- I co my teraz zrobimy?! Przecież on będzie wściekły! A z
tych ostatnich listów, które jednak mu wysłaliśmy, nic nie zrozumiał! Głupie
Ministerstwo! – Hermiona lamentowała już od dobrej godziny, a ja i Ron
staraliśmy się ją jakoś uspokoić.
- Miona! Siadaj i się tak nie przejmuj – pociągnęłam brunetkę
za ramię, by usiadła w końcu na łóżku Rona.
Tak,
przenieśliśmy się do pokoju Rona, by tam zaczekać na Harry’ego. Jego sypialnia
była nieco mniejsza od mojej i dziewczyn. Było w niej też ciemniej. Na
parapecie stała klatka z małą sową, należącą do Rona – Świstoświnką, która
strasznie hałasowała, a obok klatki czatował rudy i gruby kot Hermiony,
Krzywołap.
- Ron, wypuść to małe, słodkie diabelstwo z tej klatki, bo
zaraz mi uszy pęknął – jęknęłam i położyłam się wygodnie na łóżku rudzielca. –
Tak w ogóle, to jaki jest Harry?
- Harry? Jest w porządku – oznajmił Ron, wypuszczając
Świstoświnkę i odganiając Krzywołapa. – Czasem wybucha, ale ogólnie to da się z
nim zaprzyjaźnić.
- Potrafi być miły i przyjazny – Hermiona znowu zaczęła
chodzić po pokoju. – Ale teraz to na pewno nie będzie przyjazny!
- Hermiona, daj spokój. To tylko Harry. Krzywdy ci nie zrobi
– Ron podrapał się po głowie.
- Ale nakrzyczy – warknęła Miona.
- Ech… - westchnęłam i wstałam. – Wy się tutaj martwcie, a ja
sprawdzę co u reszty.
Wychodząc z
pokoju słyszałam początek kolejnego monologu Hermiony. Ona się zbyt wszystkim
przejmuje. Może i Potter będzie trochę wściekły za to, że przez miesiąc nie
dostał od nikogo żadnej konkretnej informacji, ale to tylko krzyk. Powydziera
się, przeprosi i po sprawie. A jak nie przeprosi, to go do tego zmuszę. W sumie
to współczuję Harry’emu. Stracił rodziców, musiał mieszkać u okropnego
wujostwa, jego ojca chrzestnego wsadzili do Azkabanu praktycznie za nic, a to
wszystko przez jednego czarodzieja, któremu zachciało się władzy i czarnej
magii, Voldemorta.
Przez ostatnie dwa dni dowiadywałam
się więcej o powrocie Czarnego Pana (tak nazywają go Śmierciożercy) i nie był
to za ciekawy powrót. Śmierć niewinnego chłopaka, Cedrika Diggory’ego i
kolejna, nieudana próba zabicia Pottera. Kiedy ten Voldemort da sobie spokój i
zrozumie, że jak na razie, to nie ma szans na wygraną?...
Przerywając
myślenie o problemach świata czarodziei, zapukałam do pokoju George’a i Freda.
- Czego znowu chcesz, mamoooo? – zapytał jeden z bliźniaków.
- To nie ciocia, tylko ja, Lucy – zaśmiałam się.
- W takim razie – Fred otworzył mi drzwi, szczerząc się jak
głupi do sera. – Zapraszamy.
- Dziękuję, Fred – odwzajemniłam ten, jakże szczery uśmiech.
– Hej, George – pomachałam do drugiego z bliźniaków.
- O! Rozpoznałaś nas! Jak? – zdziwił się George.
- Po oczach – usiadłam obok George’a. – Fred ma jaśniejsze od
twoich.
- Spostrzegawcza dziewoja! – powiedział Fred, na co ja i
George zaśmialiśmy się.
W kącie
pokoju zobaczyłam parę niewielkich pudeł. Szybko podbiegłam do nich i zaczęłam
szperać. Były w nich jakieś cukierki i różnego typu rzeczy.
- Ładnie to tak kryć takie zapasy przed wszystkimi? –
spytałam przeglądając dalej pudła.
- To nie są zwyczajne zapasy! To produkty, które będzie można
kupić w naszym nowym sklepie z magicznymi dowcipami – oznajmił George.
- Z takim czymś, jak Uszy Dalekiego Zasięgu?
- Dokładnie!
- Ambitne, ambitne! A ciocia Molly wie? – uśmiechnęłam się
złośliwie.
- Nie i na razie nie ma wiedzieć – powiedział Fred. – Nie
spodobałoby jej się to…
- A skąd weźmiecie pieniądze na rozkręcenie interesu?
- Pieniądze już mamy…
- Skąd? – przysiadłam się do George’a.
- Dobra, ale obiecaj, że się nikomu nie wygadasz, bo na razie
wiedzą o tym tylko Harry, Ginny i nasz przyjaciel z Hogwartu, Lee. To jak?
- Przysięgam na moja różdżkę, że nie wygadam! – położyłam
lewą dłoń do klatki piersiowej, a prawą podniosłam do góry. Jak przysięga, to
przysięga.
- W takim razie – George wymienił porozumiewawcze spojrzenie
z Fredem. – Pieniądze dostaliśmy od Harry’ego. Oddał nam swoją nagrodę za
wygranie Turnieju Trójmagicznego, czyli okrągłe tysiąc galeonów.
Zakrztusiłam
się własną śliną. ILE?!
- Aż tyle?!
- Co aż tyle? – spytała Ginny, która właśnie weszła do
pokoju.
- Właśnie powiedzieliśmy Lucy, ile Harry dał nam na prowadzenie
sklepu – Fred opadł na swoje legowisko.
- I co? Szczęka opadła? – spytała mnie Ginny.
- I to bardzo! – przeczesałam ręką włosy. – Wiadomo coś
więcej o Potterze?
- Dumbledore był w Ministerstwie Magii i coś tam załatwił –
odparła Ginny. – Z tego co tata mówił, to rozprawa Harry’ego odbędzie się 12
sierpnia rano. No i nie zniszczą mu do tego czasu różdżki.
Zapadła
chwilowa cisza, którą przerwał Fred.
- Lucy, ostatnio wspomniałaś coś o tym, że jesteś
metarmofomagiem.
- No tak. A co?
- Wstań, chcę coś sprawdzić.
- Ale co? – spytałam, ale posłusznie wstałam.
- No skoro jesteś metamorfomagiem, to może nie jest ci
potrzebny eliksir wielosokowy do zmieniania postaci – Fred stanął naprzeciw
mnie, a Ginny i George bacznie się nam przyglądali.
- To co mam robić?
- Przypatrz mi się no i… metamorfomaguj! – uśmiechnął się.
- Nie wiem, czy to wypali, bo nigdy nie zmieniałam niczego
poza włosami, ale okej – spojrzałam na Freda. – No to zaczynamy.
Metamorfoza
powinna być bardzo dokładna, więc patrząc na Freda starałam się zapamiętać jak
najwięcej szczegółów, nawet najmniejszy pieg. W końcu zamknęłam oczy i zaczęłam
myśleć. Pomyślałam o wzroście Freda, jego nosie, włosach, ustach, świetnych
kościach policzkowych oraz zniewalających oczach. Tak… jego oczy były
przepiękne.
Podniosłam
powieki do góry.
- I jak? Udało się? – spytałam patrząc to na Freda, to na
Ginny i George’a.
- Sama zobacz! – powiedział entuzjastycznie rozpromieniony
Fred.
Rudzielec
podszedł do szafy, wyciągnął z niej średnie lustro i postawił je przede mną.
Gdy spojrzałam na swoje odbicie, zamarłam. Wyglądałam identycznie jak Fred. No,
tylko strój miałam inny. Czarne, obcisłe spodnie i fioletowa, rozpięta bluza i
pod tym różowa bluzka. Ten widok tak mnie rozśmieszył, że łzy zaczęły mi
spływać po policzkach ze śmiechu, z resztą nie tylko mi. Ginny też śmiała się
jak opętana.
- No… – Fred wziął mnie pod ramię. – Witaj bracie!
- Hahaha witaj – próbowałam się ogarnąć. – ładnie ci w różu i
fiolecie, Fred.
- Dziękuję, ale chyba zrezygnuję z takiego zestawu kolorów –
odparł rudzielec.
Bez
zastanowienia ruszyłam do wyjścia.
- Ej, a ty gdzie? – spytał George.
-Jak to gdzie? Idę wyrwać Hermionę! – puściłam oczko do
George’a i szybko wybiegłam z pokoju, zanim Fred zdołał mnie powstrzymać.
Już miałam
wchodzić do sypialni Rona, ale krzyk z niej dobiegający, zatrzymał mnie.
Przybył Harry Potter.
- WIĘC NIE BRALIŚCIE UDZIAŁU W TYCH ZEBRANIACH, TAK?!
ŚWIETNIE! ALE TU BYLIŚCIE PRZEZ CAŁY CZAS, TAK? BYLIŚCIE TU RAZEM, ZE
WSZYSTKIMI! A JA PRZEZ CAŁY LIPIEC TKWIŁEM SAM JAK KOŁEK U DURSLEYÓW! A CHYBA
DOKONAŁEM O WIELE WIĘKSZYCH RZECZY NIŻ WY DWOJE RAZEM WZIĘCI! A DUMBLEDORE
DOBRZE O TYM WIE! – zrobił krótką przerwę, pewnie na zaczerpnięcie powietrza,
po czym znowu zaczął się wydzierać. – KTO ZDOBYŁ KAMIEŃ FILOZOFICZNY? KTO
ZAŁATWIŁ RIDDLE’A I BAZYLISZKA? KTO OCALIŁ WAS OD DEMENTORÓW? KTO MUSIAŁ W ZESZŁYM
ROKU POKONAĆ TE WSZYSTKIE SMOKI, SFINKSY I INNE OKROPIEŃSTWA? KTO BYŁ ŚWIADKIEM
JEGO POWROTU? NO KTO?! JA!
Nastała
cisza w pokoju, tylko pohukiwania Świstoświnki wydawały się być radosne, a mnie
zatkało. Jak można tak się wywyższać? Ja rozumiem, że Harry przeszedł dużo, a
nawet bardzo dużo, ale żeby tak mówić? Przecież z tego, co słyszałam od jego
przyjaciół, to prawie zawsze byli z nim, pomagali mu i wspierali go, a on co?
Tak im się teraz odwdzięcza. Gdyby nie oni, Harry nie zdziałał by prawie nic.
Niestety,
cisza nie trwała wiecznie, bo Potter znowu zaczął nadwyrężać swoje struny
głosowe.
- ALE PO CO NIBY MIAŁBYM WIEDZIEĆ, CO SIĘ DZIEJE W MAGICZNYM
ŚWIECIE! PO CO KTOŚ MIAŁBY ZADAĆ SOBIE TROCHE TRUDU, ŻEBY MNIE O TYM
POINFORMOWAĆ! NAWET NAJKRÓTSZY LIST!
- Harry, my chcieliśmy ci wszystko powiedzieć, wyjaśnić,
naprawdę… - zaczęła Miona. Po jej głosie poznałam, że zanosiło jej się na
płacz.
- JAKOŚ NIE ZA BARDZO CHCIELIŚCIE, BO WTEDY WYSŁALIBYŚCIE DO
MNIE SOWĘ Z WYJAŚNIENIAMI, TYLKO ŻE „DUMBLEDORE KAZAŁ WAM PRZYSIĄC”…
- No bo kazał…
- PRZEZ CZTERY BITE TYGODNIE SIEDZIAŁEM NA PRIVET DRIVE JAK
GŁUPI, KRADNĄC GAZETY Z KOSZY NA ŚMIECI, ŻEBY TYLKO SIĘ DOWIEDZIEĆ, CO SIĘ
DZIEJE…
- Chcieliśmy… - przerwał mu Ron, ale na próżno.
- MAM NADZIEJĘ, ŻE ŚWIETNIE SIĘ TUTAJ BAWILIŚCIE…
- Ależ nie, daję słowo…
- Harry! Naprawdę nam bardzo przykro! – zawołała Hermiona,
która zapewne już płakała. – Masz absolutną rację… Też bym była wściekła,
gdybym znalazła się w takiej sytuacji!
Na nic nie
czekając weszłam do pokoju.
- TERAZ TAK GADASZ, ALE… - no i tu Harry Potter przerwał swój
kolejny wybuch, bo tak się zdarzyło, że za mocno się zamachnął i uderzył mnie z
pięści w nos.
- Merde*! – zaklęłam,
odepchnęłam Harry’ego i usiadłam na łóżko Rona, trzymając się za nos.
- Wybacz Fred… -
powiedział Potter.
Spiorunowałam
go wzrokiem i lekko pocierałam nos dłonią. Chwila… Ojej. Nadal jestem Fredem!
- Fred… Boli cię? – spytała Hermiona, pociągając nosem i
podeszła do mnie. - Czemu jesteś ubrany
w ciuchy Lucy? – zrobiła zdezorientowaną minę.
- Bo to ja, Lucy – powiedziałam i zamknęłam oczy, by znowu
zamienić się w siebie. – Widzisz?
- Moje gratulacje, Harry – warknął Ron i podał mi chusteczki.
Przyłożyłam
chusteczkę do nosa. Krwawiłam lekko z lewej dziurki. Wytarłam porządnie ją kilkoma
kolejnymi chusteczkami i przestało krwawić.
- Wow! Lucy! Nie potrzebujesz eliksiru wielosokowego! –
wykrzyknęła Hermiona przez łzy.
- Właśnie Fred mnie w tym uświadomił – posłałam jej uśmiech i
zaczęłam szukać śmietnika po pokoju.
Gdy
znalazłam śmietnik i wyrzuciłam chusteczki, zaczęłam zbliżać się do Harry’ego,
który stał jak skamieniały.
- Wiesz co, Potter? Nie tak wyobrażałam sobie spotkanie po
tylu latach. Nie chcę zaczynać naszej znajomości krzykiem, ale nie mam innego
wyjścia… Jak możesz tak wydzierać się na przyjaciół, którzy tyle dla ciebie
zrobili?! Jak możesz… - urwałam, bo w tym momencie dzielił nas niecały metr, a
ja po raz pierwszy spojrzałam mu w oczy.
Czy w tamtej
chwili przepadłam? Mam nadzieję, że nie… Ale jego tęczówki były takie zielone…
Wyglądał na bardzo zdziwionego. Włosy miał czarne i nieziemsko rozczochrane.
Usta, jak to usta. Kusiły. A jego kołowe okulary nadawały całości niezły efekt.
No i ta blizna…
- Lucy? – Hermiona złapała mnie za ramię. – Żyjesz?...
- … Nie powinieneś się tak zachować… Zastanów się nad tym –
warknęłam do Harry’ego i odwróciłam się do Miony. – Tak, wszystko w porządku.
- J-ja przepraszam – wybąkał Harry. – Rzeczywiście… Nie
musiałem aż tak wybuchać.
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem,
Ron poweselał, a ja ponownie stanęłam przed Harrym.
- No widzisz? Czy tak nie jest prościej? Na spokojnie? –
wyciągnęłam do niego rękę. – A tak w ogóle, to jestem Lucy McGrean… Znaczy się
Black.
- Harry Potter – uścisnął mi rękę.
Nie
wytrzymałam i pocałowałam go w oba policzki. Przecież nie mogę zerwać z moją
francuską tradycją!
Chłopak się
zaczerwienił, ja się zaśmiałam i usiadłam obok Hermiony.
- No to… Może ktoś mi powie, gdzie jesteśmy? – spytał
okularnik.
- W Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa – odparł Ron próbując
złapać swoją małą sówkę, latającą radośnie po pokoju.
- A co to za Zakon Feniksa?...
- Tajne stowarzyszenie – odpowiedziała szybko Hermiona. –
Dowodzi nim Dumbledore i to on je założył. A członkami Zakonu są ci, którzy
walczyli przeciwko Temu, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
- Kto do niego należy? – Potter włożył ręce do kieszeni i
oparł się o ścianę.
- Jak mniemam, to członków jest wielu… – zaczęłam.
- Spotkaliśmy jak na razie około dwudziestu – wtrącił mi Ron.
– Ale pewnie jest ich więcej.
- No więc? – Harry powoli znowu zaczynał się denerwować. Ugh.
- Co no więc? – spytał Ron.
- Voldemort, tak?! – krzyknął zielonooki, Ron i Hermiona
skrzywili się, a ja położyłam łokieć na prawej nodze i oparłam głowę o rękę.
Znowu się zapowiada krzyk… - Co się dzieję? Jakie ON ma plany? Gdzie jest? Co
robimy, aby go powstrzymać?
- Przecież już ci mówiliśmy, że nikt z niepełnoletnich nie
uczestniczy w posiedzeniach Zakonu – warknęła Miona. – Nie znamy szczegółów.
Mamy tylko ogólne pojęcie o tym, co się dzieje.
- Ale próbujemy podsłuchać – powiedziałam. – Fred i George
wynaleźli Uszy Dalekiego zasięgu, czy jakoś tak. Bardzo przydatne…
- Dalekiego zasięgu?... – Harry uniósł jedną brew do góry.
- Ano tak, Uszy. Tylko że przedwczoraj musieliśmy przestać
ich używać, bo ciocia Weasley nas nakryła i wpadła w niezły szał. George i Fred
musieli je dobrze ukryć, bo inaczej wylądowałyby w śmietniku – odparłam.
- Ale zanim nas
nakryła, to udało nam się podsłuchać to i owo – Ron uśmiechnął się przebiegle.
– Wiemy, że niektórzy członkowie z Zakonu mają za zadanie śledzić znanych
śmierciożerców, no i rozumiesz, piszą raporty dla Zakonu.
- Niektórzy prowadzą rekrutację nowych członków – dodała
Hermiona.
- A jeszcze inni czegoś pilnują – dorzuciłam. – Od kiedy tu
jestem, to ciągle słyszę o wartach.
- A może to o mnie im chodziło, hm? – spytał ironicznie
chłopak z blizną w kształcie błyskawicy i zaczął chodzić po pokoju.
Nagle
usłyszeliśmy trzask charakterystyczny dla teleportacji i przed nami
zmaterializowali się Fred i George.
- Hej Harry – powiedzieli równocześnie.
- Już u góry usłyszeliśmy twój cudowny głosik, więc
postanowiliśmy wpaść i się przywitać – powiedział Fred.
- Dajesz Harry, wyżalaj się dalej – wyszczerzył się George. –
W promieniu kilkudziesięciu kilometrów jest jeszcze spora grupa ludzi, którzy
chcieliby cię posłuchać.
Razem z
Hermioną zachichotałyśmy. Fred I George zawsze mieli wspaniałe poczucie humoru.
- Hahaha bardzo śmieszne – powiedział sarkastycznie Potter. –
Od kiedy macie licencję na teleportację?
- Zdaliśmy z odznaczeniem! – odpowiedział Fred, poruszając w
rękach sznurek od Uszu Dalekiego Zasięgu. – A tak w ogóle, to Harry, zakłócasz
nam odbiór, tymi swoimi krzykami. Dzisiaj Zakon ma ważne spotkanie i fajnie by
było, jeśli coś podsłuchamy…
- Z tymi Uszami to jeden wielki niewypał! – do pokoju wpadła
Ginny. – Mama rzuciła na drzwi Zaklęcie Nieprzenikalności… O hej Harry –
zarumieniła się lekko.
- Szlag by to trafił! – George złapał się za głowę. – A już
myślałem, że dowiemy się, co ważnego ma do powiedzenia Snape!
- Snape? – wykrzyknął Harry. – To on też tu jest?!
- Taaaak… I właśnie pewnie składa ściśle tajny raport,
którego nie usłyszymy – odpowiedział George.
- Gnojek – warknął Fred.
- I kłamca – dorzuciłam.
- Tak, tak, Lucy – Ginny zaczęła się śmiać. – Kłamca, że
ojej!
- No tak! Być na tyle podłym i nie powiedzieć mi, że jest się
profesorem!
- Ale o co chodzi? – spytał Harry, który powoli przestawał
być zły.
- Lucy miała mały wypadek ze Snapem… – zaśmiała się Hermiona.
- Nie wypadek, tylko mnie oszukał… Znaczy się nie powiedział
całej prawdy – wtrąciłam.
Dalej
rozmowa potoczyła się bardzo miło. Pośmiałam się za wszystkie czasy.
Obgadywaliśmy Snape’a, dowiedziałam się o nim sporo rzeczy. Potem temat Snape’a
zastąpił Percy Weasley, kolejny syn cioci Molly. Zdradził on swoją rodzinę.
Niezbyt ciekawa historia.
Po godzinie
lub dwóch stwierdziliśmy jednogłośnie, że czas iść coś zjeść, bo wszyscy
byliśmy nieziemsko głodni, no i Harry musiał zobaczyć się z członkami Zakonu
Feniksa.
- Wy idźcie, a ja tylko poukładam rzeczy i takie tam –
powiedział Harry.
- Pomogę ci – oznajmiłam, gdy wszyscy wyszli.
Podeszliśmy
razem do kufra Harry’ego i zaczęliśmy go przenosić na jego „część” pokoju.
Kiedy skończyliśmy, Harry usiadł na swoim łóżku i zaczął mi się przypatrywać.
- Kim ty właściwie jesteś? – spytał.
Zaśmiałam
się i usiadłam obok niego.
- Jestem Lucy Black, a jeśli chcesz dokładniej wiedzieć, to
Lucille Evangeline Black. Lubię śpiewać i takie tam. Kiedyś ćwiczyłam karate.
Moi rodzice są członkami Zakonu. Jeszcze niedawno myślałam, że nazywam się
McGrean, a o magii i tak dalej dowiedziałam się dokładnie pięć dni temu –
odpowiedziałam.
- Poważnie? – nie dowierzał zielonooki. – Dopiero pięć dni
temu?
- Tak, ale to wszystko, aby zapewnić mi bezpieczeństwo…
Rodzice zmienili nazwisko, przeprowadziliśmy się do Francji… Teraz twoja kolej!
- Kolej na co?
- Powiedz coś o sobie – puściłam mu oczko.
- Dobra, to… Nazywam się Harry Potter, lubię grać w
quidditcha, jestem z Gryffindoru…
- Och! Widzę, że w tym budynku praktycznie sami Gryfoni! –
wykrzyknęłam.
- Tak się złożyło – oznajmił chłopak. – Lucy? A tak
właściwie, to kim są twoi rodzice?
- Moja mama ma na imię Isabelle, a tata Igor. Chodzili do
Hogwartu, byli w tym samym domu, czyli w Gryffindorze, no i przyjaźnili się z
Remusem, Syriuszem i twoimi rodzicami – zaśmiałam się. – A nasze mamy były
chyba najlepszymi przyjaciółkami! W albumie, który znalazłam, było pełno ich
zdjęć… Było nawet jedno nasze…
- Nasze? W sensie, że moje i twoje?
- Taaaa… Mamy na nim około roczek, a ty mi się tak jakby
oświadczasz… Słodkie, nieprawdaż? – zatrzepotałam rzęsami.
- Bardzo słodkie – Harry wstał. – To co? Idziemy, moja
narzeczono? – podał mi rękę.
- Ależ oczywiście, najdroższy – chwyciłam jego dłoń, po czym
oboje wybuchliśmy zdrowym i donośnym śmiechem.
Poszliśmy do
kuchni. W czasie drogi ciągle się śmialiśmy, ale nie tak głośno, by nie obudzić
obrazu matki Syriusza. Harry był naprawdę w porządku. Kiedy tak szliśmy,
zrozumiałam, że to tutaj jest właśnie moje miejsce. W świecie czarodziei jestem
sobą. Ludzie, których tutaj poznałam, pomimo tego, że znam ich parę dni, stali
się dla mnie najbliższymi i nie wyobrażam już sobie życia bez nich. Tak jak
teraz, czułam się tylko przy rodzicach i Lizzy. W końcu odnalazłam miejsce dla
siebie.
*Merde - j. Franc. - Cholera
*****
Hej, hej :D
Jak tam u was? Ma ktoś z was jeszcze ferie? ;3
Rozdział w połowie kanoniczny, ale takie będą się zdarzać :)
Dziękuję za komentarze, wyświetlenia i dodawanie bloga do obserwowanych! Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy <3
Tą notkę dedykuję WSZYSTKIM :*
A teraz spadam, bo idę na koncert Dawida Podsiadło i muszę się zrobić na bóstwo! XDXD *_*
PS. Rozdziały będę dodawać co tydzień w piątek lub sobotę. Wiecie, szkoła i takie tam >_< xD
Pa :*
Hyhyhy 3:) Pierwsza! Przypadeq? :D <3
OdpowiedzUsuńNie sądze XD
UsuńAle super! *_*
OdpowiedzUsuńNo nie spodziewałam się! XD
Żart XD
Harry - kretyn! XD ALE TA KOŃCÓWKA! <3
nfiesgnrdsuienops;eaidfjewhauoif;cnveruidskrhjsdnruigfbaseifrogfbcdsaeyop!
Słoooooooodkie to było <3 *_* *_* *_*
No i ta sprawa z Lucy i Fredem - genialna XD Się uśmiałam :D "wciąż jestem Fredem" :'D
Lucy - mocny akcent <3
Omnomnomnomnomnomnom! <3 Super, super, super był ten rozdział! <3
Dobrej zabawy! :*
Dziękuję za dedykację <3
Hyhyhyhyhyhyh! 3:) A teraz moja ulubiona część! XD
LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS! LUMOS!
Pozdrawiam i życzę weny :)
Tyle LUMOSÓW *-*
UsuńDziękuję, kotynieńku :* XD
Ooooo, w końcu! <3 Fajnie, że Harry i Lucy się polubili. Aww, słodko by było gdyby Lucy była z Fredem *o*
OdpowiedzUsuńRozdział cuuudny :3 Przez chwilę myślałam,że Lucy przywali Harry'emu xd
Chcę już Hogwart! <3 Czkeam na kolejny ^^
Pozdrawiam i życzę weny :*
PS. Na http://our-time-is-short.blogspot.com/ pojawił się rozdział 2 : )
A, i udanego koncertu :*
UsuńSzczerze, to miałam taki pomysł, aby mu tak lekko przywaliła xD ale jednak tego nie zrobiłam. Lucy bie jest takim brutalem XD
UsuńDziękuję <3
No i koncert był baaaardzo udany *o*
Oj... Tylko proszę nie rób mi tego nie przydziel Lucy do Slytherinu... no bo tak jakoś źle by było. A tak w ogóle to fajny rozdział jak zwykle oczywiście. ciekawe co by był gdyby Lucy zaczęła chodzić z Harrym, no a Ginny wiadomo XD. AAA tam była jeszcze Cho przecież.. szkoda tylko że tak długo muszę czekać na kolejne rozdziały :( pozdrawiam i dużo weny :D
OdpowiedzUsuńWszystko okaże się w swoim czasie :D
UsuńTakże pozdrawiam i dziękuję <3
No no....czyżbyś zamierzała połączyć Lucy z Harrym? ;3 Wyczuwam tutaj romansik ^^ Lucy jako Fred....genialne! :D Czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńp.s Tak, wiem jestem beznadziejna w pisaniu komentarzy xD
Romansiki, romansiki wszędzie *.*
UsuńDziękuję i nie, nie jesteś beznadziejna w pisaniu komentarzy :3
Ahejajerhaldjeajkfnheaja *0*
OdpowiedzUsuńHaha, i to jak Harry uderzył Lucy ;o xD
To pierwsze spotkanie było lekko dziwne xDD (nie mówię, że negatywnie :3 )
Ale za to ta druga rozmowa była cudna *0*
No i te ostatnie zdania... awww... :D
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, szkoda, że tak późno.... ;C
Pozdrawiam. :3
Ajajaj dziękuję Szymuś! :*
UsuńA tak późno kolejny, bo niestety musze sie uczyć :o
Hahhahahaha :D. Lucy jako Fred - bezcenne! Genialna scena!! :D A spotkanie Lucy i Harry'ego :)). Świetne!! A i wspomniała o fotografii! :D Może mu jeszcze ją pokaże, fajnie by było :D. Cudownie to wszystko napisałaś, uśmiałam się :D. Tak bardzo nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;). Czekam :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńA co do fotografii, to kiedyś jeszcze o niej będzie :D
Rozdział jak zawsze bardzo fajny.. nie mysłałam, że po wpadce z Severusem będzie jeszcze coś bardziej zabawniejszego - przemienienie Lucy w Freda = boskie :D czekam na nastepny rozdział.
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie. Pojawił się nowy rozdział
----> show-must-go.blogspot.com :)))
Dziękuję :3
UsuńJak tylko znajdę czas i ogarnę się z nauką, to wpadnę i przeczytam *-*
Ja mam jeszcze tydzień ferii :P
OdpowiedzUsuńGenialne! Ciekawi mnie kto będzie z kim :D
"Czy w tamtej chwili przepadłam? Mam nadzieję, że nie… Ale jego tęczówki były takie zielone… Wyglądał na bardzo zdziwionego. Włosy miał czarne i nieziemsko rozczochrane. Usta, jak to usta. Kusiły. A jego kołowe okulary nadawały całości niezły efekt. No i ta blizna…" kocham ten fragment <3
Zazdroszczę Ci ferii :o
UsuńNo i dziękuję :*
Super ♥
OdpowiedzUsuńCiesze się że Lucy i Harry się jednak polubili.
Było by naprawdę rewelacyjnie jeśli Lucy byłaby z Harry'm a nie np. z Draco. Jakoś mi ona z nim nie pasuje. Potem rozstałaby się z bliznowatym i po jakimś czasie znowu by byli razem ^^
Oby nie trafiła do Slytherniu.
WENY WENY WENY WENY WENY WENY WENY WENY WENY WENY WENY WENY WENY WENY WENY WENY <3
Dzięki Dzięki Dzięki Dziękiiii <3
UsuńAAAAA! Wchodzę , a tu rozdział! <3 Mam poodjar! Już nie mogę się doczekać kolejnego. Szkoda, że taki krótki ;c Mi, niestety, ferie skończyły się już tydzień temu. :C
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam do mnie ;*
http://hermionariddle-story.blogspot.com/
Od teraz będę starała się pisać dłuższe rozdziały :3
UsuńDziękuję <3
O i zaczęłam czytać Twoje ff! Super! *-*
omgomgomgomgomgomg <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńWeź codziennie sprawdzałam czy nie ma nowego rozdziału a tu muszę znów tydzień czekać? ;-;
A ja bym chciała, żeby Lucy trafiła do Ravenclaw'u :D
rozdział jak zawsze boski, wciągnęłam się bez reszty i... no i było jak zawsze: za krótkie D:
Zazdroszczę ci talentu do pisania... i do wymyślania wątków, no po prostu fantastyczne to jest <3 <3
Pozdrawiam, życzę dużo dużo dużo dużo weny :D
Od teraz rozdziały będą dłuższe... A przynajmniej mam zamiar pisać dłuższe :D
UsuńDziękuję <3 <3 <3
AAAAAAAAAAAAAAA...
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć! TO było wspaniałe..
No i znowu jestem troszkę zła bo zobaczyłam na twojej stronie na fb, że dodałaś nowy rozdziała. Niestety na moje nieszczęście nie mogłam wejść od razu i przeczytać bo byłam u przyjaciółki..
Dlatego właśnie komentarz tak późno <3
HAHAHAHA nie mogę! Ten moment kiedy Harry nazywa Lucy swoją narzeczoną, był po prostu bezcenny!
Znowu jestem zachwycona twoim blogiem, rozdziałem.. + Znowu czuj się jak beztalencie bo ja nawet dobrego komentarza napisać nie umiem!
No, w każdym bądź razie dziękuję że dodałaś, jest świetny!! <3 <3
~Reducto
Cichaj! Twoje komentarze są cudowne! *-*
UsuńDziękuję <3
Jak ty cudnie piszesz... Chce się czytać i czytać xD Twój blog jest bardzo wciągający :-) To chyba najlepszy blog jaki czytałam <3 <3 <3 czekam na nn i pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńOjej :') dziękuję ślicznie :*
UsuńWspaniały rozdział *.*
OdpowiedzUsuńPrzemiana w Freda, narzeczona...uśmiałam się xD Tylko teraz to ja chyba spokojnie nie zasne :< no ale cóż może jakoś wytrzymam ten tydzień ;) czekam na następny!
Weny życzę :D
Wytrzymasz, wytrzymasz :3
UsuńDziękuję <3
Wiedziałam!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że coś zaiskrzy! :D
Rozdział oczywiście genialny, jakby inaczej! :3
Nie ma to jak Fred w fioletowej bluzie i różowej bluzce! :D
Nawet nie zauważyłam kiedy skończyłam czytać!
+ Nie mogę się doczekać pierwszego spotkania Lucy i Draco! <3
Pozdrawiam i życzę weny kochaniutka! :*
-----------------------------------------
http://poczuj-magie.blogspot.com/
Hehe to dobrze wiedziałaś :D
UsuńNo... Spotkanie Lucy i Draco będzie za jakiś czas :3
Dziękuję :*
Łooooooł... Kobieto, jak Ty świetnie piszesz *o* No to się Potter wkurzył, ojjj się wkurzył! I te żarty z narzeczeństwem były po prosty genialne xD No ale gdyby Ginny to zobaczyła (no ten tekst Harry'ego i na końcu "najdroższa") to by się nieźle wkurzyła... Nieźle? Co ja pieprzę?! Dostałaby furii i wtedy nie tylko jej włosy byłyby ogniste! Zawsze mi szkoda Harry'ego i w ogóle, ale czasami mi się wydaje (chyba tak jak Lucy), że się wywyższa. Ale to tylko czasami! A może tak ktoś by se nogę skręcił...? Byłby wtedy taki jak ja. Proponuję pana Dracona Malfoy'a ;3 Fred i George...znaczy...Gred i Forge zawsze mnie rozwalali tymi swoimi kawałami, tekstami! J.K.R. zryła mi nimi psychikę (pozytywnie oczywiście) i dzięki nim jestem teraz kim jestem! Czyli zdrowo piźniętą, jebniętą i zwariowaną Poterhead'ką, która uwielbia Dorcas, Lily i Huncwotów, bliźniaków Weasley'ów, Twojego bloga, Draco, Pansy, Blaise'a, Lunę, Bellatrix i wielu, wielu, naprawdę wielu innych bohaterów HP! Pewnie zauważyłaś moją nienormalność po tym jakże krótkim, dziwnym i od serca, komentarzu :D Fajnie, że Lucy polubiła wszystkich Feniksów (xD) i czuje się w świecie magii jak w domu, bo w końcu to jest jej dom... Co nie? No dobra... Co tu dalej pisać, Kochana? Rozdział genialny, świetny, super, cudowny! <333333 Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny,
Panna Zgredkowa
Na pana Dracona Malfoy'a planuję coś innego 3:)
UsuńA co do Potterheadki... Też taka jestem *-*
Dziękuję, Kochanaaa :*
Wciągnęło mnie, dosłownie!
OdpowiedzUsuńCały czas, czytam i czytam, a tu koniec. No jak tak można?
Rozdział wspaniały jak każdy i czekam na nn <3
Dziękuję :*
UsuńJa też csekam na nowy u Ciebie *0*
Lucy zmieniła się w Freda O.o
OdpowiedzUsuńWreszcie spotkanie z Harry'm chyba go polubiła xd
dobre jak weszła do tego pokoju w swoich ciuchach, a w ciele Freda <3
Rozdział cudo :*
Czekam na nexta :d
Pozdrawiam
~Lumi
Heh dziękuję! :*
UsuńA no polubiła go, polubiła :D
Proszę, proszę, proooooooszę..... Nie wsadzaj Lucille ani do Ravu, ani do Hufflepuffu, ani tymbardziej do Slythu, tylko do Gryffindoru<3 Ale wspaniale piszesz!!! Nie mogę się doczekać nowego roździału;)
OdpowiedzUsuńHahahaha XD 3:)
UsuńDziękuję :*
najpierw myślałam, że coś, coś do freda czuje, a teraz mam mieszane uczucia po spotkaniu z Harry'm. Coraz bardziej mnie zaciekawiasz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze weny
Oliwka
P.S.
Wielbie Dawida Podsiadło! <3
Cieszę się niezmiernie :D
UsuńDziękuję :*
Zostałaś nominowana do Libster Blog Away więcej informacji u mnie w zakładce: "Libster Blog Away"
OdpowiedzUsuńhttp://powrotdoprzeslosci.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html
Dziękuję <3 <3
UsuńŚwietne <3 Kocham Twój blog :*
OdpowiedzUsuńWENY!!!!
~Ginny
Dziękiiii :*
UsuńNo witam, witam :3
OdpowiedzUsuńJak zwykle swietnie i gratulacje, bo nie zauwazylam zadnych bledow! :)
Hmm moje domysly...
Mysle, ze Lucy bedzie z Harry'm, ale jajos tego nie chce! Zeswatalabym ja z kiks innym, ale nie z Malfoyem, bo czekam na Dramione hihihihi :3
Chociaz w najmniejszym stopniu *.*
Jakos mamtakie przeczucie , ze Lucyy bedzie Slizgonka, ale nie wiem, jak to rozwiazesz, zwlaszcza, ze jej rodzice byli w Gryffindorze.
Och, nie moge aie doczekac ich przyjazdu do Hogwartu.
Pozdrawiam i zycze weny! Jednoczesnie przepraszam, ze komentarz taki krotki, ale nie umiem znalezc wieceh slow na twoj talent XD
Nieogarnieta ze. skrecona kostka
#Iryna :*
thatisveryinteresting.blogspot.com
Dramione tu, Dramione tam... Hmm zobaczysz, jak to będzie :D
UsuńDziękuję :*
Aww, nowy paring - Harry + Lucy jest dzisiaj moim ulubionym *-*
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, jak wykreowałaś Lucy. Ta postać jest oryginalna i wygląda na jogoś, z kim mogłabym się zaprzyjaźnic.
Ej, ale Lucy w jońcu czuje coś do Freda, czy do Harry'ego? Znaczy, może nie czuje, ale czy coś ten teges?
Kocham wszystkie akcje, które mają w sobie humor i lekkie podejście do niektórych spraw. Jesteś super pisarką :*
Pozdrawiam i życzę dużo weny <3
Kreując Lucy, stwarzałam lepszą wersję siebie. Cieszę się, że ją polubiłaś :3
UsuńI dziękuję, bo wena sie przyda <3
Ślicznie piszesz *-* Serio, gratuluję :P
OdpowiedzUsuńI życzę, żebyś miała wenę!
http://ucziczi.blogspot.com/
Ojjjj dziękuję! <3
UsuńA tak odchodząc od postu. Sama zrobiłaś tlo? :D
OdpowiedzUsuńhttp://ucziczi.blogspot.com/
Szablon mam z Zaczarowanych Szabonów :3
UsuńFantastyczny rozdział! :DD Normlanie ubóstwiam Lucy za jej zachowanie i teksty! :DD Hahaha, normalnie nie wierzę, że Lucy zamieniłą się w Freda :P Harry, jak zwykle wybuchowy, ale to normalne :P Jejciu, ich spotkanie takie słodkie, a końcówka najlepsza <333 Życzę dużo weny! :) Pozdrawiam, Rose.
OdpowiedzUsuńDzięki, dziękiii :*
UsuńHejjejejej ;*
OdpowiedzUsuńprzyznaję się bez bica, że jeszcze nie czytałam :(
Ale nadrobię!
Zostałaś nominowana, szczegóły u mnie :)
www.dramione-blask-w-ciemnosci.blogspot.com
Verita ;*
Dobrze, dobrze :D
UsuńDziękuję :*
swietna historia :)
OdpowiedzUsuńbluzy harry potter sklep internetowy potterheads