- Powtórzmy jeszcze raz… Jak się
nazywasz? – spytała po raz kolejny mama.
- Nazywam się Evangeline McGrean – odpowiedziałam.
- Skąd pochodzisz?
- Z Liverpoolu.
- Status krwi?
- Mugolak.
- Jak dowiedziałaś się o tym, że jesteś czarownicą?
- Profesor Albus Dumbledore zjawił się w naszym domu w samym
środku wakacji i poinformował o tym mnie i moich rodziców Annę i Philla
McGreanów. Zaproponował mi też, abym przeniosła się z rodzicami do Londynu i
zamieszkała z rodziną Weasley’ów. Stąd ich znam.
- No i perfekcyjnie, Lucy – powiedział tata i poklepał mnie
po ramieniu.
- Nadal nie rozumiem, po co mam mieć inną tożsamość w szkole
– podrapałam się po głowie.
- Dla bezpieczeństwa naszego i twojego, skarbie – mama się
uśmiechnęła. – Wtedy nikt nie będzie podejrzewał, że wróciliśmy do Londynu.
- Ech, okej – odparłam. – To jak? Bierzecie eliksir
wielosokowy i wszyscy idziemy?
- Tak, tak – powiedział tata i wziął do ręki szklankę z
eliksirem. Mama uczyniła podobnie. – Do dna, kochanie!
Wypili po
kilka łyków eliksiru i po chwili wyglądali zupełnie inaczej. Tata był wysokim
rudzielcem, a mama pulchną brunetką.
- Zatem idziemy! – mama klasnęła w dłonie i ruszyliśmy do
wyjścia, gdzie wszyscy już na nas czekali.
Od rana w
domu przy Grimmauld Place 12 było wielkie zamieszanie. To właśnie dzisiaj
młodsza część mieszkańców tego miejsca rozpoczynała swój rok szkolny w
Hogwarcie. Ja miałam pojechać tam po raz pierwszy. Trochę się stresowałam, bo
nie wiedziałam, czy uda mi się zaklimatyzować w nowym miejscu, które będzie
moim domem przez najbliższe 10 miesięcy. Niestety, będę musiała okłamywać moich
nowych znajomych co do mojego pochodzenia i do statusu krwi. Tak naprawdę
jestem czarownicą czystej krwi.
W końcu
udało mi się znieść mój kufer z rzeczami do korytarza wyjściowego. Tata niósł
klatkę z Sauronem, więc miałam i jeden bagaż mniej.
- No nareszcie jesteście! – wykrzyknęła ciocia Weasley.
Zauważyłam,
że wokół nas biega duży i czarny pies.
- Skąd tu się wziął pies? – spytałam stawiając kufer na
ziemi.
- To Syriusz – powiedział Ron.
- Uparł się, że chce odprowadzić nas na dworzec Kings Cross –
wyjaśniła Hermiona.
- Chociaż Dumbledore mu zabronił!... Pogadacie w drodze –
pogoniła nas ciocia Molly. – A teraz idziemy!
No i
ruszyliśmy zostawiając za sobą Grimmauld Place i portret matki Syriusza („WY
PLUGAWE MIESZAŃCE! ZDRAJCY W DOMU MOICH PRZODKÓW!!!”). Szliśmy jakieś
dwadzieścia minut. Syriusz biegał wokół nas jak szaleniec, ganiał za kotami i
skakał na ludzi. Widać było, że dawno nie wychodził z domu. Tego dnia wszystko
wydawało się być o wiele weselsze. Miasto tętniło życiem. Wszyscy byli
uśmiechnięci, nawet Harry, który niezbyt często się śmiał. Coś go przytłaczało,
tylko nie wiem co.
Do czytania tego fragmentu polecam piosenkę ---> Say Something <klik!>
Gdy
dotarliśmy na dworzec, wzięliśmy sobie po wózku na bagaż. Syriusz nadal
wariował, a ciocia się nieziemsko denerwowała i ciągle mówiła „Syriuszu,
przestań!”. Dlatego wymyśliliśmy Syriuszowi imię Wąchacz. Przecież każdy mogli ją
usłyszeć! Po kilku minutach od wejścia na dworzec, stanęliśmy między peronami
dziewiątym i dziesiątym. Kiedy zrobiło się mniej tłoczno wszyscy po kolei
wbiegali, wchodzili, lub opierali się o barierkę między peronami i tak po
prostu znikali. Na końcu zostałam sama z rodzicami.
- I mam tam tak normalnie wbiegnąć? To wszystko? – spytałam lekko
przerażona.
- Tak, to wszystko – mama mnie objęła, dodając mi otuchy.
- Jeśli chcesz, to zrobimy to razem – uśmiechnął się tata i
wziął mnie pod ramię. – To jak?
- Razem – odpowiedziałam i zacisnęłam pięści na wózku i razem
zaczęliśmy biec w kierunku barierki.
Ale nie
zderzyliśmy się z nią. Normalnie przebiegliśmy przez nią, jak przez chmurę. No
i nagle znaleźliśmy się na podobnym dworcu z tabliczką 9 i ¾ , tyle, że było tu
tłoczniej. Przy peronie stał ogromny, czerwono-czarny pociąg, Express z Londynu
do Hogwartu. Z każdej strony dochodził śmiech, pohukiwanie sów, miauczenie
kotów. Tu było tak wspaniale.
- Niesamowite – wyszeptałam z zachwytem.
- No to poczekaj, aż zobaczysz Hogwart! – zaśmiał się tata.
- Phill – mama z naciskiem wypowiedziała to imię. – My tu
nigdy nie byliśmy!
- Masz rację… Anno – powiedział tata i pocałował mamę w
policzek.
- Evangeline! – usłyszałam krzyk Hermiony. – Evangeline,
tutaj!
Po chwili
zorientowałam się, że woła do mnie. No tak! Od dzisiaj nie jestem Lucy, tylko
Evangeline! Podeszliśmy do reszty naszej ekipy i zaczęliśmy się żegnać.
Uścisnęłam się z Remusem, Tonks, z Moodym uścisnęłam dłoń, ciocia Weasley wycałowała
mnie i wyściskała po wszystkie czasy, Syriusza to ja wyściskałam, a on polizał
mnie po nosie i radośnie merdał ogonem. Fred i George zabrali mój kufer do
pociągu, mówiąc, że oddadzą go Ginny. Zachowali się bardzo miło. Nadszedł czas
na pożegnanie z rodzicami. Nie wiem czemu, ale zebrało mi się na łzy. Nigdy nie
rozstawałam się z nimi na dłużej niż na miesiąc.
- Lucy, ja… - zaczęła mama, ale nie dałam jej dokończyć.
Wtuliłam się w nią.
- Kocham cię, mamo – poczułam jak łza spływa mi po policzku.
- Och, skarbie – mama pogładziła mnie ręką po włosach i
przytuliła mocniej do siebie. – Ja… Znaczy ja i tata też ciebie kochamy.
- Nad życie – dodał tata i przytulił nas obie.
Teraz
rozryczałam się na dobre.
- Będę bardzo za wami tęsknić! Już tęsknię! – otarłam łzy
rękawem mojej fioletowej bluzy.
Teraz to
mama rzuciła się na mnie i wyściskała mnie.
- Żałuję, że nie wyglądam normalnie – powiedziała, pociągając
nosem.
- To dla bezpieczeństwa… No to… - urwałam. – Nie jestem dobra
w pożegnaniach, przecież wiecie.
- Wiemy, Lisiczko – powiedział tata.
- Tato! – jęknęłam śmiejąc się. – Nazywałeś mnie tak jak
miałam 6 lat!
- Oj tam! Dla mnie zawsze będziesz moją małą, pięcioletnią Lucy
– teraz to jemu spłynęła łza po policzku.
- To będzie wspaniały rok – powiedziałam. – Żegnajcie. Mamo,
tato, kocham was – ostatni raz spojrzałam na rodziców, pomachałam im i
trzymając w prawej ręce klatkę z Sauronem weszłam do pociągu.
Wiedziałam,
że w tej chwili rozpoczynam nowy rozdział w moim życiu. Muszę być samodzielna i
umieć radzić sobie z problemami, bo rodziców nie będzie przy mnie. Naprawdę
będzie mi ich brakować. Pociąg ruszył, a ja podbiegłam z powrotem do jeszcze
otwartych drzwi pociągu. Wychyliłam się i jeszcze raz pomachałam do mamy, taty
i do reszty.
- Będę pisać! – krzyknęłam.
- Dobrze! Już tęsknimy! – odkrzyknęła mama, a ja ponownie
zaczęłam szukać kogoś ze znajomych.
Szłam przed siebie i powoli zaczęłam zdawać
sobie sprawę z tego, że już nic nie będzie tak jak dawniej. Idę do magicznej
szkoły! Jeszcze dwa miesiące temu to było nie do pomyślenia!
- Harry! Ginny! – zawołałam, kiedy zauważyłam przyjaciół.
- O, Lucy! Chodźmy poszukać przedziału – powiedziała Ginny i
dała mi mój kufer.
- A gdzie reszta? – spytałam.
- Hermiona i Ron w wagonie dla prefektów, a Fred i George są z
Lee Jordanem – wyjaśnił Harry.
Zaczęliśmy
poszukiwania miejsca. W ostatnim wagonie natknęliśmy się na pewnego bruneta,
który trzymał w ręku ropuchę.
- Neville! – powiedziała Ginny. – Część!
- Hej, Ginny! Hej, Harry! – wysapał i zauważył mnie. – I hej…
- L… Evangeline – podałam mu rękę z uśmiechem, a on ją
uścisnął. – Miło mi.
- Wszędzie taki tłok – odparł Neville. – Nie mogę znaleźć
miejsca…
- O czym ty mówisz? –spytała Ginny i wychyliła się. – Tam siedzi
tylko Luna Lovegood!
- Ale ja nie chcę nikomu przeszkadzać… - wymamrotał brunet.
- Och, nie bądź głupi! Luna jest w porządku – oburzyła się
Ruda.
Weszliśmy do
przedziału, gdzie siedziała panna Lovegood.
- Witaj, Luno – powiedziała przyjaźnie Ginny. – Możemy się
dosiąść?
Siedząca
przy oknie Luna przeleciała nas spojrzeniem. Miała bardzo łagodne rysy twarzy,
potargane blond włosy sięgające jej do pasa, jaśniutkie brwi i wyłupiaste oczy,
przez co sprawiała wrażenie wiecznie zdziwionej, ale wyglądała na bardzo miłą i
przyjazną. Różdżkę miała wetkniętą za lewe ucho, na szyi wisiał naszyjnik z
kapsli od piwa i czytała jakiś magazyn, trzymając go do góry nogami. Kiwnęła
głową.
- Dzięki – odparła Ginny i opadła na siedzenie obok Luny. Ja
usiadłam naprzeciw jej.
Chłopakom
zajęło to trochę czasu, ale w końcu wsadzili cztery kufry i klatki z Hedwigą i
Sauronem na półkę.
Moi
towarzysze zaczęli rozmowę. Nie włączałam się do niej, ale dowiedziałam się, że
Luna jest z Ravenclawu, że Neville dostał na urodziny jakąś dziwną roślinę Mimbulus mimbletonię, która ma
zdumiewający mechanizm obronny i łaskawie raczył nam go pokazać. Gdy tylko miał
dźgnąć roślinę piórem, wiedziałam, że coś może wybuchnąć, więc szybko padłam na
ziemię i lekko wpełzłam pod siedzenie. Nie myliłam się. Z każdego bąbla Mimbulus mimbletonii wytrysła kleista,
gęsta, ciemnozielona i cuchnąca ciecz.
Usiadłam z
powrotem na swoim miejscu zadowolona z mojej reakcji na dźgnięcie
rośliny-mutanta. Popatrzałam na znajomych. Ginny miała tak jakby beret z
cieczy, Luna miała poplamiony magazyn, Neville był cały umazany cuchnącym płynem, a
Harry nim pluł. Zaczęłam się śmiać.
- Mogłaś krzyknąć „Padnij!”, czy coś w tym stylu – bąknął Harry
kiedy już wypluł tzw. odorosok, cuchnący jak sfermentowane odchody.
- Wiem, ale wtedy nie byłoby tak zabawnie – odparłam i
poczochrałam włosy Potterowi.
W tym
momencie ktoś wszedł do przedziału. Była to bardzo ładna, czarnowłosa
dziewczyna z azjatyckimi rysami. Wydała mi się szkolnym „plastikiem”, ale to
tylko moje domysły. Kiedy dziewczyna zauważyła, że czochram włosy Harry’emu,
zmierzyła mnie, a ja cofnęłam rękę.
- O… Hej, Cho – powiedział Harry.
- Cześć, Harry – lekko poróżowiała. – Wpadłam tylko, by się
przywitać… To na razie – rzuciła i wyszła.
Harry lekko
zmarkotniał.
- Ojej! Zaraz się tego pozbędziemy – powiedziała energicznie
Ginny, wyjęła różdżka, zawołała: „Chłoszczyść!”
i odorosok zniknął.
Po godzinie
dołączyli do nas Ron i Hermiona, kiedy wózek z przekąskami odjechał. Kupiłam
sobie czekoladową żabę i fasolki wszystkich smaków. Bardzo wymyślne słodycze.
- Umieram! Dajcie mi jeść! – wyjąkał Ron, stawiając klatkę z
Świstoświnką na półce i zabierając Harry’emu czekoladową żabę.
- Z każdego domu wybrali na prefektów chłopaka i dziewczynę,
piątoklasistów – powiedziała Hermiona z zniesmaczoną miną, siadając między mną
i Harrym. – I zgadnijcie kto jest prefektem Slytherinu?
- Malfoy – warknął szybko Harry.
- Tak! Malfoy i ta paskudna mopsica Parkinson! UGH! Głupia
krowa!
- A Hufflepuff i Ravenclaw? – spytałam.
- Z Hufflepuffu wybrani zostali Ernie Macmillan i Hanna
Abbot, natomiast z Ravenclawu Anthony Goldstein i Padma Patil – westchnął Ron i
zaczął pochłaniać kolejną żabę.
Potem Harry
pożyczył od Luny jej magazyn. Był to „Żągler” I czarodzieje uważali, że są tam
wypisane same bzdury, ale gdy Hermiona to oznajmiła, to Luna się oburzyła. Jej
ojciec był wydawcą tej gazety.
Właśnie
wtedy drzwi przedziału otworzyły się. Stał w nich chłopak o bladej skórze,
stalowo-błękitnych oczach i platynowo-blond włosach. Zaniemówiłam. Nie wiem
czemu, ale odebrało mi mowę. Źrenice mi się pewnie powiększyły maksymalnie,
usta lekko rozchyliły. Trwałabym dalej w takim zaślepieniu, gdyby nie to, że
chłopak się kpiąco uśmiechnął i zerknął na Harry’ego.
- Czego, Malfoy? – warknął Harry, zanim blado-skóry się
odezwał.
Malfoy!
Draco Malfoy! Ten, który wyzywa Hermionę i innych! No to będzie ciekawie.
- Zachowuj się, Potter, bo będę zmuszony cię ukarać –
wycedził blondyn. Jego towarzysze, czyli dwóch grubych chłopaków
przypominających przerośnięte prosiaki, zachichotali. – Tak się złożyło, że to
JA, a nie TY, zostałem prefektem i to JA, a nie TY, mogę wymierzać kary.
- Ale ty, w przeciwieństwie do mnie, jesteś nic nie wartym gnojkiem,
więc wypad stąd.
Ron,
Neville, Hermiona, Ginny i ja wybuchliśmy śmiechem, a Pan Blond Księżniczka
wykrzywił się.
- Powiedz, Potter… Jakie to uczucie, być gorszym od Weasleya?
Tego było za
wiele. Wstałam, szybkim ruchem wyjęłam różdżkę z kieszeni i przyłożyłam ją do
gardła tego irytującego Ślizgona.
- Powiedz tak jeszcze raz, a pożałujesz, że w ogóle wsiadłeś
do tego pociągu, kretynie – wycedziłam z obrzydzeniem.
Draco się
zmieszał i zrobił wielkie oczy. Po chwili jednak kpiący uśmieszek wrócił na
jego twarz.
- Coś tu strasznie śmierdzi szlamem – warknął mi prosto w
twarz.
- Nie obrażaj Hermiony! – krzyknęłam i mocniej wbiłam różdżkę
w jego skórę.
- Tym razem nie mówiłem o Granger, rudzielcu – prychnął,
patrząc mi prosto w oczy. Mówił o mnie.
Momentalnie
złagodniałam. Cofnęłam rękę z różdżką i uśmiechnęłam się słodko.
- W takim razie nie ma sprawy – powiedziałam przesłodzonym
głosem i odwróciłam się na pięcie.
Malfoy
zaśmiał się, a jego goryle razem z nim. Wtedy właśnie coś mnie tchnęło do
następnego ruchu. Schowałam różdżkę do kieszeni i wycelowałam pięknego prawego
sierpowego prosto w szczękę Dracona Malfoya. Byście zobaczyli jego reakcję! Był
bliski płaczu! Upadł na ziemię i chyba przygryzł sobie lekko język, bo splunął
krwią, po czym wstał.
- W każdym razie uważajcie, bo ja zawsze WYWĘSZĘ, czy się nie
wychylacie – wycedził, obdarzył mnie pogardliwym spojrzeniem i wyszedł.
Usiadłam
zadowolona z siebie. Malfoy’owi należał się ten cios.
- Lucy! To było… Fenomenalne! – wykrzyknął Ron.
- Niczym ja na trzecim roku! Tyle, że o wiele mocniej! –
Hermiona zaklaskała.
Po jakimś
czasie przebraliśmy się w szaty szkolne i zaraz potem zajechaliśmy na dworzec w
Hogsmeade – miasteczka czarodziejów. Wzięliśmy swoje kufry i wyszliśmy z
pociągu. Szłam w grupie z Gryfonami, gdy usłyszałam znany mi od miesiąca kobiecy
głos.
- Witam, panno McGrean – powiedziała profesor McGonagall.
- Dobry wieczór, pani profesor – uśmiechnęłam się do
nauczycielki. – Coś się stało?
- Przyszłam tutaj, aby zabrać cię na twoją Ceremonię
Przydziału – oświadczyła.
Ach, no tak…
Przydział.
- Jak się dostaniemy do Hogwartu?
- Polecimy! – profesorka obdarzyła mnie miłym uśmiechem i
wyciągnęła zza pleców dużą miotłę, wzięła ode mnie kufer i przywiązała go do
miotły. – Klatkę z sową będziesz trzymać w ręku. Gotowa?
- Ta..Tak – wyjąkałam. Nigdy nie leciałam na miotle. NIGDY.
Stanęłam za
profesor McGonagall, złapałam ją wolną ręka w pasie i po chwili leciałyśmy nad
wielkim jeziorem. Wtedy otworzyłam oczy. Na niebie nie było żadnej chmury, a
gwiazdy świeciły cudownie. Zauważyłam wielki, ale to wielki zamek i
zrozumiałam, że to właśnie Hogwart. Wstrzymałam oddech z wrażenia. Widok
lśniącego jeziora, gwieździstego nieba i wielkiego zamku był cudowny. Do tego
wiatr rozwiewał mi włosy, że czułam się jak w najpiękniejszym filmie. Ta chwila
mogła trwać wiecznie.
Wylądowałyśmy
na dziedzińcu przed wejściem do szkoły.
- I jak przeżycia? – spytała moja nauczycielka transmutacji.
- Tu jest tak pięknie – oznajmiłam z zachwytem.
- Cieszę się, że ci się podoba, Lucy – odparła profesorka. –
A teraz proszę za mną.
Weszłyśmy do
Sali wejściowej, a następnie udałyśmy się do gabinetu pani profesor. Po drodze
wszystkie postacie z portretów obracały się za mną i witały miłymi okrzykami.
Gabinet
profesor McGonagall był dość przestronny. Było tu dużo półek, książek itp. Obok
okna stało duże biurko. Na środku pokoju stał stołek, a na nim leżała stara,
przetarta Tiara Przydziału.
- Teraz, Lucy – pani profesor podniosła Tiarę. – usiądź,
następnie zostaniesz przydzielona.
- Tak jest, pani profesor – powiedziałam.
Powoli
podeszłam do stołka i usiadłam na nim, profesor McGonagall nałożyła mi Tiarę na
głowę. To właśnie ta chwila, na którą czekałam przez połowę wakacji… Zostanę
przydzielona do jednego z domów w Hogwarcie. Przez chwilę panowało milczenie,
które przerwała Tiara Przydziału.
- Proszę, proszę, proszę! Kolejna z rodu Blacków! Jesteście
jak Weasleyowie! Gdzie by cię tutaj przydzielić… Widzę szczerość,
sprawiedliwość, ambitność… Typowe dla Hufflepuffu, ale nie! To nie to! Och…
Promyk chęci do zdobywania wiedzy, zdolność do szybkiego uczenia się!
RAVENCLAW!... Byłby idealny, ale jednak nie! – byłam nieźle zestresowana, a
Tiara mówiła dalej. – Chwila… Czystość krwi, spryt, przebiegłość i umiejętność
wymigania się z najtrudniejszej sytuacji… Slytherin…
Odetchnęłam
nerwowo. Czyli padło na Slytherin… Będę musiała przyzwyczaić się do niezbyt
miłych znajomych. Już miałam wstawać, gdy Tiara przemówiła po raz ostatni.
- Tak… Slytherin byłby idealny. Pasujesz tam, ale jest w
tobie jedna, jedyna rzecz, która eliminuje przydzielenie cię do Slytherinu. Zatem…
GRYFFINDOR! – krzyknęła ostatecznie.
Uśmiechnęłam
się z ulgą.
Pani
profesor zabrała Tiarę i wzięła stołek.
- Teraz leć do Wielkiej Sali na ucztę powitalną. To tam,
gdzie wchodziłyśmy do zamku. Łatwo tam trafisz – powiedziała.
- Dobrze, proszę pani – odpowiedziałam i otworzyłam drzwi by
wyjść.
- Lucy… - zaczęła profesorka.
- Tak?
- Cieszę się, że trafiłaś do mojego domu – uśmiechnęła się.
- Ja także. Do zobaczenia na uczcie – wyszłam i z radością
popędziłam do Wielkiej Sali.
Dotarłam tam
po paru minutach. Serce łomotało mi w piersi jak oszalałe. „No to wchodzimy!”,
pomyślałam i otworzyłam wrota Wielkiej Sali. Była ona przepełniona uczniami,
którzy w momencie otwarcia zaprzestali rozmów i spojrzeli w moją stronę.
Poczułam się trochę skrepowana.
- Przepraszam, ale gdzie jest stół Gryffindoru? – spytałam głośno
wysokim tonem.
- Evangeline! Tutaj! – krzyknęła Ginny, wstając i machając do
mnie ręką, a uczniowie ponownie zaczęli głośno rozmawiać.
Szybko
podeszłam do niej i do reszty moich znajomych.
- Jak cudownie! Jesteś z nami w Gryffindorze! – wykrzyknęła Hermiona.
- Tez się bardzo cieszę – powiedziałam prawdę.
- A kto to jest? – spytał Ron wskazując na stół nauczycieli.
Wszyscy
spojrzeliśmy w tamtą stronę. Od razu wiedziałam o kogo chodziło Ronowi.
Siedziała tam niska, pulchniutka pani, ubrana cała na różowo. Miała puszysty
sweterek, opaskę z kokardką i jej twarz wyglądała jak u ropuchy. Jednym słowem:
straszna.
- To jest ta Umbridge… - powiedział Harry.
- Kto? – Hermiona zrobiła zdziwiona minę.
- Ona pracuje w ministerstwie. Była na moim przesłuchaniu…
Pracuje dla Knota!
- Twarzowy sweterek – Ron zachichotał złośliwie.
- Taki wyjściowy – dodałam i zachichotałam jak Ron.
- Pracuje dla Knota? To co ona tutaj robi?... – spytała retorycznie
Hermiona. – Nie.. Chyba nie powiedzą, że…
Wtedy
Hermiona przerwała, bo profesor McGonagall weszła na salę, a za nią
pierwszoroczni. Następnie odbyła się Ceremonia Przydziału, a potem głos zabrał
Albus Dumbledore.
- Witam was, naszych nowych uczniów. Witam naszych starych
znajomych! Nadszedł czas na wygłoszenie długiej mowy powitalnej, ale jej nie będzie!
Wsuwajcie!
Wybuchły
oklaski, śmiechy, a na talerzach i tacach pojawiły się przeróżne przysmaki. Zaczęła
się wielka uczta. Po jakimś czasie zaczęliśmy rozmawiać z duchem (tak, nieźle
się go wystraszyłam) Prawie Bezgłowego Nicka. Był bardzo sympatyczny. Mówił, że
Tiara Przydziału mówiła, że czeka nas wszystkich wielkie niebezpieczeństwo i że
mamy być silni od wewnątrz i trzymać się razem.
Kiedy uczta
się skończyła, dyrektor znowu zabrał głos. Poinformował nas o tym, że nie wolno
wchodzić do Zakazanego Lasu i o innych zakazach oraz przedstawił nauczycieli.
Panią profesor Grubbly-Plank i tą ropuchę, profesor Umbridge. Już miało się
wszystko zakończyć. Już mieliśmy udać się do łóżek, ale rozległo się głośne i
przesłodzone „Ekhem”. Profesor Umbridge zabrała głos.
To było
chyba najdłuższe i najnudniejsze przemówienie jakie kiedykolwiek słyszałam.
Wychwalanie szkoły, wychwalanie dyrektora, nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
Gadała chyba z pół godziny, jak nie więcej!
Kiedy w
końcu skończyła, uczniowie mogli udać się do swoich dormitoriów. Wyszłam z Wielkiej
Sali razem z Ginny, a Hermiona poszła oprowadzać pierwszaki. Szłyśmy gadając o
tym, jaki to okropny był wykład pani profesor Dolores Umbridge (ha ha ha,
idiotyczne!), gdy nagle na kogoś wpadłam. Była to czarnowłosa dziewczyna mojego
wzrostu o pięknych, dużych i niebieskich oczach. Wydała mi się dziwnie znajoma.
- Wybacz, nie chciałam cię potrącić – powiedziałam, pomagając
jej wstać.
- Nie ma sprawy – oznajmiła przyjaźnie. – Pogadałabym z tobą,
ale niestety muszę lecieć. Może jutro się poznamy? Widzę, że jesteś nowa.
- Pewnie, do jutra – odparłam, a dziewczyna odeszła, machając
mi na pożegnanie.
Dotarłyśmy
do portretu Grubej Damy, za którym było przejście do Pokoju Wspólnego Gryfonów.
- Witajcie dziewczynki – powiedziała wesoło kobieta z
portretu.
- Witaj – odpowiedziała Ginny. – Chwila.. jak to szło… O! Mimbulus mimbletonia – powiedziała Ginny,
a obraz się odsunął, odsłaniając wejście do Pokoju.
Pokój
Wspólny był cudowny, taki przytulny i duży. Nie było w nim jeszcze prawie
nikogo. Tym lepiej, bo nie miałam ochoty przedstawiać się wszystkim. Na to
przyjdzie czas jutro.
Ginny
zaprowadziła mnie krętymi schodami do mojego dormitorium.
- Witaj w domu! Słuchaj, ja już muszę iść. Hermiona powinna
zaraz tu już być. Do jutra! – uściskałyśmy się i Ginny poszła.
Weszłam do
dormitorium. Było tam pięć łóżek, pięć szafek nocnych i pięć kufrów. Szybko
znalazłam moje łóżko, bo obok niego stała klatka z moim Sauronem. Usiadłam na
legowisku i po chwili do pokoju weszły trzy dziewczyny. Czarna, brunetka i
blondynka. Przedstawiłam się, tak samo one. Dowiedziałam się, że czarna to
Parvati, brunetka to Fay, a blondynka to Lavender. Jakieś pół godziny potem
dołączyła do nas Hermiona. Po kolei skorzystałyśmy z łazienki i weszłyśmy pod
kołdry. Ta noc była taka, jak moja pierwsza noc na Grimmauld Place. Było
przezabawnie i miło.
Po naszych
nocnych rozmowach poszłyśmy spać. Ja chyba zasnęłam jako ostatnia. Nadal nie
mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę…
Poukładałam sobie jeszcze plan na jutro. Czyli poskromić
Malfoy’a, zaklimatyzować się i poznać tą dziewczynę ze znajomą mi twarzą.
Moje rozmyślania
trwały jeszcze długo, ale w końcu poszłam w objęcia Morfeusza. Tak, ten rok
będzie wspaniały.
*****
Tam dam! Jeden z dłuższych rozdziałów :D Podoba się? :3
Pisałam go parę godzin, słuchając soundtracku z piątego sezonu "Pamiętników Wampirów" <3
Dodałabym wcześniej, ale był taki wiatr, że prąd mi w domu wysiadł xD
W każdym razie, rozdział jest i muszę przyznać, że to jeden z najlepszych, jakie napisałam :)
Następny za tydzień :*
Czytasz? ---> Skomentuj, proszę :D
Pa <3
pierwsza XD
OdpowiedzUsuńTa nieznajoma to ta znajoma? <3 Ale super *_* Umbridge, grrrr! Draco? Wredny, ale i tak go kocham <3 W ogóle... wszystko takie super <3 wreszcie zaczęłaś pisać, leniuchu :P Kocham Cię <3 LUMOS x 123456789009876544213565212456789765432
UsuńDo następnej notki <3
Tak :D Ta nieznajoma, to ta znajoma, ale Lucy jeszcze nie wie, że to znajoma, więc nadal myśli, że to nieznajoma z znajomą twarzą :D
UsuńDziękuję! <3 Też Cię Kooocham :*
Masz szczęście, że dodałaś! Bo już miałam... ehh nie umiem się na ciebie złościć. :c
OdpowiedzUsuńOd czego zacząć...
Ha! Mówiłam że Lucy będzie w Gryffie.. <3
Kiedy mówiłaś o piosence, posłusznie wyjęłam słuchawki i słuchałam, żeby nie było!
Nadal jaram się że Black jest ze mną w domu!
M... Draco wpadł w oko Lucy. Jak pięknie! :')
Ahh... to troszkę dziwnie że teraz ona będzie mieć inne imię. :c Znaczy, inaczej ją będą nazywać.
Już nie mogę się doczekać więcej i więcej.
Proszę pisz szybko, weny, weny i jeszcze raz weny ci życzę! <3
~Reducto
EJ!
UsuńChwila, chwila czyżby Cho i Lucy walka o Harry'ego?
E?
Jeśli tak to:
LUCY! LUCY! LUCY! :D
~Reducto
Dokładnie!! :DD Lucy, Lucy! xD
UsuńKochana Reducto!
UsuńNie martw się. Gryfoni szybko odkryją, że Evangeline McGrean to tak na serio Lucy Black, więc jak ona będzie sam na sam z Gryfonami, to będą używać jej prawdziwego imienia :3
A co do Cho... Taaa... Będzie wojna 3:)
Dziękuję, wena się przyda <3
Jej, tak się cieszę. To bardzo dobrze. :)
UsuńWojna? uhuhu, jestem ciekawa przebiegu zdarzeń, zazdrosna Lucy, to niebezpieczna Lucy! (No nie wiem czy koniecznie zazdrosna, Cho raczej zazdrosna ale nigdy nic nie wiadomo). Trzymam kciuki za Lucy!
A tak w ogóle, gdzie nowy rozdział?
Dodawaj, raz, raz! :D
Tu ja, Reducto ale postanowiłam się zalogować. :)
Rozdział dodam za 2 lub 3 godziny :) i wyjaśnienia co do opóźnienia bedą pod rozdziałem :3
UsuńOoo, w końcu Hogwart! <3
OdpowiedzUsuńDraco jest jednocześnie irytujący i taki awww xd
Po cichu jednak liczyłam, że Lucy trafi do Slytherinu :c
Oo, ciekawe co to za znajoma nieznajoma ^^
Boże, gdybym ja zobaczyła Umbridge i ten różowy sweterek to bym ją avadą pierdzielnęła!
Zemsta na Draco! Ciekawe co Lucy szykuje : >
Czekam na kolejny :3
Pozdrawiam :*
Ps. U mnie nowy rozdzial :)
Jedną z pierwszych opcji było to, aby Lucy trafiła do Slytherinu, ale moja głupia głowa wymyśliła coś ważnego, przez co Lucy nie mogła zostać tam przydzielona :3
UsuńTeż nienawidzę pani Umbrydż e.o Avada! *-*
Dziękuję za komentarz i na pewno wpadnę na Twojego bloga :*
Świetne! <3
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że byłam pewna, że Lucy trafi do Rav :P A tu taka niespodzianka!
Mam nadzieję, że w końcu będzie mogła używać nazwiska Black :)
Pisz więcej, życzę Ci weny i pozdrawiam!
http://remphadore.blogspot.com/
Nie trafiła do Ravu, ale to nie koniec jej przygody z tym domem :D
UsuńDziękuje <3
Rozdział cudowny ;)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie Hogwart! :D Draco oberwał buaahaha xD Cieszę się że Lucy trafiła do Gryfindoru :DD czekam na następny!
pozdrawiam :**
~Lil
No oberwał 3:) i dobrze mu tak 3:)
UsuńDziękuję i również pozdrawiam :*
Nareszcie Lucy w Hogwarcie!
OdpowiedzUsuńHahahahahaha, Draco nieźle oberwał :D
Myślałam, że Lucy będzie w Slytherinie, chciałabym wtedy zobaczyć minę Malfoya :D
Czekam na nn <3
Pozdrawiam i życzę duuużo weny,
Catherine
Też się cieszę, że Lucy w końcu jest w Hogwarcie. Mam większe pole do popisu i manewrowania :D
UsuńDziękuję i także pozdrawiam <3
Doczekałam się Umbridge i Luny! :D Dobrze tak Malfoyowi! A co :P Jak zawsze wyszło ci świetnie.
OdpowiedzUsuńOj dziękuję :*
UsuńUwielbiam muzykę z 5 sezonu <3
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! Myślałam, że trafi do Slytherinu.. szkoda. Pewnie częściej miałaby wtedy konfrontacje z blond księżniczką :3. Jestem na prawdę ciekawa jak ta historia dalej się potoczy. Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybko. Czekam z niecierpliwością !! <3
Zapraszam do mnie.
http://hermionariddle-story.blogspot.com/
No... Muzyka z 5 sezonu jest cudowna *-* tak samo jak z innych sezonów *-*
UsuńNie obawiaj się, to, że Lucy nie jest w Slytherinie, to nie znaczy, że nie będzie akcji z Malfoy'em :D
Dziękuję <3
Huhu, a jednak Gryffindor :D
OdpowiedzUsuńTaaa, świetnie, jak za każdym razem.
Ale czytając ten rozdział coś sobie uświadomiłam, trochę to paradoksalne.
Nie lubię Lucy!
Haha, jakoś sama nie wiem, jak to wyszło.
Ale czytać dalej będę, bo historia jest ciekawa
;p
Zastanawiam się, jakie utworzysz parringi :3
Zapraszam do mnie, jest nowy rozdział
thatisveriyinteresting.blogspot.com
#Iryna
Szkoda, że jej nie lubisz xD
UsuńDziękuję :*
No mam nadzieję, ze nie masz mi tego za zle.
UsuńBo ona jest taka hmmm buntownicza :D
A jakos nie mam ochoty na buntowniczkę. XD
Chocisz ją podziwiam, zeby nie bylo :D
Mi moment zachwycenia Draco na razie wystarczy! :D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! ^^
Jeju, jak ja nigdy nie lubiłam Cho... Matko!
Tu też chyba jej nie polubię :/
Prawy sięrpowy!
Ha! :D
No i jednak Gryff!
I bardzo dobrze, prawidłowo! :3
No co jeszcze mogę powiedzieć,..
Że czekam na następny!
Pozdrawiam i życzę weny! <3
---------------------------------------
http://poczuj-magie.blogspot.com/
Nienawidzę Cho o.O
UsuńDlatego Lucy też jej nie polubi 3:)
Dziękuję <3
Cudowny!! :D Strasznie nie mogłam się go doczekać!! Masz takie świetne pomysły.. No więc, od początku :D. Dobrze tak Malfoy'owi, należało się fretce :D. Ten cios był piękny :DD. Lucy trafiła do Gryffindoru! Wiedziałam :DD. Fajnie było jak dostała się do Hogwartu z prof. McGonagall na miotle :P. To byłoby bez sensu gdyby trafiła do Slytherinu, mało widziałaby się z przyjaciółmi. A i Harry będzie wspominał o testralach? Nie mogę się doczekać sprzeczek z Umbridge xD. Muszę się przyzwyczaić, że na Lucy będą mówić drugim imieniem, sama mam dwa, ale jakoś nie wyobrażam sobie, żeby do mnie tak mówili :D. Mam nadzieję, że będzie więcej sprzeczek: Lucy vs. Malfoy :D. Pisz, pisz, pisz, tydzień to za długo :D. Strasznie cię cieszę, że dodałaś taki długi rozdział, boy była tak dalej! Bardzo, bardzo dużo weny, chociaż pewnie jej nie potrzebujesz :D. A i ta dziewczyna na końcu, jestem niemal pewna kim ona jest. Czyżby to była Elizabeth? (jak wyjadę kiedyś za granicę to właśnie tego imienia będę używała, bo kryje się tu moje 2 imię! :D). Skrót tego imienia byłby bardziej oczywisty, bo był już wspomniany u Ciebie, ale nie napiszę go tu, na pewno wiesz o kogo mi chodzi :D. Mam nadzieję, że mnie nie zabijesz, że to tu piszę, wybacz mi :). Piszesz tak cudownie, czekam na kolejny rozdział! (Jak kiedyś napiszesz książkę, to chcę egzemplarz z autografem :D) Wszędzie powstawiałam te buźki ":D", jakby co to nadmierna radość z rozdziału! :D (no i znowu!)
OdpowiedzUsuńCo do tej znajomej nieznajomej, masz dobre przeczucia :D
UsuńDziękuję za tak miły komentarz <3
Cudownie. A więc jednak Gryffindor? Nie wiem czy to dobrze, ale chyba tak x3
OdpowiedzUsuńTak jak inni, nie lubię Cho. Jakoś do mnie nie przemawia i tyle. Wszystko mi się bardzo podoba, cudem nie umarłam, a wcześniej nie mogłam dać komentarzu, bo goście byli, ale ogólnie... BOSKIE <3
Hah dziękuję <3
UsuńMalfoy!! Hahahaha! Jak dostał w twarz to wytrzeszczyłam oczy na kompa. o.o Ale rozdział fajny i ogólnie ciesze sie z Gryffindoru, bo sama jestem w tym domu XDD
OdpowiedzUsuńHyhy 3:) nie wiem czemu, ale lubię, kiedy Malfoy obrywa :D
UsuńZnalazłam ten blog i od razu się zakochałam. Bardzo ładnie piszesz, posty są długie choć dla mnie i tak za krótkie, bo czytam je zbyt szybko. Bardzo mi się spodobały, że na pewno będę dodawać często komentarze. Zachowanie Lucy i Malfoya było super. Wszyscy na prawdę bardzo do siebie są podobni, pod względem to opowiadanie, a książka.
OdpowiedzUsuńNie chcę pisać drugiego komentarza więc napiszę od razu tutaj. Miniaturka była po prostu cudowna. Wzruszająca, piękna i najcudowniejsza pod słońcem. Czytałam ją parę razy, bo tak mi się spodobała. Według mnie powinnaś za nią zająć pierwsze miejsce, ale cóż... ludzie mają różne gusty, bo przecież gdyby każdy byłby taki sam to nudno by było! Liczę, że napiszesz jeszcze miniaturki.
Sama mam ochotę założyć bloga z Malfoy i Lily (wymyślona postać), ale zobaczymy :) Najpierw muszę obmyślić jeszcze raz jak wszystko się potoczy i założyć go. Takie jeszcze mam pytanie~ czy sama robiłaś te piękne tło czy może gdzieś zamówiłaś? I jak zrobiłaś, że cała strona się przesuwa, a nie obrazek z tyłu, że się powtarza? c:
Życzę weny droga Eveneth i żeby następny post był baardzo długi :)
Zrobiłam bloga: http://always-expecto-patronum.blogspot.com/
UsuńMyślę, że jakoś mi pójdzie i taka prośba do Ciebie~ czy mogłabyś zajrzeć? c:
Dziękuję, dziękuję, dziękuję <33
UsuńSzablon mam z Zaczarowanych Szablonów :)
To ja dziękuje, że weszłaś <3
UsuńPewnie w Zaczarowanych później zamówię, ale na razie zostanie ten co mam ;)
Już nowy rozdział z dedykacją dla ciebie! <3
Już jest nowy rozdział ;) Zapraszam mój autorytet do czytania <3
Usuńhttp://always-expecto-patronum.blogspot.com/
:C dla mnie było stanowczp za krótko! Chcę więcej, więcej, już, natychmiast!
OdpowiedzUsuńAww, Dracze się pojawił ^^ ciekawe, co wymyślisz w relacjach między nim a Luc.... Evangeline, przepraszam :D Będą się nienawidzili, czy może Draco się w niej będzie kochał, a może pominiesz ten wątek? Ach, głowę mam już pełną pomysłów. Dodawaj ten rozdział! Natychmiast! (Mówi ta, co sama nie wchodziła na bloga jakieś dwa, może więcej tygodni).
Fajnie, że zaczęłaś rozdział od wypowiedzi bohatera. Lubię to, bo od razu coś się dzieje. Ale nie rozumiem, dlaczego Lucy... ma udawać Evangeline i być (o Matko!) mugolaczką. Smuteg :C
Zainteresował mnie moment z przydzieleniem Lucy do domu. Oryginalnym było to, że Lucy nie stała w Wielkiej Sali wraz z pierwszoroczniakami.
Ta ,,nieznajoma'' od razu skojarzyła mi się z przyjaciółką Lucy. Jak jej tam było? Lizzy, czy to nie to? Łoj tam.
Dobra, spadam. Następny post ma być napisany na pięćdziesiąt stron w Wordze, albo inaczej - dodawaj krótkie rozdziały co dwie godziny codziennie. xD
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;D
Tak, tak, Lizzy :D
UsuńCeremonię Przydziału zrobiłam w gabinecie McGonagall, bo znudziły mnie te opowiadania, gdzie nowe uczennice lub uczniowie są na sali z pierwszorocznymi. W miniaturce popełniłam ten błąd o.o XD
Dziękuję i następny będzie dłuuugi :* (mam nadzieję xd)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGenialne *-* Czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńHej! Wspaniała jesteś!!! Nie mogę się oderwać od twojego bloga:) Czy ta znajoma osoba, to przypadkiem nie Lizzy?Nie mogę się doczekać nowego rozdziału:)
OdpowiedzUsuńTak, tak :3 Twpje przypuszczenia są słuszne :D
UsuńDziękuję ;*
No no. Fajne imie dla sowki :D Sauron <3 Sie usmialam przy tym jak roslina Nevilla wybuchla haha xd "sfermentowane odchody"? Fuuuuj ! :c xd czekam na nexta ^^
OdpowiedzUsuńTeż mi się to imie baaardzo podoba :D
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Zdania wydają się przyjemnie złożone. Tekst czyta się swobodnie.
OdpowiedzUsuńWystępują powtórzenia: głównie pojawiają się te same określenia osób np. wielokrotnie „mama”, „tata”, i imiona.
„zacisnęłam pięści na wózku i razem zaczęliśmy BIEC w kierunku barierki. Ale nie zderzyliśmy się z nią. Normalnie PRZEBIEGLIŚMY przez nią, jak przez chmurę.”
Później powtarza się słowo „przytulać” i „łza”. Zawsze można wymienić to na „obejmowanie”, „słoną kroplę”.
Tata, tata, mama, mama, rodzice, rodzice – często powtarza się.
Pomachałam x2
„POCIĄG ruszył, a ja podbiegłam z powrotem do jeszcze otwartych drzwi POCIĄGU”
Skrzaty wyczarowały 2 takie same wyrazy w 1 zdaniu
Znów powtarzają się imiona.
„Siedząca przy oknie Luna przeleciała nas spojrzeniem”
Kiepsko to brzmi, proponuję zamiast „przeleciała” tooo... „przeszyła”, „spiorunowała”, „zmierzyła”, „zbadała”
Plus za opis Luny! :)
„- Dzięki – odparła Ginny i opadła na siedzenie obok Luny.”
Opisałaś Lunę więc wystarczy napisać „obok niej”, bo wiadomo o kogo chodzi. W końcu poświęciłaś jej trochę słów – unikniesz kolejnego powtórzenia imienia.
Wybuch rośliny wydaje się być napisany dwutorowo. Z jednej strony coś spokojnie opisujesz, pokazujesz reakcję bohaterki, a na koniec efekt końcowy. Było bum, ale nie było zaskoczenia, ani napięcia. Zbierało się na „burzę”, ale przeszła ona bokiem.
Cuchnący x2
„sfermentowane odchody” - rozbawiło mnie to określenie xD
Harry, Harry, Harry – powtórzenia. Czekoladowa żaba x3 różdżka x3
Zawołali Lucy? Zdradzili ją przed Luną i Nevillem?
Jezioro, niebo, piękne x2
Już nie wspominam o ciągłym powtarzaniu imion, tytułów postaci.
Zachichotać x2
„MÓWIŁ, że Tiara Przydziału MÓWIŁA”
Mimbulus mimbletonia – hasło, a zarazem roślina Nevilla?
Jeszcze jedna sprawa: Czy udawanie mugolaka jest bezpieczne? Przecież zawsze byli prześladowani...
Podsumowując:
Styl pisania jest w porządku, nie zapychasz opowiadania potocznym słownictwem. Tekst czyta się z lekkością. Największym mankamentem są te powtórzenia – niszczą cały urok. Koniecznie korzystaj z synonimów, wymyślaj ciekawe określenia bohaterów.
Pojawiały się opisy, to potężny PLUS, ponieważ rzadko ludzie opisują cokolwiek... Opisy były krótkie, na pozór zaspokajające zapotrzebowanie. Jednak! Polecam rozwijać je, aby były bogate i kolorowe. Pisz o przeżyciach, myślach, a przede wszystkim twórz otaczający świat :)
Makowa Pani! Dziękuję Ci bardzo za ten komentarz :)
UsuńMuszę przyznać, że nie potrafię uwolnić się od powtórzeń. Będę musiała mocno nad tym popracować.
Harry i Ginny zawołali Lucy jeszcze przed spotkaniem Neville'a i Luny :D
Dziękuję za plus za opisy. Postaram się, aby były one dłuższe i bogate w słownictwo :3
CUUUUUUUUUUDNY! *O*
OdpowiedzUsuńAhekahrlajrleahbeakhc <3
I ten soundtrack z piątego sezonu "Pamiętników Wampirów" :D *0*
Ciekawy może być ten wątek z tą "nieznajomą" ... nwm czemu, ale podejrzewam kto to 0.o XD
Rozdział czyta się lekko i przyjemnie..
zresztą jak każdy :3XD
Życzę weny.. i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :*
Pozdrawiam, Gollumek :3
Tak asfghkl *-* Soundtrack z piątego sezonu jest cudny! *.*
UsuńTo dobrze, że podejrzewasz kto to :D
Dziękuję Gollumku <3
Chwalmy Marysię, 8 cud świata! *O*
OdpowiedzUsuńasdfghjkl *u*
Kolejny cuudoowny rozdział <3
Ucieczka Lucy przed 'sfermentowanymi odchodami' była wielce wyrafinowana. Ma refleks po mnie B|
Bardzo przypadło mi określenie Cho jako szkolnego plastiku XD Śmiechłam jak jeszcze nigdy! Dalej zbieram się z podłogi... właśnie! Masz od niej pozdrowienia. XD
Oj, Lucy, Lucy... coś mi mówi, że znajomość z Draco nie zakończy się na nienawiści... Ale! PIĘKNY CIOS, moja dziewczynka! Jestem dumna B| :D
I kim jest ta dziewczyna? :OO
Mam pewne podejrzenia... xd
Rozdział był świetny, przyjemnie i szybko (stanowczo za szybko) się go czytało.
Czekam niecierpliwie na kontynuacje *u*
LUMOS :3
Filii ;3
Dziękuję Filuś <3
UsuńTo fajnie, że podejrzewasz, kto to ta dziewczyna :D
A jeśli to Cię uspokoi, to mam zamiar wplątać Lucy w jeszcze jakąś bójkę :D
Proszę, napisz mi, że zaraz będzie nowy rozdział, w końcu dzisiaj mija tydzień. Proszę, aż mnie zżera, muszę przeczytać! :D
OdpowiedzUsuńWybacz :c Rozdział będzie dzisiaj po południu, bo wczoraj mój przyjaciel miał imprezę urodzinową i wypadało na nią pojechać :c Mam nadzieję, że zrozumiesz :c
UsuńMinął tydzień, a rozdziału nie ma... załamka :c
OdpowiedzUsuńZa 2 lub 3 godzinki dodam :3
Usuńblog świetny kontynuuj dalej! ^^
OdpowiedzUsuńHeeeeej :* Jestem okropna. Piszę, że idę czytać dalej, a co robię? Zasypiam i weź tu ogarnij logikę Zgredka xD No przepraszam, to chyba za mało, nie? Jestem najokropniejsza i weź mnie lepiej trzepnij w łeb, albo mam inny pomysł. Zgredek upiecze sobie swoją głowę w piekarniku i przyniesie ci na talerzu! Pasuje? :D Obydwa rozdziały są po prostu genialne i naprawdę mi się podobają! W głębi serca miałam nadzieję, że zrobisz tu prześliczne Lumione (nie z Luną, nie z Luną!) *-* Twój Draco jest taki zabawny, ale to chyba miało ich przestraszyć xD Podobała mi się reakcja Lucy na jego wejście :D Jeszcze się chłopak zdziwi, kiedy się dowie, że nasza kochana Black'ówna jest czystej krwi z rodu bardziej wyniosłego niż Malfoyowie i wtedy chciałabym widzieć jego minę :D Chyba wiem kim jest ta czarnowłosa piękność i jeśli moja intuicja mnie nie myli, to jest to *tyntydyntydy* Pansy Parkinson, którą uwielbiam <3 Tylko dziwię się, że Lucy nie zapytała Ginny kto to jest, albo, że nie spojrzała na plakietkę na mundurku szkolnym z którego domu jest ta dziewczyna ;p Zły Potter i to ja lubię :* Jeju jak ja się cieszę, że Lucy jest w Gryffindorze, choć wolałabym mój Slytherin <3 Z McGonagall na miotle, a to dopiero xD Dobra! Teraz lecę naprawdę czytać dalej i nie zasnę :D
OdpowiedzUsuńPanna Zgredkowa
Rozdział bardzo mi się podoba :D Fajnie, że Lucy trafiła do Gryffindor'u, choć myślę, że w Slytherinie, byłoby interesująco :) I dobrze tak Malfoy'owi, niech wie, że nie warto zadzierać z Gryfonami :D Jestem ciekawa, co to za dziewczyna :) Pozdrawiam, Rose.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się twój styl :)
OdpowiedzUsuńbluzy harry potter sklep internetowy potterheads