Podsumowując:
    Styl pisania jest w porządku, nie zapychasz opowiadania potocznym słownictwem. Tekst czyta się z lekkością. Największym mankamentem są te powtórzenia – niszczą cały urok. Koniecznie korzystaj z synonimów, wymyślaj ciekawe określenia bohaterów.

    Pojawiały się opisy, to potężny PLUS, ponieważ rzadko ludzie opisują cokolwiek... Opisy były krótkie, na pozór zaspokajające zapotrzebowanie. Jednak! Polecam rozwijać je, aby były bogate i kolorowe. Pisz o przeżyciach, myślach, a przede wszystkim twórz otaczający świat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makowa Pani! Dziękuję Ci bardzo za ten komentarz :)
      Muszę przyznać, że nie potrafię uwolnić się od powtórzeń. Będę musiała mocno nad tym popracować.
      Harry i Ginny zawołali Lucy jeszcze przed spotkaniem Neville'a i Luny :D
      Dziękuję za plus za opisy. Postaram się, aby były one dłuższe i bogate w słownictwo :3

      Usuń
  22. CUUUUUUUUUUDNY! *O*
    Ahekahrlajrleahbeakhc <3
    I ten soundtrack z piątego sezonu "Pamiętników Wampirów" :D *0*
    Ciekawy może być ten wątek z tą "nieznajomą" ... nwm czemu, ale podejrzewam kto to 0.o XD
    Rozdział czyta się lekko i przyjemnie..
    zresztą jak każdy :3XD

    Życzę weny.. i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :*

    Pozdrawiam, Gollumek :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak asfghkl *-* Soundtrack z piątego sezonu jest cudny! *.*
      To dobrze, że podejrzewasz kto to :D
      Dziękuję Gollumku <3

      Usuń
  23. Chwalmy Marysię, 8 cud świata! *O*
    asdfghjkl *u*
    Kolejny cuudoowny rozdział <3
    Ucieczka Lucy przed 'sfermentowanymi odchodami' była wielce wyrafinowana. Ma refleks po mnie B|
    Bardzo przypadło mi określenie Cho jako szkolnego plastiku XD Śmiechłam jak jeszcze nigdy! Dalej zbieram się z podłogi... właśnie! Masz od niej pozdrowienia. XD
    Oj, Lucy, Lucy... coś mi mówi, że znajomość z Draco nie zakończy się na nienawiści... Ale! PIĘKNY CIOS, moja dziewczynka! Jestem dumna B| :D
    I kim jest ta dziewczyna? :OO
    Mam pewne podejrzenia... xd
    Rozdział był świetny, przyjemnie i szybko (stanowczo za szybko) się go czytało.
    Czekam niecierpliwie na kontynuacje *u*
    LUMOS :3
    Filii ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Filuś <3
      To fajnie, że podejrzewasz, kto to ta dziewczyna :D
      A jeśli to Cię uspokoi, to mam zamiar wplątać Lucy w jeszcze jakąś bójkę :D

      Usuń
  24. Proszę, napisz mi, że zaraz będzie nowy rozdział, w końcu dzisiaj mija tydzień. Proszę, aż mnie zżera, muszę przeczytać! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz :c Rozdział będzie dzisiaj po południu, bo wczoraj mój przyjaciel miał imprezę urodzinową i wypadało na nią pojechać :c Mam nadzieję, że zrozumiesz :c

      Usuń
  25. Minął tydzień, a rozdziału nie ma... załamka :c

    OdpowiedzUsuń
  26. blog świetny kontynuuj dalej! ^^

    OdpowiedzUsuń
  27. Heeeeej :* Jestem okropna. Piszę, że idę czytać dalej, a co robię? Zasypiam i weź tu ogarnij logikę Zgredka xD No przepraszam, to chyba za mało, nie? Jestem najokropniejsza i weź mnie lepiej trzepnij w łeb, albo mam inny pomysł. Zgredek upiecze sobie swoją głowę w piekarniku i przyniesie ci na talerzu! Pasuje? :D Obydwa rozdziały są po prostu genialne i naprawdę mi się podobają! W głębi serca miałam nadzieję, że zrobisz tu prześliczne Lumione (nie z Luną, nie z Luną!) *-* Twój Draco jest taki zabawny, ale to chyba miało ich przestraszyć xD Podobała mi się reakcja Lucy na jego wejście :D Jeszcze się chłopak zdziwi, kiedy się dowie, że nasza kochana Black'ówna jest czystej krwi z rodu bardziej wyniosłego niż Malfoyowie i wtedy chciałabym widzieć jego minę :D Chyba wiem kim jest ta czarnowłosa piękność i jeśli moja intuicja mnie nie myli, to jest to *tyntydyntydy* Pansy Parkinson, którą uwielbiam <3 Tylko dziwię się, że Lucy nie zapytała Ginny kto to jest, albo, że nie spojrzała na plakietkę na mundurku szkolnym z którego domu jest ta dziewczyna ;p Zły Potter i to ja lubię :* Jeju jak ja się cieszę, że Lucy jest w Gryffindorze, choć wolałabym mój Slytherin <3 Z McGonagall na miotle, a to dopiero xD Dobra! Teraz lecę naprawdę czytać dalej i nie zasnę :D
    Panna Zgredkowa

    OdpowiedzUsuń
  28. Rozdział bardzo mi się podoba :D Fajnie, że Lucy trafiła do Gryffindor'u, choć myślę, że w Slytherinie, byłoby interesująco :) I dobrze tak Malfoy'owi, niech wie, że nie warto zadzierać z Gryfonami :D Jestem ciekawa, co to za dziewczyna :) Pozdrawiam, Rose.

    OdpowiedzUsuń